Ahsoka
Stała na skraju lasu. Za nią były tylko wysokie, liściaste drzewa. Przed nią urwisko. Piękne. Ziemia porośnięta było zieloną, świeżą trawą. Niebo było wyjątkowo błękitne, słońce mocno świeciło, ogrzewając nagie ramiona Ahsoki. Kilka metrów przed nią nagle, znikąd, pojawiła się czarnowłosa, wysoka dziewczyna. Stała na skraju urwiska, z ciekawością wpatrując się w przepaść. Ahsoka miała wrażenie, że nieznajoma zaraz skoczy, ale tak się nie stało. Dziewczyna odwróciła się od skarpy i lekkim krokiem podążyła w stronę Ahsoki. Uśmiechnęła się delikatnie. To była Atari!
- Witaj.
Ahsoka zmarszczyła brwi. Była pewna, że to sen. Jeszcze nigdy nie była widoczna dla innych w swoich snach. Chciała już odpowiedzieć, ale dziewczyna spojrzała się w bok. Stałą tam kolejna osoba. Blondynka. Deturi! Ahsoka miała ochotę krzyknąć do Atari, żeby wyjęła miecz, w końcu to zdrajczyni, ale czarnowłosa nadal uśmiechała się przyjaźnie.
- Witaj, Atari. Dawno się nie widziałyśmy.
- To prawda. Od tamtej pamiętnej nocy na Korriban, kiedy przebiłaś mi mieczem ramię.
- Tylko przebiłam? Miałam zamiar ci je odciąć.
- Zawsze byłaś słaba we władaniu mieczem.
- Najwyraźniej lepsza od ciebie, skoro nie dałaś rady mnie zranić.
- Byłam zmęczona i przestraszona tym, co się stało z Mirleą. Do tego, jestem o wiele potężniejsza. niż wtedy. Bardzo się zmieniłam od tamtego czasu.
- Wiem, czuję. Jesteś... szara. Tak, jak twoja Mistrzyni. Darth Sidious bardzo cię ceni. Ma nadzieję, że w końcu poddasz się swojemu przeznaczeniu. Jesteś w końcu wiedźmą. Twoja matka pochodzi ze Śpiewającej Góry, ale ty jesteś Siostrą Nocy. Jedi dawno to przewidzieli. Mój Mistrz również. Wszyscy znali twoje przeznaczenie, zanim nauczyłaś się mówić.
- Nie wierzę w przeznaczenie. Sama tworzę swoją przyszłość, bez opierania się na zdaniu innych.
- Pożyjemy, zobaczymy
- Ja na pewno. Ty... cóż, nie sądzę, żebyś przeżyła dzisiejszy dzień.
W jej ręce znalazła się rękojeść miecza świetlnego. Ułamek sekundy później wysunęło się z niej błękitne ostrze, świecące chłodnym światłem. Deturi również trzymała swój miecz o krwistym ostrzu.
- Nie wolno mi cię zabić, ale chętnie cię uszkodzę.
- Nie dasz rady. Ciemna strona nigdy nie wygra z Jasną.
- Ty nie jesteś po Jasnej Stronie.
- Po Ciemnej też nie jestem!
W jednym momencie rzuciły się ku sobie. Ich miecze zderzyły się ze sobą, skwiercząc głośno. Iskry posypały się, znikając w połowie drogi od ziemi.
- Już dawno powinnam cię zabić, Deturi!
- Prędzej Nichal. Darth Nichal.
Ahsoka obudziła się z krzykiem. Czy to była wizja, czy sen? Deturi, Atari... I co miała na myśli ta zdrajczyni, mówiąc, ze Atari jest szara? Czy to była zapowiedź przyszłości? Przez cały czas czuć było mrok w wizji. Od Deturi promieniowała nienawiść, od Atari całkowita obojętność. Czy tak miały potoczyć się ich losy?
- Atari...
Coruscant. Nienawidziła tej planety jeszcze bardziej niż Tatooine. Była w stolicy galaktyki dopiero od kilku dni, a już zdążyła przekonać się o tym, jak ślepi są jej mieszkańcy. Kto to widział, żeby zachowywać się tak beztrosko, kiedy cały świat pogrążony jest w wojnie? To było niedorzeczne, ale najwyraźniej na Coruscant - planecie sprzecznej ze wszystkim z znała, niedorzeczność była postrzegana zupełnie inaczej. Mieszkańcy zachowywali się tak, jakby nic się nie działo! Zwykłe życie w zwykłych czasach pokoju. Ale nie było pokoju... Najwyraźniej dlatego tak wielu ludzi imigrowało na Coruscant. Ta mała dziewczynka również tu była. Od niej zależała przyszłość Anji. Kilka milionów kredytów za jej głowę było wyjątkowo opłacalnym interesem. Niestety, dziewucha znikała, kiedy tylko Anja trafiała na jej trop. Miała szczęście, ale łowczyni była pewna, że wkrótce dopadnie Kanę.
