Mirlea
Już wiedziałam po co trafiłam do tej jaskini. Oczywiście miało to związek z moim przekleństwem i przodkami. Jak zwykle muszą wściubiać nos w nieswoje sprawy. Wbrew wszystkim prawom muszą wychylać się z grobu i mieszać mi w życiu. Chyba im się nudzi... o oczywiście już kilkadziesiąt razy starali się rozwalić galaktykę i muszą się jakoś odstresować, a mieszanie mi w głowie i kierowanie przeznaczeniem to przecież świetna zabawa! Dla nich. Ale teraz koniec z myśleniem o martwych, ale żywych kretynach. Muszę przemyśleć aktualną sytuację. A więc stoję sobie w wielkiej grocie. Chyba wielkości świątyni Jedi. Cała jest obsypana kryształami do mieczy świetlnych. Były one jedynym źródłem światła i mimo, że były ich tysiące, wszędzie panował półmrok i niewiele można było zobaczyć. Tylko jeden punkt był idealnie widoczny. Kryształ, który wzywał mnie tutaj od samego początku. Piękny, ale przerażający. Po prostu mój. Oczywiście jego krwistoczerwony kolor i bijąca od niego ciemna strona idealnie wpasowała się w plany przodków. Wszystko, by mnie pognębić. I teraz tylko pytanie: co ja mam do cholery zrobić!? Siedzieć tu i czekać całą wieczność, czy spróbować wziąć ten kryształ i zobaczyć, co się stanie.
- Nie.- powiedziałam
Pewne przeczucie mówiło mi, że jak wezmę kryształ, moje przeznaczenie będzie się kierowało jedynie ku ciemnej stronie. Zawsze tak jest, kiedy człowiek ma przodków, którzy z łatwości tobą kierują. Ech... Niedługo pewnie dojdę do końca mojej drogi. I będę musiała wybierać.
I wtedy zdałam sobie sprawę, że kryształ spoczywa w mojej ręce, a jaskinię powoli spowija mgła. Dostałam nagle zawrotów głowy i upadłam. Ale nie poczułam, że moje ciało obija się o kamienie. Za to ciepło i poczucie bezpieczeństwa ogarnęło moje ciało i umysł. A potem była tylko porażająca biel, która z każdą sekundą malała i odsłaniała różne przedmioty. Było tak przyjemnie. To uczucie było tak niesamowicie realne. Powoli zapominałam, co się działo przed moim wejściem do groty, a o niej samej pomagał mi pamiętać jedynie ciepły ciężar w mojej dłoni. Zaciskałam na nim palce z całej siły, mimo że chciałam się go pozbyć. Rzucić go jak najdalej od siebie. Tylko że jakaś część mnie nie pozwalała mi na to. Zaciskała moje palce i nie pozwalała dojść do głosu chęci pozbycia się kryształu. Zorientowałam się, że mam zamknięte oczy. Rozchyliłam najpierw jedną powiekę, a potem drugą i z ulgą zauważyłam, że jestem w szpitalu na pokładzie któregoś ze statków Republiki. Przypomniałam sobie, że walczyliśmy na Korribanie, a kiedy już wygraliśmy i zaczęliśmy wykonywać ostatnie powierzone nam zadania, poczułam niewyobrażalny ból, a w mojej głowie rozpoczęła się ogromna kłótnia, jakby ktoś puścił mi prosto do ucha jedną ze sprzeczek w senacie ustawiając głośność na full. A potem była tylko ciemność i te okropne głosy! Aż współczuję senatorom, ż muszą ciągle to przeżywać. Ja bym zwariowała. A potem obudziłam się...
Za nic nie mogłam przypomnieć sobie, co robiłam we śnie. Wiedziałam, że coś robiłam i mgliście pamiętałam grotę, w której był ten kryształ, ale nic więcej. I o co chodzi z tym kryształem? Wydaje mi się, że był czerwony, a teraz jest biały i podłużny. Ech... Pamięć płata mi figle. Tylko ciekawe jak ten kryształ przeszedł ze snu do realnego życia.
Westchnęłam cicho i uniosłam się do pozycji siedzącej. Za oknem niebieskie i białe promienie przemijały z ogromną szybkością. Czyli, że jesteśmy już w nadświetlnej. Wracamy na Coruscant.
Za nic nie mogłam przypomnieć sobie, co robiłam we śnie. Wiedziałam, że coś robiłam i mgliście pamiętałam grotę, w której był ten kryształ, ale nic więcej. I o co chodzi z tym kryształem? Wydaje mi się, że był czerwony, a teraz jest biały i podłużny. Ech... Pamięć płata mi figle. Tylko ciekawe jak ten kryształ przeszedł ze snu do realnego życia.
