wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 21


Mirlea
- Ał!- Krzyknęła Ahsoka upadając na ziemię.
Spojrzałam się na nią. Widoczne było, że coś się jej stało. Chazer podał jej rękę, by pomóc jej wstać. Ahsoka podniosła się, ale nagle jęknęła, a łzy poleciały jej z oczu. Jej odziana w rękawicę mechaniczna dłoń powędrowała w stronę nogi. Skrzywiła się. Podeszłam do niej ze współczuciem na twarzy.
- Chyba masz skręconą kostkę. Nie możesz iść dalej.- Powiedziałam stanowczo.
- Dam radę.- Zaparła się i znów spróbowała wstać.
Gdyby nie szybka reakcja chłopców zrobiłaby sobie coś jeszcze przy kolejnym upadku.
- Niro. Zostaniesz tu z Ahsoką dobrze?
- Dlaczego ja!- Oburzył się chłopak.
- Ponieważ jesteś trochę bardziej ogarnięty, a przynajmniej mam taką nadzieję, niż Chazer.
- Ej!- Tym razem Chazer się żachnął.
- Słuchaj, a może zostaniesz tu z Niro, a ja sama pójdę, bo się z wami po prostu dogadać nie da! Chłopaki rozwijają się do trzeciego roku życia!- Wykrzyknęłam ze złością.
- Spokojnie Mirlea. Pójdę z tobą. Nie denerwuj się.
Uspokoiłam się i bez słowa ruszyłam w dalszą drogę. Rzuciłam jeszcze tylko współczujący uśmiech Ahsoce.


Elektra
Wiedziałam kim jest ten człowiek. A raczej potwór. Nienawidziłam go. Ale on już nie żył. Sama wbiłam mu nuż w serce kilka minut po tym, co zrobił... To nie była wystarczająca kara! Powinien być utrzymywany w torturach przez całe życie! Atari jednak nie wie do czego on jest zdolny, a raczej był... Co to za miejsce? Martwi tutaj powracają zza grobu? Jeśli on tu jest, to my jesteśmy w piekle! Panikowałam. No cóż. Przecież może mnie zabić. Albo Atari! Tylko ona nie wie kim on jest! A przecież nie umiem gadać z nią w myślach.
Mężczyzna był coraz bliżej. Łzy poleciały mi z oczu. Chciałam krzyczeć, ale z mojego gardła nie wydobył się nawet najcichszy dźwięk. Wszystkie słowa, które chciałam wypowiedzieć zatrzymały się w gardle, które ściskał strach. Moje serce biło jak szalone. On był już blisko. Wyciągał rękę w naszą stronę i otwierał usta...