Mimo wszystko, Anja nieco dziwiła się swoim zapałem. Jeszcze nigdy się tak nie wciągała w zadania, które jej zlecano. Miała jednak wrażenie, że ta robota będzie miała nie tylko na jej przyszłość, ale także i przeszłość. Przeszłość, której przecież nie miała. Jej życie zaczęło się niedawno, jakby wcześniej nie istniała. Ale przecież w pamięci miała zakodowane wszystkie informacje o sobie. Wiek, imię, a nawet datę urodzenia. Dlaczego więc nie pamiętała choćby matki? Każde dziecko ma w sobie wspomnienie rodzica, nawet jeśli nie widziało go całe życie. To odległe wspomnienie ciepła i miłości... Ona czegoś takiego nie pamiętała. Jedynie chłód spowijał jej serce. Wszystkie wspomnienia, które powinna mieć były pokryte mgłą. Czasami miała wrażenie, jakby ich tam nie było. Wiedziała wszystko, jednocześnie nie wiedząc nic. Gdzie zdobyła całą swoją wiedzę? Kiedy się obudziła, już ją miała. Już wtedy potrafiła być idealną zabójczynią. Już wtedy nic nie czuła. Bo czym właściwie były uczucia? Ten dziwny ciężar na sercu? Nie. Nie znała przecież poczucia winy. Życie innych jej nie obchodziło. Liczyła się tylko ona i jej cele. Kim była? Sama nie wiedziała. Sobą, czy kimś innym? Zależy jak na to spojrzeć. W końcu znała tylko imię. Żyła. Nie. Istniała. Bo czy można było ją nazwać istotą żyjącą? Nie była nawet człowiekiem. W końcu, co to za człowiek, który nic nie czuje? Jak to było czuć ból? Nie wiedziała. Te delikatne impulsy, które odczuwała można było nazwać bólem. Strach? Strach według jej mózgu był podstawową funkcją istot, mający swe źródło w instynkcie przetrwania. Kiedy czuła strach? Wtedy, gdy stała oko w oko ze śmiercią. Ale czy powinna się bać w takich momentach? Potrafiła przecież znaleźć co najmniej dziesięć racjonalnych wyjść z każdej trudnej sytuacji. Dlaczego więc się bała? Mózg jej podpowiadał, że powinna być idealna, ale nie była. Coś nie wyszło, ale nie wiedziała coś. Niedoróbka. To słowo krążyło po jej głowie. Ale musiała je obalić. Celem jej życia było zabijanie. A może odnalezienie przeszłości? Żyła z zabijania, ale czy to było jedyne co mogła robić? Coś podpowiadało jej, że po to została stworzona. Nie, po to się urodziła.
Nie mogła się skupić. Wspomnienia z jedynych lat jej życia zaczęły się mieszać. Jej myśli zaczęły krążyć po głowie, przestając tworzyć spójną całość.
Opadła na kolana. Głowa jej pękała.
Niedoróbka.
Jak mogła płakać?
Niedoróbka.
Urodzona, by stać się zabójcą.
Niedoróbka.
Szkolona, by stała się idealna.
Niedoróbka.
Porzucona na pewną śmierć.
Niedoróbka.
Pozbawiona wspomnień.
Niedoróbka.
Cały świat pokryła ciemność. Opadła na chłodną podłogę swojego mieszkania, bez przytomności, w głowie słysząc echo wciąż powtarzanego określenia. Była tylko niedoróbką. Nie miała prawa żyć na tym świecie.
___________________________________________________
Mamy nadal niedzielę! Rozdział pojawia się więc zgodnie z planem xD
Jakoś nie mogłam się do niego zabrać, a potem poszło bardzo szybko.
Dziwne, bo dziwne, ale takie właśnie miało być ^^
Dedykacja dla Pysiowatej - nowej czytelniczki.
NMBZW!
- Atari...