Westchnęłam cicho i uniosłam się do pozycji siedzącej. Za oknem niebieskie i białe promienie przemijały z ogromną szybkością. Czyli, że jesteśmy już w nadświetlnej. Wracamy na Coruscant.
Chazer
Wiedziałem, ze ktoś wtedy walczył! Może i wydawało mi się, że to słyszałem, ale na pewno to czułem! W końcu zawsze czuję, jak Atari jest w niebezpieczeństwie... Ale dlaczego? Rozumiem więź między mistrzem i padawanem, czy też najlepszymi przyjaciółmi, ale między mną, a Ati nie ma nic poza przyjaźnią. Często się kłócimy i mamy różne zdania na wiele tematów. Czasem doskonale się rozumiemy i ogólnie lubię z nią rozmawiać i dyskutować, bo ona jedyna nie widzi we mnie kompletnego kretyna, który zawsze się wygłupia i jest niezdarny, jak hutt w składzie porcelany. Ale żeby utworzyła się jakaś więź między nami, to nie wiem czemu. Ech... Nad tym to się nie powinienem zastanawiać. W końcu co ja będę filozofować. To nie oja działka. Ja tu tylko niszczę roboty. Pomyślałem. Podniosłem się z pryczy, na której spałem wraz z Wido. Ja na górze, a on na dole. Przeniosłem nogi za barierkę i zeskoczyłem lekko lodując na podłodze.
Chyba odwiedzę Atari. Musi być smutna po tej przegranej walce.
Kilka minut później byłem już o krok od centrum medycznego. Składało się ono z sześciu pomieszczeń. Trzech normalnych sal uzdrawiania, ostrego dyżuru, gabinetu chirurgicznego i korytarza łączącego wszystkie miejsca. Atari leżała w jednej z trzech zwykłych sal całkiem sama. Wszystkie ranne klony, a było ich wyjątkowo mało, zapełniły jedną salę, a dla Dathomirianki nie było już miejsca. Za to Mirlea leżała na ostrym dyżurze, ponieważ nikt nie wiedział, co jej jest. Cóż. Logika robota medycznego... Przechodziłem właśnie obok tej sali i zauważyłem dziewczynę normalni siedzącą na łóżku. Mirlea! Ucieszyłem się i mimo braku pozwolenia wszedłem do pomieszczenia.
- Cześć.- powiedziałem cicho.
Nie chciałem jej przestraszyć. W końcu dopiero co się obudziła. Nie chciałem, żeby zasłabła, czy coś.
Obróciła się w moja stronę, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Atari ładniej się uśmiecha. Przemknęło mi przez głowę. Czemu o niej myślę? Przecież to tylko dziewczyna!
- Coś się stało? Jesteś rozdrażniony.
Jak zwykle zapomniałem, że przecież kiedy się nie bronię, inni Jedi mogą z łatwością wyczuć moje emocje.
- Nie nic. Nie zawracaj sobie tym głowy. Znaczy... Ech... Słuchaj to nic. Odpoczywaj lepiej. Byłaś nieprzytomna dwa dni.
- Co? Jejku. Nie spodziewałam się, że nie funkcjonowałam aż tyle. Ale cóż, to co się stało się nie odstanie. Zmierzałeś do kogoś?
- Ja? No... Nie, tak, nie ważne. Dopiero co się obudziłaś, muszę poinformować o tym Mistrza, będę już szedł.
- Czekaj.- zatrzymała mnie.- Jeżeli idziesz do Ati, to przekaż jej, że miałam rację. Tylko tyle. Ona na pewno zrozumie.
- Okej...- powiedziałem niepewnie.
Wychodząc zamknął za sobą dokładnie drzwi i połączyłem się z Obi-Wanem.
- Tak?
Odpowiedź nastąpiła bardzo szybko, jakby mistrz spodziewał się połączenia.
- To ja Chazer. Szedłem odwiedzić Atari, zobaczyć, co z jej ręką i jak się czuje i przechodziłem obok sali Mirlei. Już się obudziła i chyba jest w dobrym stanie.
- Dzięki niech będą Mocy. Obawiałem się, że to coś poważnego. Dziękuję, że mnie powiadomiłeś. Niech Moc Będzie Z Tobą.
- I z Toba Mistrzu.
Kenobi się rozłączył, a ja szybkim krokiem skierowałem się do miejsca, gdzie przebywała Ati. Już i tak dużo czasu zmarnowałem na innych.
