niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 62

Avis

Obudziła się, czując, że nie leży na gorącym piasku pustyni, tylko na przyjemnie chłodnym posłaniu. Było dość ciepło, jak to na Tatooine, ale czuć było, że trafiła do jednego z niewielu domów z klimatyzacją, chwała niech będzie wybawcy, że się szarpnął na chłodzenie domu.
Avis poruszyła się lekko na posłaniu i od razu tego pożałowała. Sprint po pustyni bez żadnej wcześniejszej rozgrzewki poskutkował bólem wszystkiego. Ściągnęła łopatki i odetchnęła. Ból, który rozszedł się po jej plecach należał do rodzaju tego przyjemnego bólu, który mimo wszystko daje pewną ulgę. Napinała wszystkie mięśnie, żeby nieco je rozruszać bez wstawania z łóżka. Przyjemne i pożyteczne. Przy okazji mogła nasłuchiwać tego, co dzieje się w domu. Skupiła się, starając się wyczuć Moc, przepływającą przez nią. Była mistrzynią w kontroli umysłu, ale inne aspekty Mocy miała opanowane o wiele słabiej. Tylko od kontroli umysłu zależało jej życie, dlatego skupiała się nad rozwijaniem tej sztuki, inne wykształciła jedynie przy okazji. Zajęło jej to wiele lat, ale się opłaciło.
Ktoś wszedł do domu. Jego obecność na terenie mieszkania, pojawiła się nagle, ale bardzo zauważalnie. Napięła mięśnie i otworzyła oczy, żeby być gotowa do obrony. Nasłuchiwała. Przybysz zdecydowanie kierował się w stronę pomieszczenia, w którym leżała.
Szybko jeszcze oceniła możliwości ucieczki. Pokój był dość niewielki i prawdopodobnie pełnił funkcję sypialni. Okno, przez które sączył się blask zachodzących dwóch słońc Tatooine, było zdecydowanie zbyt małe, by zdołała się przez nie przecisnąć. Jedyną drogą ucieczki były drzwi po przeciwnej stronie pomieszczenia. Na szczęście mogła go dojrzeć, bez przechylania głowy. Nieprzyjemny ból oczu, wywołany raczej nietypową ich gimnastyką, był w tej chwili mało istotny.
Wkrótce drzwi się otworzyły i stanęła w nich kobieta. Nie miała przy sobie żadnej broni. Oczywiście klucz hydrauliczny przyczepiony do pasa na narzędzia mógłby posłużyć za skuteczną broń.
- Obudziłaś się?- zapytała.
W jej głosie słychać było ulgę i radość. Avis podświadomie odebrała urywki jej myśli. Kobieta obawiała się, że Avis jest w tak ciężkim stanie, że się już nie obudzi.
- Tak.- powiedziała, a przynajmniej chciała powiedzieć, bo z jej gardła wydobył się tylko niezidentyfikowany jęk.
Dopiero teraz Avis poczuła dotkliwą suchość w ustach. Przełyk palił żywym ogniem. No tak, nieprzytomnemu nie wolno wlewać żadnych płynów do gardła, jeśli nie chce się go zabić.
- Znalazłam cię w nocy z przedwczoraj na wczoraj i od tamtej pory nie piłaś, więc postawiłam na szafce nocnej szklankę z wodą i dzbanek, jakbyś chciała się napić.- oznajmiła, jakby doskonale wiedziała, o czym Avis myśli.
Albo po prostu była na tyle inteligentna, by się domyślić, jak się czuje człowiek po dwóch dniach bez wody w tak gorącym miejscu jak Tatooine. Avis usiadła szybko, krzywiąc się z bólu. Napinanie mięśni niewiele pomogło. Zakwasy odezwały się kilka razy mocniej niż wcześniej. Ignorując ból, sięgnęła po szklankę i wypiła ją duszkiem, nieco zaspakajając pragnienie. Zrobiło jej się nieco niedobrze.
Kobieta usiadła obok Killary.
- Nazywam się Natasa.
Z bliska Avis zauważyła, że Natasa nie ma więcej niż trzydzieści lat. Mogły być równolatkami.
- Avis.
- Ładne imię. Nietutejsze. Znalazłam cię na pustyni, chyba przed czymś uciekałaś, bo byłaś spocona i ciężko oddychałaś. Zemdlałaś chwilę po tym, jak do ciebie dotarłam. Jak chcesz, możesz u mnie jeszcze pobyć, dopóki nie będziesz czuła się dobrze. Mieszkam sama, dom niemały, jakoś się pomieścimy.- uśmiechnęła się serdecznie.- Pewnie jesteś głodna. Zaraz przyniosę obiad.