Anja
Coruscant. Nienawidziła tej planety jeszcze bardziej niż Tatooine. Była w stolicy galaktyki dopiero od kilku dni, a już zdążyła przekonać się o tym, jak ślepi są jej mieszkańcy. Kto to widział, żeby zachowywać się tak beztrosko, kiedy cały świat pogrążony jest w wojnie? To było niedorzeczne, ale najwyraźniej na Coruscant - planecie sprzecznej ze wszystkim z znała, niedorzeczność była postrzegana zupełnie inaczej. Mieszkańcy zachowywali się tak, jakby nic się nie działo! Zwykłe życie w zwykłych czasach pokoju. Ale nie było pokoju... Najwyraźniej dlatego tak wielu ludzi imigrowało na Coruscant. Ta mała dziewczynka również tu była. Od niej zależała przyszłość Anji. Kilka milionów kredytów za jej głowę było wyjątkowo opłacalnym interesem. Niestety, dziewucha znikała, kiedy tylko Anja trafiała na jej trop. Miała szczęście, ale łowczyni była pewna, że wkrótce dopadnie Kanę.
Mimo wszystko, Anja nieco dziwiła się swoim zapałem. Jeszcze nigdy się tak nie wciągała w zadania, które jej zlecano. Miała jednak wrażenie, że ta robota będzie miała nie tylko na jej przyszłość, ale także i przeszłość. Przeszłość, której przecież nie miała. Jej życie zaczęło się niedawno, jakby wcześniej nie istniała. Ale przecież w pamięci miała zakodowane wszystkie informacje o sobie. Wiek, imię, a nawet datę urodzenia. Dlaczego więc nie pamiętała choćby matki? Każde dziecko ma w sobie wspomnienie rodzica, nawet jeśli nie widziało go całe życie. To odległe wspomnienie ciepła i miłości... Ona czegoś takiego nie pamiętała. Jedynie chłód spowijał jej serce. Wszystkie wspomnienia, które powinna mieć były pokryte mgłą. Czasami miała wrażenie, jakby ich tam nie było. Wiedziała wszystko, jednocześnie nie wiedząc nic. Gdzie zdobyła całą swoją wiedzę? Kiedy się obudziła, już ją miała. Już wtedy potrafiła być idealną zabójczynią. Już wtedy nic nie czuła. Bo czym właściwie były uczucia? Ten dziwny ciężar na sercu? Nie. Nie znała przecież poczucia winy. Życie innych jej nie obchodziło. Liczyła się tylko ona i jej cele. Kim była? Sama nie wiedziała. Sobą, czy kimś innym? Zależy jak na to spojrzeć. W końcu znała tylko imię. Żyła. Nie. Istniała. Bo czy można było ją nazwać istotą żyjącą? Nie była nawet człowiekiem. W końcu, co to za człowiek, który nic nie czuje? Jak to było czuć ból? Nie wiedziała. Te delikatne impulsy, które odczuwała można było nazwać bólem. Strach? Strach według jej mózgu był podstawową funkcją istot, mający swe źródło w instynkcie przetrwania. Kiedy czuła strach? Wtedy, gdy stała oko w oko ze śmiercią. Ale czy powinna się bać w takich momentach? Potrafiła przecież znaleźć co najmniej dziesięć racjonalnych wyjść z każdej trudnej sytuacji. Dlaczego więc się bała? Mózg jej podpowiadał, że powinna być idealna, ale nie była. Coś nie wyszło, ale nie wiedziała coś. Niedoróbka. To słowo krążyło po jej głowie. Ale musiała je obalić. Celem jej życia było zabijanie. A może odnalezienie przeszłości? Żyła z zabijania, ale czy to było jedyne co mogła robić? Coś podpowiadało jej, że po to została stworzona. Nie, po to się urodziła.
Nie mogła się skupić. Wspomnienia z jedynych lat jej życia zaczęły się mieszać. Jej myśli zaczęły krążyć po głowie, przestając tworzyć spójną całość.
Opadła na kolana. Głowa jej pękała.
Niedoróbka.
Jak mogła płakać?
Niedoróbka.
Urodzona, by stać się zabójcą.
Niedoróbka.
Szkolona, by stała się idealna.
Niedoróbka.
Porzucona na pewną śmierć.
Niedoróbka.
Pozbawiona wspomnień.
Niedoróbka.
Cały świat pokryła ciemność. Opadła na chłodną podłogę swojego mieszkania, bez przytomności, w głowie słysząc echo wciąż powtarzanego określenia. Była tylko niedoróbką. Nie miała prawa żyć na tym świecie.
___________________________________________________
Mamy nadal niedzielę! Rozdział pojawia się więc zgodnie z planem xD
Jakoś nie mogłam się do niego zabrać, a potem poszło bardzo szybko.
Dziwne, bo dziwne, ale takie właśnie miało być ^^
Dedykacja dla Pysiowatej - nowej czytelniczki.
NMBZW!