Wchodząc do sali przywitałem się, ale nie udzieliła mi odpowiedzi. Spała. Wyglądała tak uroczo. Przymknięte powieki, czarne włosy rozsypane po poduszce, jasna cera i śliczny, senny uśmiech. Wszystkie te elementy tylko pogłębiały jej urodę. Wyglądała tak słodko, tak bezbronnie. Idealnie.
- Chaz?- zapytała sennie, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Otrząsnąłem się z zamyślenia i usiadłem na krześle obok jej łóżka.
- Cześć. Byłem u Mirlei i chciałem też sprawdzić, co u ciebie.
- Już się obudziła?- zapytała zaskoczona.
Skinąłem głową. Nadal trudno mi było cokolwiek powiedzieć. Przyłapała mnie na przyglądaniu się jej podczas snu. Dosyć dziwne.
- To cudownie! Już się bałam, że coś jej będzie.
Nagle skrzywiła się z bólu i złapała za ramię. Mruknęła jakieś przekleństwo w nieznanym mi języku.
- Właśnie, co z twoją raną.
Skrzywiła się lekko i przewróciła oczami. Sygnał, że nie chce o tym rozmawiać. Pewnie jak zwykle nie może znieść myśli o porażce. Starałem się w myślach wynaleźć jakikolwiek temat, żeby nie siedzieć w ciszy, ale mi to nie wychodziło. O pogodzie w nadświetlnej przecież z nią nie porozmawiam. "Ładna dzisiaj pogoda za oknem, prawda? Tak, wyjątkowo biało-niebiesko-czarno. To takie niesamowite." I wtedy przypomniałem sobie pewną rzecz sprzed kilkunastu minut. Mirlea.
- Kiedy byłem u Mirlei, to kazała mi powiedzieć. Nie wiem, o co właściwie chodzi, ale powiedziała, że zrozumiesz. Ona mówi, że miała rację. I tyle. Ona zazwyczaj ma rację więc nie wiem, co mogło was poróżnić, ale...
- Spoko...- powiedziała cicho czarnowłosa.
Spoglądała na mnie lekko zdziwiona, jakbym zrobił coś dziwacznego.
- Ja to rozumiem. Mógłbyś mnie zostawić samą? Muszę pomyśleć.
Ta wiadomość naprawdę wyprowadziła ją lekko z równowagi. Była jakaś nieobecna, ale zadowolona. Wyszedłem z sali, żegnając się z nią. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, ale nie potrzebowałem jej. Nie spodziewałem się, że ta dziwna sytuacja i tajemnicza wiadomość od Mirlei tak mnie zaciekawi. Po prostu nie przestawałem o tym myśleć. Co poróżniło dziewczyny i czemu Atari wyglądała jakby przez tą jedną wiadomość uwierzyła, że Mirlea miała rację.
- Pewnie jakieś babskie sprawy.- powiedziałem do pustego korytarza i skierowałem się w stronę swojego tymczasowego pokoju.
______________________________________________________________________
Nie wiem czemu ten rozdział jest taki krótki. Starałam się opisywać uczucia, wygląd, dialogi pisać, ale rozdział i tak jest króciutki... Wszystko co piszę jest strasznie krótkie. Ale nie mam innego pomysłu, co w tym rozdziale powinno się jeszcze znaleźć. Wszystko, co zaplanowałam na zakończenie tej serii o wydarzeniach na Korribanie. Mam nadzieję, że mimo rozmiaru się wam podobało :) Pod stronami jest ankieta. Proszę o głosowanie :)
NMBZW!
Wchodząc do sali przywitałem się, ale nie udzieliła mi odpowiedzi. Spała. Wyglądała tak uroczo. Przymknięte powieki, czarne włosy rozsypane po poduszce, jasna cera i śliczny, senny uśmiech. Wszystkie te elementy tylko pogłębiały jej urodę. Wyglądała tak słodko, tak bezbronnie. Idealnie.
- Chaz?- zapytała sennie, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Otrząsnąłem się z zamyślenia i usiadłem na krześle obok jej łóżka.
- Cześć. Byłem u Mirlei i chciałem też sprawdzić, co u ciebie.
- Już się obudziła?- zapytała zaskoczona.
Skinąłem głową. Nadal trudno mi było cokolwiek powiedzieć. Przyłapała mnie na przyglądaniu się jej podczas snu. Dosyć dziwne.
- To cudownie! Już się bałam, że coś jej będzie.
