W
świątyni Jedi od kilku dni panował radosny, pełen oczekiwania
nastrój. Po korytarzach rozchodził się zapach Karpia, barszczu z
uszkami, grzybowej i innych potraw jadanych obowiązkowo w ten
cudowny dzień. Nadchodzący bardzo wolnymi krokami wieczór należał
do najcudowniejszych wieczorów tego roku. Prezenty, przyjaciele,
przyjaźń, miłość. Te słowa najbardziej się kojarzyły z tym
wieczorem poprzedzającym dwa dni świąt. Wigilia... Atari
uśmiechnęła się wbrew własnej woli. Takiego dnia jak ten nawet
Deturi nie uprzykrzała życia jej i Ahsoce. Dawało się z nią
wytrzymać. Szesnastolatka zastanawiała się czy istnieją jakieś
inne światy, na których istnieją odpowiedniki jej i jej
przyjaciół. Ludzie o podobnym charakterze. O podobnych podglądach.
Po chwili jednak przerwała rozmyślania i zabrała się za pakowanie
prezentów na święta dla Ahsoki, Barriss, Bultar, Chazera, Niro,
Anakina, Obi-Wana, Mirley i wybuchowego prezentu dla mistrza Windu.
Wyjęła czerwono biały papier w Mikołaje i zaczęła opakowywać
pudełeczko z łańcuszkiem, pierścionkiem i bransoletką dla
Mirley. Jej koleżanka bardzo ubiła błyskotki.
Ahsoka
Tano
stała w swoim pokoju i starała się znaleźć maleńki kolczyk
pośród prezentów, ubrań i innych rzeczy, które Chazer i Niro
wrzucili jej do pokoju w nocy. Co roku obierali sobie cel na gwiazdkę
i robili jej głupie kawały. Najczęściej obiektem ich żartów
była właśnie ona, albo Atari. Kolczyk był prezentem gwiazdkowym
dla Barriss, ale oczywiście musiał się wymsknąć z pudełeczka i
upaść gdzieś w stos ubrań. Z e złością tupnęła nogą w
podłogę.
-
Trzeba będzie iść do Mirley, ona znajdzie jakiś pomysł.-
Powiedziała sama do siebie i westchnęła.
Nieoczekiwanie
tok jej myśli zszedł na zupełnie inny tor. Zaczęła się
zastanawiać, czy istnieje ktoś, kto jest podobny do niej w
charakterze i upodobaniach, ale zupełnie inaczej wyglądający i z
całkiem innej, a może nawet nieodkrytej planety.
Kiwi
Pewna
dwunastolatka była bardzo podekscytowana nadchodzącymi świętami.
Dzisiejszego dnia będzie wigilia, jutro Idka do niej przyjedzie i
będzie u niej aż do 1 stycznia i spędzą razem Sylwestra, wczoraj
spadł śnieg i nasypało go przez noc tak wiele, że co chwila
wpadało się w zaspy. Było cudownie! Choinka już stała, następna
notka już napisana tylko ją wstawić, a w domu czuć było tyle
cudownych zapachów, unosiła się radosna atmosfera. Bartek nawet
nie denerwował Otylii, co było bardzo rzadkie w ciągu ostatnich
dwunastu lat. Kamila wyjechała i wróci dopiero w marcu. Szykują
się dwa cudowne miesiące bez niej! Rzuciła się na łóżko z prze
szczęśliwym wyrazem twarzy. Zamknęła oczy i zaczęła sobie
wyobrażać jakby to było, gdyby się przeniosła na Coruscant i
spotkała Ahsokę, Atari i resztę. Na sto procent zaprzyjaźniłaby
się z Ahsoką i podenerwowała Anakina. Wylałoby się coś na głowę
Windu. Ech... To by było piękne. I jeszcze gdyby była tam Des,
Mati, Idka, Wika i Malina. Cudownie.
Melonik
Ida
siedziała przy komputerze i grała w Simsy. Kołobrzeg... Cudowny
zapach i rodzinna atmosfera
-
Idula chcesz kawałek ciasta?- Zapytała się babcia.
-
Jakie?
-
Babka.
-
Możesz dać. Poproszę.
Na
twarzy babci Melonika pojawił się uśmiech. Kochała, kiedy jej
ukochana wnuczka jadła jej potrawy. Przynajmniej nabierze trochę
ciałka i nie będzie taką chudziną.
-
Wyłącz dźwięk.- Rozkazał brat dziewczyny.
-
Nie.
-
Ja cię nie proszę. Masz wyłączyć.
-
Myślisz, że jak masz osiemnaście lat to jesteś dorosły i możesz
mi rozkazywać? Jak ci się nie podoba to załóż słuchawki, albo
idź do innego pokoju.
-
To jest też mój pokój.