Atari

Wyczuwałam strach Elektry. Widać było, że znała tego człowieka. Czuć było jej nienawiść, gniew i rozpacz. Poddawała się ciemnej stronie mocy... Tak... Przybliża się do nas jakiś nieznajomy facet, zapewne wróg mojej siostry a ja rozmyślam o jej uczuciach i ciemnej stronie mocy... Jak zwykle jestem rozkojarzona, a sumienia jak nie był tak nie ma. Ale w sumie nie mogę polegać tylko na mnie. Muszę również posłuchać się mnie... Chyba jednak wolę określać sumienie jako inną osobę... To głupio brzmi. Co by zrobiła Mirlea w takiej sytuacji... I Barriss pewnie też by coś wymyśliła. Niro i Chazer też mieliby swoje pomysły, a Ahsoka by zaatakowała nie czekając na rozkazy. Oni zawsze wiedzieli, co mają robić, a ja? Nigdy! Nie zaatakuję go. To by było nierozsądne. Jednak Elektra się go boi więc możliwe, że jest groźny. Nie porozmawiam z nim, bo to byłoby dziwne. Więc... Poczekam, co on ma zamiar powiedzieć! Męrzczyzna wyciągnął w naszą stronę rękę i przemówił. Jednak słowa jego kierowane były w stronę Elektry.
- Uczucie nadchodzącej śmierci jest dziwne prawda? Ten strach... Ta nienawiść... Och nawet nie wiesz jak przyjemnie jest żywić się tymi uczuciami. Ciemna strona mocy jest w tobie silna. Może właśnie przez nią nie oszalałaś przez wyrzuty sumienia? Krew na twych rękach... Tak. Zabiłaś mnie! I teraz dzięki tobie jestem potężniejszy niż kiedykolwiek! Jestem nieśmiertelny! Jestem kimś o wiele wspanialszym niż ty i twoja siostra razem wzięte. Hahaha.- W jego oczach teraz widocznych błyskały ogniki szaleństwa. Nagle rozległ się głośny tupot i syk włączanych mieczy świetlnych. Spojrzałam się w stronę, z której dobiegały odgłosy i zobaczyłam Mirleę i Chazera biegnących w naszą stronę. Odetchnęłam z ulgą. Tylko gdzie byli Niro i Ahsoka? Odwróciłam się jednak szybko przodem do mężczyzny. Kogoś takiego nie wolno tracić przecież z oczu. Poczułam, że Mirlea stanęła obok mnie. Włączyłam mój miecz świetlny o zielono-niebieskim ostrzu, ale coś mnie zdziwiło. Mężczyzna wciąż z iskrami szaleństwa w oczach zaczął się rozpływać, by po chwili zniknąć.
- Gdzie on...?- Zapytał się zdezorientowany Chazer.
Nagle do mnie dotarło.
- To było widmo. Ta jaskinia jest przepełniona ciemną stroną.
- Atari...- Elektra wyszeptała moje imię wskazując palcem w miejsce gdzie zniknął ten facet. Na jego miejsce pojawiła się inna postać w czarnych szatach. Ciemna strona emanowała od niego jeszcze bardziej. Była ona aż przytłaczająca. On jednak nie tracił czasu na przybliżanie się. Zrzucił z głowy kaptur. Ukazała nam się twarz przykryta maską. Jeżeli w ogóle była pod tą maską jakaś twarz... I tym razem chyba tylko Mirlea wiedziała z kim dokładnie mamy do czynienia. Skrzywiła się lekko i cofnęła kilka kroków. Wiedziałam jednak, że ten człowiek jest Sithem. A może jednak był sithem?
- Nie odsuwaj się Mirleo Rossen. I tak nie uciekniesz od swojego przeznaczenia...
- Nie! Zostaw mnie! Zostawcie mnie wszyscy! To nie jest moim przeznaczeniem! Sama decyduję o swoich losach! Nie wy!- Wykrzyczała, co Lord Sithów skwitował głośnym śmiechem.
- Nie my wybieramy ci to przeznaczenie tylko moc. A ty od tego starasz się uciec. Bez szans. Nigdy ci się nie uda. Każdy Sith, który doczekał się potomka wiedział, że jego dziecko będzie kontynuowało tradycję. Ty jesteś do tego zobowiązana więzami krwi. Nie po to, któryś z twoich pradziadów władał imperium by jego potomek był Jedi...!

Proszę bez bicia! Dawno planowałam coś takiego od czasu, kiedy dałam pochodzenie Mirley: Korriban. Dedyki dla wszystkich czytających.

NMBZW

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 20

Yoda

- Dobrze mistrzu. Nasze poszukiwania zaginionego chłopca idą coraz lepiej. Podejrzewamy miejsce jego pobytu.
- Znakomita wiadomość to jest. Jednak czuję, że coś trapu cię, młoda padawanko.
- Taak... Mistrzu... No bo... Atariijejsiostrazniknęły.- Wyrzuciła z siebie Mirlea na jednym wydechu. Mistrz Yoda nic nie zrozumiał.
- Spokojnie padawanko powtórz. 
- Atari- przerwa- i- przerwa- jej- przerwa- siostra- przerwa- zniknęły- a - raczej- zapadły- się- pod- ziemię- dosłownie.
- Siostra? Padawanka Orgeen siostrę ma? Niespodziewane to jest. Tak samo jak siostra może się silna stać. Musicie znaleźć ją. 
- Są w miejscu, w którym jest dziecko. Chyba...
- Dobrze. Do swojego zadania wróćcie. 
Padawanka Adi Galli rozłączyła się, a mistrz Yoda zagłębił się w rozmyślaniach.