Nagle skrzywiła się z bólu i złapała za ramię. Mruknęła jakieś przekleństwo w nieznanym mi języku.
- Właśnie, co z twoją raną.
Skrzywiła się lekko i przewróciła oczami. Sygnał, że nie chce o tym rozmawiać. Pewnie jak zwykle nie może znieść myśli o porażce. Starałem się w myślach wynaleźć jakikolwiek temat, żeby nie siedzieć w ciszy, ale mi to nie wychodziło. O pogodzie w nadświetlnej przecież z nią nie porozmawiam. "Ładna dzisiaj pogoda za oknem, prawda? Tak, wyjątkowo biało-niebiesko-czarno. To takie niesamowite." I wtedy przypomniałem sobie pewną rzecz sprzed kilkunastu minut. Mirlea.
- Kiedy byłem u Mirlei, to kazała mi powiedzieć. Nie wiem, o co właściwie chodzi, ale powiedziała, że zrozumiesz. Ona mówi, że miała rację. I tyle. Ona zazwyczaj ma rację więc nie wiem, co mogło was poróżnić, ale...
- Spoko...- powiedziała cicho czarnowłosa.
Spoglądała na mnie lekko zdziwiona, jakbym zrobił coś dziwacznego.
- Ja to rozumiem. Mógłbyś mnie zostawić samą? Muszę pomyśleć.
Ta wiadomość naprawdę wyprowadziła ją lekko z równowagi. Była jakaś nieobecna, ale zadowolona. Wyszedłem z sali, żegnając się z nią. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, ale nie potrzebowałem jej. Nie spodziewałem się, że ta dziwna sytuacja i tajemnicza wiadomość od Mirlei tak mnie zaciekawi. Po prostu nie przestawałem o tym myśleć. Co poróżniło dziewczyny i czemu Atari wyglądała jakby przez tą jedną wiadomość uwierzyła, że Mirlea miała rację.
- Pewnie jakieś babskie sprawy.- powiedziałem do pustego korytarza i skierowałem się w stronę swojego tymczasowego pokoju.
______________________________________________________________________
Nie wiem czemu ten rozdział jest taki krótki. Starałam się opisywać uczucia, wygląd, dialogi pisać, ale rozdział i tak jest króciutki... Wszystko co piszę jest strasznie krótkie. Ale nie mam innego pomysłu, co w tym rozdziale powinno się jeszcze znaleźć. Wszystko, co zaplanowałam na zakończenie tej serii o wydarzeniach na Korribanie. Mam nadzieję, że mimo rozmiaru się wam podobało :) Pod stronami jest ankieta. Proszę o głosowanie :)
NMBZW!
Jestem! Przybyłam! Teraz niech się jeszcze wyrobię na tej klawiaturze x.x Jeszcze trzeba będzie pisać nn. Sialalalalala... mam wenę ;3 Wiii xd
OdpowiedzUsuńMirlea, podziękuj Revanowi i Bastilli xD Przecież to dzięki nim tutaj jesteś ^^ Dobra, nie ważne. Czytam dalej jak się wpierniczają Ci w mózg. Co za złe trupy z dobrą historią. Gdyby trzeba było na histę się tego uczyć to oczywiście, że bym się uczyła! No bo jakby nie inaczej? xd
Grota niczym Świątynia, w niej kryształy... Sithowie sobie własną Świątynie Kryształów zrobili! xD Jedyne wyjście. Nana xD Pierdzielę bez sensu. Kurde no! Szlag mnie trafia z samą sobą...
"Jak hutt w składzie porcelany", a może Ty z Rottą w przedszkolu się bawiłeś? xD Nie no. Taki żarcik :P I tak Cię uwielbiam :3 Chazuś to inteligent niezdara po prostu... zakochana w Ati xD Oni do siebie pasują... patrzcie na treść :3
Chazer, Ty mentalny hejterze! xD
Babskie sprawy... Ati taka nie jest, przecież. Ech...
Rozdział wspaniały i czekam na ciąg dalszy! :3
Niech Moc będzie z Tobą <3
Kiwi ^-^
Muszę przyznać, że piszesz coraz lepiej!! :) Naprawdę, rozdział jest super i choć nie był dla mnie taki ciekawy, to i tak jestem zadowolona. Może nie napiszę takiego długiego koma jak Kiwi, ale małe to piękne, czy jakoś tak. Czekam na nn i życzę powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńNMBZT! <3
Coraz ciekawije... Tylko dziewczyna? Chazer debilu! TY JĄ KOCHASZ YEP? YEP! No to Ida daj mi wesele! Podoba mi się ogólnie i ubóstwiam... Tylko czemu ostatnio wszystkie piszą jakoś tak... smutno? No trudno.