-
Właśnie. Przystosuj się do panujących w nim warunków. A w ogóle
to jestem na swojej połowie pokoju i mogę sobie na niej mieć
włączony dźwięk.
Chłopak
nie znalazł ciętej odpowiedzi na odpowiedź siostry więc zrobił
niezadowoloną minę i ucichł. Na twarzy Idy pojawił się
tryumfalny uśmiech. Nagle poczuła dziwne łaskotanie w żołądku.
Wszystko zaczęło się jej rozmazywać przed oczami. Mrugnęła, a
kiedy otworzyła oczy wszystko było już widoczne. Tylko, że nie
była w swoim pokoju. Siedziała na twardym łóżko podobnym czymś,
a naprzeciwko niej stała blada czarnowłosa dziewczyna. Pakowała
prezenty i wydawała się nie zauważać Idy. Dziewczyna podeszła do
czarnowłosej i chciała potrząsnąć ja za ramię, ale jej ręka
przeleciała przez szesnastolatkę jak przez widmo. Brązowowłosa
opanowała zdziwienie i wyszła z pokoju nastolatki. Znalazła się
na korytarzu świątyni Jedi. Nabrała pewności siebie. Nie widzieli
jej, nie słyszeli jej i nie mogli jej dotknąć. To była idealna
okazja do zwiedzenia świątyni. Laptop został na Ziemi więc nie
mogła wysłać wiadomości do kogoś, a telefon się ładował i
leżał na stole na połowie jej brata. Sięgnęła do kieszeni i
zdziwiona poczuła jakąś paczkę w kieszeni. Wyjęła ją. Okazało
się, że miała w kieszeni paczę żelków Haribo. Roześmiała się
cicho i przypomniała jej się Kiwi. Stanęła na środku korytarza i
zaczęła go oglądać. Takie nic. Puste ściany pomalowane na jasny
kolor, podłoga z metalu, i jakieś lampy u sufitu. Czyli tak jak
sobie wyobrażała. Nagle poczuła lekki ból i wylądowała na
podłodze. Strąciła z siebie coś, co na nią spadło i się temu
przyjrzała. Nie był to przedmiot, tylko człowiek. Dziewczyna.
Miała długie brązowe włosy. Twarzy nie było widać. Dziewczyna
wstała i os=trzepała ubranie.
-
Hej. Jestem Otylia. A ty?
-
Ida.
-
Ida... Mroczny Melonik?
-
Kiwi!?
-
Co ty tu robisz?
-
Yyy... Szczerze mówiąc to nie wiem. A tak ogólnie wesołych świąt.
Co robimy? Teraz i tak nie czuję, żebyśmy wracały do domu.-
Zapytała Idka.
-
Wydaje mi się, że jest Wigilia. Chodźmy zobaczyć jak ją
obchodzą.
-
I tak nie mamy co robić.- Zgodziła się Ida.
Wieczorem
Cały
Zakon zasiadł do wielkiego stołu. Jedi dzielili się opłatkiem.
Śmiali się, rozmawiali ze sobą. Stół zastawiony był wieloma
potrawami. Pod ogromną choinką stało mnóstwo prezentów. Młodziki
z wytęsknieniem wpatrywali się w nie czekając, aż pozwolą im
wstać od stołu i pobiec rozpakować prezenty. Atari, Chazer,
Ahsoka, Mirlea, Niro i Barriss ciągle gadali i się śmiali. Nagle
coś ucichli i zaczęli między sobą szeptać. Po chwili
zauważyłyśmy wiaderko unoszące się za krzesłem mistrza Windu.
Wszyscy siedzące przed nim już je zauważyli. Jedi byli w lekkim
szoku. Nagle któryś z młodzików opanował chęć widoku jak na
mistrza spada jakiś litr lodowatej woli krzyknął:
-
Mistrzu Windu, niech mistrz uważa!
Windu
obrócił się. Podniósł głowę do góry, by zobaczyć jak ciecz
wylewa się z wiaderka w zwolnionym tempie. Zapewne ktoś z tamtej
grupki kontrolował ją mocą. Źrenice mistrza rozszerzyły się.