- Dziękuję, Nataso.
Kiedy kobieta wyszła, Avis wstała i zaczęła się rozciągać. Mimo bólu, rozciąganie zakwasów było najlepszym, co mogła w tej chwili zrobić. Przy okazji mogła wyciszyć umysł, pomyśleć. Słyszała, że i Jedi i Sithowie medytują w stanie bezruchu. Po prostu się wyłączają. Ona tak nie robiła. Potrafiłaby, to oczywiste, ale nie chciała. To nie była jej droga. Zmęczenie pozwalało jej osiągnąć spokój. Przestawał skupiać się na ćwiczeniach. Jej ciało wykonywało je automatycznie.
Nie starała się być Jedi. Oni odrzucali emocje, Avis z nich korzystała. Potrafiła czerpać z nich siłę, nie skłaniając się jednak w stronę nienawiści. Nie podążała ani drogą Jedi, ani drogą Sithów. Była po prostu sobą. Stała na granicy światła i mroku, bez trudu na niej balansując. Nie potrafiła zrozumieć, czemu Jedi mają takie problemy ze staniem po stronie światła. Czemu staczają się w mrok, zamiast stanąć tam gdzie ona - na granicy. W końcu przez całe życie uczyli się podążania drogą światła. Acis nigdy się nie szkoliła, a potrafiła osiągną stan idealnej równowagi. Było w niej tyle samo dobra, co zła. Czuła to całą sobą.
- Avis, obiad.- do pokoju weszła Natasa, niosąc dwa talerze.
Avis przerwała ćwiczenia i podziękowała, przyjmując talerz.
- Dziękuję za ratunek. Gdyby nie ty, pewnie bym umarła na tej pustyni.
- Nie ma sprawy. Dla każdego uciekiniera znajdzie się u mnie miejsce. Kto cię gonił?
- Sługusy Jabby. Byłam niewolnicą w jego pałacu, ale udało mi się uciec.
- O Boże! To straszne, dobrze że udało ci się uciec. Gonitwa zboczyła z drogi. Ślady przebiegały prawie dwadzieścia metrów od twojej lokalizacji.
Avis zmarszczyła brwi. Nadal nie ufała Natasy, mimo jej dobroci , więc takie informacje wydawały się być podejrzane.
- Kim jesteś?- zapytała.
Mogła wyczuć kłamstwo, dlatego skupiła się i delikatnie dotknęła umysłu gospodyni.
- Jestem tropicielką i łowczynią skarbów. Tatooine jest bardzo bogata pod tym względem. Oczywiście, nie ma już tutaj smoków Krayt, strzegących najcenniejszych skarbów, ale nadal można znaleźć niezłe fanty. Mój mąż polował na cenne zwierzęta, więc nauczył mnie tropienia.
Nie kłamała. Mówiła bez żadnego oporu. Nie miała nic do ukrycia. Zadziwiająca kobieta.
- Był?
- Świnia.- prychnęła.- Miał kochankę! Wzięliśmy ślub dziesięć lat temu, miałam wtedy dziewiętnaście lat. Rzucił po dwóch latach całkiem szczęśliwego związku. Miał kochankę dłużej niż byliśmy razem! Związał się ze mną tylko dlatego, że miał kredyty do spłacenia, a ja dzięki udanym wyprawom, dysponuję ładną sumką. Ech... Byłam wtedy głupia. Wyszłam za czterdziestolatka, wyobrażasz to sobie? Mógł być moim ojcem.- roześmiała się gorzko.- Omotał mnie wokół małego palca... Ta kochanka była w jego wieku. Byli razem nawet wtedy, kiedy się jeszcze nie znaliśmy.
Avis siedziała i słuchała niepewna. Nie miała doświadczenia w tym kierunku i nie wiedziała co powiedzieć.
- Przykro mi.- Avis uznała, że taka odpowiedź będzie najodpowiedniejsza.
- A mi nie.- odpowiedziała Natasa obojętnie.- Jestem tylko wściekła na siebie. Te dwa lata mogłam spędzić zupełnie inaczej... Najadłaś się? Jak tak, to chodź. Pomożesz mi pozmywać po obiedzie.
Avis z ulgą przyjęła tę propozycję. Chyba nie zniosłaby, gdyby musiała siedzieć i nic nie robić, tylko pasożytując na Natasy, która wydawała się być całkiem sympatyczną osobą.