Mirlea
(Jam być dobra i jam nie opisywać wam spaaaaaadaaaaniaaaaa) Mirlea musiała przyznać, że spadali długo, ale wreszcie zlecieli na sam dół. Ona i Ahsoka wylądowały gładko, ale chłopacy trochę się zagadali i zdążyli wyhamować dopiero pół metra przed ziemią. I tak się walnęli. 
- Są dwa tunele. Z tego po lewej odczuwa się ciemną stronę, a z tego po prawej jeszcze więcej.- Zaniepokoiła się Soka.
- Idziemy w prawy tunel.- Powiedział Chazer.
- A to niby dlaczego?!- Wykrzyknęła pytanie Mirlea.
- Atari zawsze powtarza, że zawsze mogą się zdarzyć gorsze rzeczy. A przecież skąd wiesz czy w tym tunelu po lewej stronie nie ma wielkich pająków, które zjadają wszystkich napotkanych? A skąd wiesz, że po lewej stronie nie ma kosmitów, a skąd wiesz czy po lewej stronie nie chowa się Dartch Sidious, a skąd wiesz czy nie rosną tam drapieżne żelki z kłami wampirów, czy wiesz, że tam gdzie niby jest przyjemniej w dziewięciu na dziesięć przypadków zdarzają się przypadki śmiertelne z udziałem nieśmiertelnych, zmutowanych chomików z bazooką, czy wiesz, że tam może być woda, która wygląda na zwykłą, nieskazitelnie czystą wodę, a naprawdę zawiera trujące substancje i kwasy, które spalą cię zanim dotkniesz powierzchni wody. Czy wiesz, że tam może być aktywny wulkan przysłonięty cienką warstwą ziemi, która, kiedy tylko na niej staniesz może się osunąć i wpadniesz do lawy? Skąd możesz wiedzieć...
- Proszę Chazer ucisz się!- Wrzasnęła- Nie filozofuj nam tu proszę!
- A wiesz, że krzycząc możesz przywołać tutaj...
Mirlea opadła na kolana i złapała się za głowę. 
- Dobra! Idziemy prawy korytarzem! Jak chcesz! Tylko nie wspominaj już o pająkach proszę!
- Boisz się pająków?- Zapytał Chazer.
- Wow!- Dodał Niro.
- A wiesz, że obliczając sprytnie i zaokrąglając to ilość widzianych pająków przez ciebie w twoim pokoju można pomnożyć przez wszystkie pokoje studentów w świątyni i dodać do tego jeszcze kilkadziesiąt lub tez kilkaset pająków w...
- Nie! Przestań!- Pisnęła Rossen i przysunęła się trochę bliżej Ahsoki.
- A ja mam pająka w pokoju. Nazywa się Ari. To mała tarantula. Oswojona!. Słodka jest. Może będzie miała małe.- Westchnął i się rozmarzył. 
- Nie!- Wymsknęło się Mirlei.(Miałam kłopot żeby to odmienić.)
- Dobra, Chodźmy. - Powiedziała Ahsoka.
- Nie czuć tu ich śladu.- Zaniepokoił się Niro.
- Ciemna strona mocy go pochłonęła. Za kilka minut nie będzie widać naszego śladu w mocy. - Odpowiedziała mu Ahsoka i ruszyła w prawą stronę zagłębiając się w mroku korytarza.