OdpowiedzUsuńNMBZT!
Sonia
U mnie zaraz zaczyna się Zemsta Sithów, a razem z nią z bohaterów wychodzą od dawna skrywane uczucia. (Nie zawsze te dobre). No i niedługo nie będzie tak smutno. Właściwie, to jeszcze dwa, góra trzy rozdziały i koniec częstych smutasków xD Szczególnie, że nadchodzą święta :P
UsuńJeej, ostatnia! Nie. To nie jest powód do radości xD
OdpowiedzUsuńJako że to mój pierwszy kom u ciebie, postaram się napisać coś sensownego ;) Wybacz że dopiero teraz,w sumie od niedawna odwiedzam takie blogi, u Kiwi i Soni już komentuję, więc... Jedźmy na całego!!! xD Ooo tak! Czas zacząć zamęczać następną blogerkę xD
Ati! Jaka ona słodka *0* Ona i Chaz, lofciam tę parkę! <3 Chati!!! (piszczy) Lofciam wszystko w tej notce i nie tylko! ^^ Tylko trochę za mało Anisia (robi obrażoną minkę) Nie, zaraz, jak za mało, wcale go nie ma! Gdzie on się znowu szlaja, zamiast być tutaj w nn razem ze mną kiedy to czytam? xD Dobra, niech ci będzie Wybrańcu, jeżeli jesteś z Padme to ci wybaczę :P
Póki co, mam Chazera, tego słodkiego niezdarę :D Mirlea też boska, nie ciągaj jej na ciemną stroneee x3 Jeej, nie no, po prostu muszę to napisać: ubóstwiam cię za twoich bohaterów!!! Też chcem takich fajnych :-P Za każdym razem, kiedy próbuję wymyślić coś dla siebie, boję się, że to będzie podobne do twoich rzeczy, i koniec końców nie piszę nic xD Ja nie cem robic plagiatu! Nigdy nic nie napiszę, bo nigdy ci nie dorównaaam! xD (możesz to potraktować jako komplement) Dobra, Alka, weź się w garść do cholery! xD
Ekhem, czy to coś powyżej brzmiało sensownie? O Stang, no i moje szlachetne intencje poooszły w kosmos xD Nieważne, trzymaj się, życzę weny i
NMBZT!!!
Ala, o niespełnionych pisarskich ambicjach
PS. Czy ty w tym komie powyżej mnie napisałaś "Zemsta Sithów"? ZEMSTA SITHÓW??!!! Nieeee! Nie cem! (tupie nogą) Zadnej zemsty i zadnych Sithów! Nieeee i koniec! Ani nie spłonie!
Ja sobie postanowiłam na początku, ze będę oryginalna xD I będzie ZS! Mwahahah xD Ale to jeszcze trochę :3 Muszę rozwinąć wątki miłosne miedzy bohaterami xD I włożyć trochę Anniego, a nawet więcej niż trochę ;) Dużo go napcham, bo go serio niedawno nie było :P A Anidala to... Fiu, fiu, fiu xD Nawet nie pamiętam :) A co do Mirlei to ciągle mi się zmienia, po jakiej stronie ma być. Niezdecydowana jestem....
UsuńDziękuję za komplementy :) Kiedy pisałam bloga, starałam się nadać każdej postaci inny charakter. Dużo nad tym pracowałam i starałam się, żeby byli jak najbardziej różnorodni.
Jedna rada. Gdybyś zaczęła pisać bloga, a Twoi bohaterowie przypominali by moich, to po jakimś czasie to zupełnie się zmieni, bo zacznie na nich wpływać twój własny charakter :)
Dziękuję za komentarz i cieszę się, że ci się podoba :3
Wybacz moje spóźnienie z przeczytaniem & skomentowaniem, ale niestety moje lenistwo daje się we znaki i nic nie mogę na to poradzić.
OdpowiedzUsuńW każdym razie mam dwie uwagi: justuj tekst i nie zmieniaj koloru tekstu tylko użyj wytłuszczenia bądź kursywy, bo kolorowych napisów naprawdę nie widać na tym tle (które sama zrobiłam, paradoks). Rozdział ogólnie mi się podoba, miałam ciarki na początku i czułam wiszącą w powietrzu tajemnicę, dopatrzyłam się kilku literówek, ale każdemu się zdarza, huh. No cóż... czekam na kolejny i niech Moc będzie z Tobą.