Chciał się odsunąć, ale „zamachowcy” przewidzieli to i
puścili wszystko, co trzymali mocą. Na mistrza lunęła lodowata
woda. Zasłonił się rękami. Kiedy już wszystko ustało odetchnął
z ulgą i miał zamiar się podnieść, gdy z siłą wspomaganą mocą
spadło na niego wiaderko. Krzesło, na którym siedział przez
nagły ruch Windy straciło równowagę i przewróciło się razem z
mistrzem. Starsi mistrzowie starali się bez skutków powstrzymać
śmiech i zachować powagę, padawani skręcali się ze śmiechu, a
adepci chichrali się po cichutku starając się zapamiętać
wszystkie szczegóły tego wieczora. Kiwi i Melonik leżały na
podłodze i ryczały ze śmiechu. Mistrz Windu wstał i chciał
nawrzeszczeć na sprawców tego wypadku, ale po szóstce padawanów
nie było nawet śladu. Ich krzeseł tez nie było. Talerzy nie było,
sztućców brakowało, a szklanki również zniknęły. Windu opadł
na krzesło wykończony, ale okazało się, ze jego krzesło też
znikło i wylądował w kałuży zimnej wody boleśnie się obijając,
co p=wywołało kolejny atak śmiechu. Nagle Idka poczuła takie samo
łaskotanie w żołądku, co przed kilkoma godzinami. Spojrzała się
przestraszona na koleżankę, która widocznie poczuła to samo.
Złapały się za ręce, aby ich po raz kolejny nie rozdzielono i
starały się nie mrugać, by nie stracić obrazu Wigilii w Świątyni
Jedi na Coruscant. Niestety nic to nie dało. Zaczęły się unosić
i po chwili wszystko się rozmazało. Zaczęły wirować w pustej
przestrzeni, która nie była wcale czarna, a czerwono, biało,
żółta. Usłyszały śmiech taki sam jak śmiech Świętego
Mikołaja we wszystkich bajkach i mignął im w oddali przed oczami
kształt reniferów, sani, wielkiego wora z prezentami i ogromnej,
tęgiej postaci w saniach. Wywołało to na ich twarzach uśmiech.
Naokoło nich zawirowały sceny z ich przeszłych świąt. Mała
krótkowłosa blondynka ze starszym brązowowłosym batem szli po
długim korytarzu z nadzieją, że za drzwiami pokoju spotkają
Mikołaja podkładającego prezenty. Ida była pewna, że Otylia
widzi święta ze swojego życia. Następny obraz. Mała dziewczynka
siedząca na baranach u młodego mężczyzny. Następna scena. Dwie
dziewczynki. Jedna najwyżej dziesięcioletnia siedząca na sztucznym
koniku na biegunach za młodszą dziewczynką. Obok nich stoi choinka
ozdobiona cukierkami, bombkami, łańcuchami, światełkami i
świeczkami. Następny moment z życia. Kilka połączonych ze sobą
ławek. Balony zwieszające się z sufitu. Młode dzieciaki siedzące
przy stole. Młoda młodzież. Różne ciasta i ciasteczka na
talerzach i w miseczkach na ławkach, plastikowe talerzyki i
kubeczki. Słychać śmiech i rozmowy. Nagle wszyscy milkną. Zbliża
się koniec Wigilii klasowej. Wszyscy patrzą się na nietknięte
cukierki. Na ich twarzach pojawia się dziwny wyraz nie do
odgadnięcia. Ich spojrzenia spotykają się i wszyscy rzucają się
na cukierki. Dziewczyny zapatrzone w cudowne momenty swojego życia
nie zauważyły, kiedy ich ręce się rozłączyły. Każda została
poniesiona w swoją stronę. Ku swojej rodzinie, ku zbliżającej się
kolacji Wigilijnej i ku wymarzonym prezentom...
I
tak oto powracam z świąteczną notką!! Wstawię ją teraz byście
się nie zniechęcili, bo zauważyłam, że już kilka osób wstawiło
notki świąteczne, a ja się całkowicie opóźniam z wstawianiem
notek i zawieszam bloga, co mi się zdarzyło niestety po raz
pierwszy i ta notka jest oficjalnym odwieszeniem. Wydaje mi się, że
nn wstawię dopiero po świętach, więc możliwe, że 29.12, a
ostatniego dnia Grudnia wstawię na 98,8 % Notkę Specjalną:
Sylwester. Jeżeli nie będę tak podekscytowana, że będę latała
po domu i wyczekiwała godziny, w której pójdziemy do wujka i
cioci. A potem będę straszyła kuzynkę, że w bezalkoholowym serio
jest osiem procent na kieliszek. (Ona i tak potrafi się upić
bezalkoholowym.) I pogramy w UNO!!!
Życzę
wam wesołych, wesołych, wesołych, wesołych, wesołych, wesołych,
wesołych świąt Bożego Narodzenia, wymarzonych prezentów, śniegu,
jeżeli nie macie, bo u mnie niestety nawet deszcz nie pada,a śnieg
to ja ostatnio w kwietniu widziałam taki prawdziwy, a taki też
prawdziwy, ale nie trzymający się to wtedy, kiedy huragan wiał nad
Polską, życzę, aby żaden huragan wam domu nie zniszczył,
świetnych ocen w szkole, spełnienia mażeń i szczęśliwego nowego
roku 2013 eee... 2014!!!!