sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 33



Jaskinia. Więzienie w mojej głowie. W nim moim ciałem porusza ktoś inny. Jedynie zachowałam kontrolę nad moimi myślami. Już nie walczę. Osłabłam. Nie mam już sił. Poddałam się już dawno. Nie wiem, czy kiedykolwiek się obudzę. Może to miejsce jest tym, do którego trafia się po śmierci. Dostosowane do grzechów, które popełniliśmy. Ja - skazana na wieczną samotność, niepełnosprawna ruchowo. Na zawsze zamknięta w jaskini. Pogrążona w wspomnieniach napływających do mojej głowy jak nigdy dotąd. Powróciły do mnie najgorsze chwile mojego życia, o których tak bardzo starałam się zapomnieć. A teraz wydaje się, jakbym przeżywała to na nowo. Tylko wszystko widać dokładniej. Widzę wszystko, co mi dawniej umknęło. Tak wyraźnie, jak nigdy dotąd. Wiele wspomnień przemyka mi przed oczami, ale a nie mam ochoty ich oglądać. W końcu, co to za wspomnienia? Prawie wszystkie o przyjaciołach, których już pewnie nigdy w życiu nie zobaczę. Trudno się z tym pogodzić? Sama nie wiem. W sumie, to jakoś będzie trzeba z tym... Żyć? Nie mam pojęcia, czy żyję, czy to po prostu jakieś majaki przed śmiercią. Urodzić się i umrzeć na tej samej planecie. Jeszcze miesiąc temu wydawałoby się to niemożliwe. Ale jednak. Takie rzeczy zdarzają się nawet Jedi. Przynajmniej zasnę na wieki ze świadomością, że zrobiłam cokolwiek dobrego dla ludzi. Walczyłam dla nich. Zabijałam dla nich. Jak teraz o tym pomyślę, to wydaje się strasznie śmieszne. Wojna o pokój w galaktyce. Zabijanie, żeby innym żyło się lepiej. Jak ci ludzie cierpią. Tracą domy, tracą rodziny. Wszystko, żeby był pokój, Ale za jaką cenę? Życie milionów niewinnych cywili. Czym oni zawinili przeciw całemu światu, że giną?
Tak chciał los. Wojna zawsze zabiera ze sobą ludzi.
Atari
Przecięte ramię? Brak kawałka kości? Bywało gorzej. To tylko rana. Wszystko się zrośnie, za sprawą leków. Zapewne już za kilka dni będę mogła poruszać tą ręką. Na razie robot medyczny zabronił mi się ruszać. Jakby myślał, że to jest możliwe dla osoby z ADHD... Za to Ahsoka miała się świetnie. A to oznacza, że mimo wszystko jest ode mnie lepsza w walce. Ja nawet nie potrafię wygrać z głupią Deturi! I co z tego, że posługuje się ciemną stroną Mocy! To znaczy, że nie jest wystarczająco silna, by być po właściwej stronie! A ja nawet mimo to nie mogę jej nic zrobić!
Czułam się tak, jakby cały mój trzynastoletni trening był nic nie warty. Myślałam, że się zaraz po prostu rozpłaczę. Tyle lat się skrycie wywyższałam nad innymi, żeby tak nagle uświadomić sobie, że to, co myślałam o swoich umiejętnościach, to jedna wielka bujda, którą zasłaniałam prawdę. Prawdę, która brzmi: Jesteś za słaba, żeby być Jedi. Zawsze ukrywałaś swoje słabości przed światem, żeby wszyscy myśleli, że jesteś inna. Że jesteś jedną z najsilniejszych padawanek. A tak naprawdę wszyscy cię przewyższali. Jesteś mniej niż przeciętna. Jedynie pewność siebie pozwalała ci się utrzymać.
Szybko przycisnęłam obie dłonie do oczu, by tylko łzy z nich nie popłynęły. Na chwilę zniknęły mi sprzed oczu biało-szare ściany namiotu, który był tymczasowym centrum medycznym. Niestety pożałowałam tego ruchu już po kilku sekundach. Mój umysł został przyćmiony przez nagły ból pochodzący z opatrzonej rany na ramieniu. Po chwili okropne uczucie przeniosło się na całe ciało. Jęknęłam, a łzy ponownie zaczęły mi się cisnąć do oczu.
- Cholera...- syknęłam.
Ahsoka

Od razu, kiedy przybyłyśmy do punktu medycznego skontaktowałam się z Anakinem i Obi-Wanem, a oni przekazali moją informację dalej. Nie wiem, co Deturi chciała osiągnąć tym atakiem, ale właśnie stała się kolejną osobą podejrzaną o współpracę z separatystami. Westchnęłam cicho. Chciałabym teraz iść do Atari, ale znam ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że po przegranej walce nie będzie chciała z nikim rozmawiać. No może z Mistrzynią Bultar*, ale to tylko z obowiązku. Czasami zastanawiałam się, dlaczego. Teraz jak i zwykle popadnie w chwilową depresję. Tylko, że tym razem Moc podpowiadała mi, że ta sytuacja to coś innego. Przynajmniej dla Atari. W sumie została zraniona przez Deturi. Co według mnie nie ma znaczenia. To Ati myśli, że jak raz sobie z czymś nie poradzi, to jest słaba. Ciekawe dlaczego dochodzi do takich wniosków. 
Moje przemyślenia przerwało pikanie komunikatora. Odebrałam połączenie.
- Ahsoka?
To Rycerzyk.
- Tak mistrzu?
- Chciałem tylko ci powiedzieć, ze względu, że ty i Mrlea się przyjaźnicie, że jej stan się poprawił. Właściwie to teraz tylko śpi. Nie obudziła się, ale robot medyczny powiedział, że nastąpi to najpóźniej za dwa dni. Resztka separatystów na Korribanie została wczoraj wybita przez Obi-Wana i klony. Jutro przylecimy po was kanonierkami. 
- Dobrze mistrzu. Dziękuję za informację. Wiadomo już, co wpłynęło na to dziwne zachowanie Mirlei?
- Nie Ahsoko. Ale Zakon został już o tym poinformowany. Nie wiem, czy to był najlepszy pomysł, ale nie cofniemy czasu. Niech Moc będzie z Tobą.
- Z Tobą również mistrzu.
Rozłączył się, a ja postanowiłam, że mimo wszystko pójdę do Atari, by powiadomić ją o stanie Mirlei. 
_________________________________________________________________
* Jako, że na początku bloga napisałam, że Bultar jest bardzo młoda, chce sprostować. Bultar ma trzydzieści dziewięć lat i jest mistrzynią.
No i jest rozdział xD Po dwóch miesiącach przerwy w końcu go dodałam xD Brawo ja ;) Jest bez akcji, pozbawiony ładu i składu, ale jest :D
Miłego czytania.
NMBZW

Ekhekhekhe! Kiwi wita i pozdrawia. Niech buraki pasztetowe będą z Wami <3 xDD