Atari

- Coś tutaj... Nie pasuje...- Powiedziała Elektra.- Ciemna strona pochłania wszystko. Nawet światło bijące od miecza przygasło... Atari... Ja... Ja... Chyba... Boję się...
- Ja... Chyba też... 
Pierwszy raz w życiu poczułam to uczucie. Zaschło mi w gardle, Serce mocno mi biło... o tej pory wszystko, co nazywałam strachem... To wszystko było tylko niczym. To było jak maska zasłaniająca twarz. Tylko to było... To nie był strach. To nawet nie było.. przerażenie. To było... coś innego. Uczucie. Myśl o nim przerażało, ponieważ było one gorsze od najgorszych koszmarów.
- Ja... Matka Talzin o tym opowiadała... Takie uczucie... Ono może się pojawić w obecności kogoś, lub czegoś... bardzo silnego ciemną stroną. Dusisz się. Bije ci serce, czujesz, że podchodzi ci ono do gardła, drżysz, pocisz się... Właśnie takie są objawy! To nie jest przerażenie, ani strach. To... po prostu Ciemna Strona. Może... lepiej by było, gdybyśmy poszły dalej. Może gdzieś wyjdziemy...
- D... dobry pomysł.
Po dziesięciu minutach nic się nie zmieniło, ale przynajmniej już miecz lepiej świecił.
- Ech... Ciemną stronę czuć jeszcze bardziej, ale miecz świetny rzuca więcej światła. Dziwne...- Powiedziała Elektra.
- Zaraz... To nie miecz! To światło księżyca! Słabe, ale jest!
Ruszyłam się biegiem do przodu. Po chwili wyszłam na rozległą polanę. Nie byłą to jednak zwykła polana...
Po pierwsze ta polana nie była obsiana roślinnością Datchomiry. Mówiąc szczerze, to nie była roślinność jakiejkolwiek znanej planety. Trawa była czarna, drzewa były spróchniałe i sczerniałe. A gdyby spojrzeć do góry, widać było nocne niebo! No... Było to dziwne... Jakbyśmy znalazły się na całkiem innym świecie. Nie było konstelacji, które zdołałam zapamiętać. Elektra stanęła obok mnie, i aż otworzyła usta ze zdziwienia. To... To nie jest Datchomira...
- Co!- Wykrzyknęłam.
- Niebo Datchomiry tak nie wygląda. Nasze niebo jest jaśniejsze. I księżyc na Datchomirze rzadko, kiedy jest widoczny... A teraz go widać. A do tego jest w pełni! Tutaj, a raczej tam gdzie ja mieszkam księżyc nigdy nie jest w pełni... Ati? 
Mój wzrok był zwrócony na środek polany. Znikąd pojawiła się na niej postać. Była odziana w czarną pelerynę. Jednak nic nie można było dostrzec przez... Deszcz! Kiedy on zaczął... W ułamku sekundy deszcz przemienił się w ulewę. A postać... Zbliżyła się do nas. Teraz już wiedziałam, że to ta osoba rozprowadza Ciemną Stronę... Tak... To uczucie towarzyszące nam po drodze było tylko zalążkiem tego, co czułyśmy teraz...
_________________________________________________________________________________
WoW! Z dnia na dzień pojawia się notka! Oceniam ją na super! 
Dedyk dla Kiwi i Ghost, które skomentowały jako jedyne poprzedni rozdział!  Chyba tylko one czytają ;( Sonia czyta jak ja poproszę ;c Po co ja w ogóle wiszę tego bloga ;( Jak tylko dwie osoby go czytają!




wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 19



Mam tego dość. Szliśmy już od pół godziny. Zlitujcie się! Większa ta planeta nie mogła być? Albo przynajmniej ładniejsza. Atari gdzie jesteś? Po tylu latach spędzonych w świątyni bawiąc się i spędzając razem czas, ja muszę Cię teraz szukać na tej o to planecie.
Szłam z smutną miną i jestem zmęczona. Popatrzyłam się na Mirleę. Zachowywała spokój, ale wyczuwałam, że także jest zmęczona. Chazer i Niro wygłupiali się od czasu do czasu. Wiedziałam, że próbują nadać tej wyprawie trochę humoru i jestem i za to niezmiernie wdzięczna. Naprawdę. Przynajmniej się śmiałam i nie miałam cały czas tej miny. Mirlea niekiedy też puszczała jakieś odzywki. Ciekawe co robi Anakin? - pomyślałam zaciekawiona. Zawsze gdzieś znika nawet gdy są w świątyni, ale gdzie to już nigdy nie mówi.
Ni stąd, ni zowąd Niro chwycił mnie za rękę i zaczął tańczyć. Śmialiśmy się wszyscy gdyż ani ja ani Wido nie umiemy tańczyć. Wyglądało to trochę dziwne. Dwoje nastolatków tańczących po środku jakieś dróżki na mrocznej Dathomirze.
- Gołąbeczki. - Zwrócił się do nas Chaz ledwie powstrzymując śmiech. - Nie chcę wam przerywać tej pięknej chwili, ale musimy Ati znaleźć. - w końcu się roześmiał. Podbiegłam do mojego przyjaciela i rzuciłam w niego garścią piachu, a właściwie w jego miodowe włosy. - Ej! - Krzyknął oburzony.
-A czy tobie i twoim włosom też nie przeszkadzać gołąbeczki!

Znowu wybuchliśmy śmiechem.

- Moje włosy... FOCH! Jak mogłaś! Ja je myłem! I to niedawno! Teraz jest w nich pełno piachu, wszystko swędzi...!

- Wow Chazer. Od kiedy jesteś takim...

- Narcyzem.- Stwierdziła sucho dziewczyna z Korribana, której już wróciła powaga.

- Ja! Narcyz? No chyba nie. - zaparł się chłopak i zrobił obrażoną minę.

- No wiecie... Przecież wychował się w jednej z najbogatszych rodzin Coruscant.- Przypomniał Niro.

Chazer prychnął.

- No tak!- Krzyknęłam.

Blondyn nonszalancko machnął rękę i przybrał na twarz minę szlachcica. Osiągnęło to zamierzony efekt ponieważ wybuchliśmy po chwili śmiechem. Chaz również po chwili do nas dołączył. Śmialiśmy się w najlepsze. Dokładnie to tylko chłopcy i ja. Mirlea znów przybrała zimną maskę i krzyknęła:

- Uspokójcie się! Czy wy już do końca powariowaliście!

Zrobiliśmy to co kazała i spojrzeliśmy się zdziwieni na nastolatkę. Na twarzy Mirley pojawił się zadowolony uśmiech. Pierwszy raz była zadowolona z tego, że Jedi wykrzyczane polecenie, które nie jest "złe" wykonają, albo przynajmniej zwrócą uwagę na osobę wydającą polecenie. Tym razem wybraliśmy pierwszą opcję.

- Słuchajcie mamy za zadanie szukać Atari i Elektry, a nie się bawić.

- To co mamy robić... pani?- Zadrwił Niro.

Mirlea jednak go zignorowała.

- Po prostu wyciszmy się i przesondujmy teren mocą. W taki sposób znajdziemy dziewczyny, a może nawet tego zaginionego bachora.

- Dobra.- mruknął Chazer i wywrócił oczami.

Mirlea zauważyła ten ruch i zgromiła go wzrokiem, ale się nie odezwała.

Wyciszyłam swój umysł i po chwili mnóstwo dźwięków, zapachów, uczuć, i co najważniejsze żyć tej planety uderzyło we mnie w jednej chwili. Oddzieliłam od siebie wszystkie odczuci​a i zaczęłam dokładnie sondować obecność ludzkiego życia w pobliżu. Nigdzie nie było "widać" Datchomirianek. Nagle coś zwróciło moją uwagę. Był to ślad ich mocy, tylko, że dobiegał on... spod ziemi! Wstrząsnęło to mną, więc nie skupiałam swojej uwagi już tylko na mocy. Szybko wszystkie uczucia ode mnie odleciały. Chłopcy widać też już znaleźli ten ślad. Tylko Mirlea siedziała na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i było pewne, że jeszcze sondowała planetę. Po kilku minutach otworzyła oczy i spokojnie zaczęła swoją mowę.

- Jak mniemam już zobaczyliście ślad mocy dziewczyn. Oczywiście wytrąciło was to z równowagi i straciliście kontrolę nad mocą. Było to do przewidzenia. Gdybyście jednak się skupili na zadaniu dokładniej, wyczulibyście, że pod powierzchnią planety, bardzo głęboko istnieje cywilizacja. Można więc wywnioskować, że dziewczyny za jakiś czas znajdą się w krainie pod powierzchnią. Oczywiście pewnie nie wyczuliście na planecie ludzkiego dziecka? Podejrzewam, że jest w tamtym miejscy, do którego spadają dziewczyny. Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Zbierajcie się. Udało mi się znaleźć wejście pod powierzchnię. Ślad Atari i jej siostry jest tam bardzo widoczny. Jednak przy wejściu kręci się Rancor. Tylko jeden. Nie wiem jak zareaguje na naszą obecność. Na pewno na nim jechała, któraś z nich. Drugi musiał uciec, albo również udał się za nimi. Jeżeli jesteście gotowi to idziemy. I bez marudzenia. To jakieś pół godziny drogi stąd. Mówiąc szczerze to idąc tutaj minęliśmy to wejście Musimy się bardziej skupić na otaczający nas świecie, a nie na sobie. Komu w drogę, temu czas. Ruchy!- Swój monolog zakończyła iście aktorsko.

Wystarczyło to, żebyśmy się poderwali z miejsc i w sekundę byli gotowi do drogi. Tak się zaczęłam zastanawiać skąd Mirlea Rossen, zwykła nastolatka z planety Sitchów ma takie zdolności przywódcze. Mówiła, że jej rodzice to zwykli robotnicy... Chyba powinnam przestudiować po powrocie do świątyni szlacheckie rody Korribana...





Atari

No dobra. Wszystko poszło nieźle. Mirlea złapana, a my przed chwilą wylądowałyśmy na ziemi. Coraz mniej lubię tą planetę.

- Co robimy?- zapytała się młodsza Orgeen- Są dwa tunele. Z jednego czuć okropnie ciemną stronę, a w drugim czuć ją jeszcze bardziej.

- Ech... Nie przejmuj się. Poprowadzę cię bezpiecznie. Idziemy w prawo.

- Ale przecież to w tym tunelu najbardziej czuć mrok...- jęknęła.

- No właśnie! Zawsze lepiej iść w straszniejsze miejsce. Tunel w lewo może prowadzić do paszczy jakiegoś potwora, albo do krainy elfów... Nie wiem co gorsze.

- Ty to normalnie masz pomysły. Elfy? Przecież one nie istnieją.

- Sitchowie też podobno nie istnieli...

- Noo... Masz rację, ale Elfy? To bajkowe istoty.

- Bajki... Elfy... One nie zostały by wymyślone, a raczej ktoś by nie powiedział, że je wymyślił gdyby ich nie widział, albo widział kogoś podobnego. Rzeczy nieistniejące trudno się przyjmują.

- Nie najlepiej to widzę...

- I tam. Zawsze może się trafić coś gorszego.

- Jesteś pewna?- Spytała z sarkazmem.

- Tak. Jestem.- Odpowiedziałam równie jadowitym głosem.

Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w głąb ciemnego, strasznego tunelu odpalając mój miecz świetlny, po to by oświetlił nam drogę.


_____________________________________________________________________________________________

No! I w końcu się pojawił dzięki inicjatywie Kiwi, której dedykuję ten rozdział. Początek napisany innym kolorem pisała właśnie ona. I dziękuję ci bardzo, bo dzięki temu nabrałam weny, by napisać ten rozdział! Dziękuję!!!!

Ps. Sorki za te białe wypełnienie, ale coś się popsuło O-o