Atari

Przeskoczyłam nad mistrzynią, robiąc podwójne salto. Jeszcze w locie obróciłam się i cięłam treningowym mieczem w jej głowę. Yala z uśmiechem zrobiła unik i kopnęła mnie w brzuch, posyłając na podłogę. Nabiłam sobie kolejnego siniaka. Jedynym plusem upadku było to, że zdarzył mi się on po raz setny i byłam tak poobijana, że nie mogłam czuć bólu jeszcze bardziej. 
Treningi z doświadczoną Mistrzynią Jedi nie mogły być proste... Treningi z Bultar były niczym w porównaniu z tym, co teraz przechodziłam. Ani razu nie udało mi się trafić Yali, chociaż wcale nie byłam ofiarą losu, co mieczem świetlnym władać nie umie. Ba! Ja byłam dobra, zawsze byłam w tym najlepsza. Ale niestety, do Mistrzyni brakowało mi jeszcze lat ćwiczeń.
Oczywiście, nie poddawałam się i atakowałam, jednocześnie uważnie analizując wszystkie jej ruchy. Nie było to proste, ponieważ Yala również atakowała. Poruszała się tak szybko i zwinnie, że czasami jej ruchy mi umykały.
- Otwórz się całkowicie na Moc.- pouczała.- Pozwól jej przez siebie przepływać. Nie analizuj. Moc zrobi to za ciebie.
- Próbuję.- wydyszałam.
Byłam już tak zmęczona, że ledwo mogłam się ruszać. Czułam jak Moc przez mnie przepływa, dodawała mi sił, podpowiadała mi możliwe ruchy, ale Yali nadal to nie satysfakcjonowało! 
- Jesteś przewidywalna.- stwierdziła kobieta, trafiając mnie mieczem w żebra.
Syknęłam z bólu, czując okropne pieczenie w miejscu, które dotknęło ostrze miecza. Odskoczyłam kilka metrów w tył, uspokajając myśli. Spokój był teraz najważniejszy. Zebrałam wokół siebie Moc. Czerpałam z otoczenia i z siebie. Odnalazłam źródło magii mojego ludu i zaczerpnęłam z niego siły. Na Coruscant nie mogłam się opierać na magii wiedźm, gdyż czerpana była ona głównie z natury której w stolicy było niewiele, ale mogłam nieco zaryzykować. 
Od razu poczułam napływ nowych sił. 
- Świetnie, padawanko.
Pochwaliła mnie. Czyżby własnie o to jej chodziło? Przyznam, zaciekawiło mnie to, ale nie miałam czasu na rozmyślanie o tym. Odbiłam się od ziemi i doskoczyłam do Yali, biorąc zamach. Mistrzyni zasłoniła się mieczem, ale ja nie miałam zamiaru w nią trafić. Kucnęłam, ominęłam zaskoczoną Yalę i podcięłam jej nogi. Kobieta upadła na ziemię z wyrazem zaskoczenia i satysfakcji na twarzy.
- Właśnie na to czekałam.- podniosła się i poklepała mnie po plecach.- Jeszcze kilka takich treningów i twoje umiejętności na pewno wzrosną. Udaj się do pokoju na medytację. Przyda ci się.
- Oczywiście, Yalo.
Skłoniłam się lekko i wyszłam z sali treningowej. Kiedy tylko adrenalina opadła, uderzyło mnie nagłe zmęczenie, a ból nagle się potroił. Ledwo się powstrzymałam, żeby nie oprzeć się o ścianę i chwilkę odsapnąć. To by nic nie dało. Dopiero w pokoju będę mogła odpocząć podczas medytacji. Trening Jedi często był strasznie męczący. Rzadko latałam na bitwy, więc mój trening fizyczny w świątyni był bardzo mocny. Nie wiedziałam, czemu właściwie zwykle wysyłana jestem na typowe misje - podchody, ale nie pytałam się. Skoro wysyłają, to wysyłają. I tak lepsze to niż siedzenie w Świątyni lub patrzenie na co chwila umierające klony. Szczerze mówiąc, to nawet mi to odpowiadało. Na takich misjach nie było śmierci, jeśli wszystko dobrze szło. 
Kiedy dotarłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic, założyłam świeże ubrania i usiadłam na podłodze. Byłam zmęczona i to bardzo, ale medytacja przynosiła pewien rodzaj odpoczynku. Nie byłam po niej nigdy wypoczęta, ale wykończona też nie byłam. Dziwny stan, ale czasem przydatny.
Wyciszyłam myśli i zjednoczyłam się z Mocą. Pierwszy raz od odejścia Ahsoki poczułam prawdziwy spokój.
_____________________________________________________
Tadada! Jest! Zgodnie z terminem, wyrobiłam się! *fanfary* Tyle mnie rzeczy odciągało od pisania, ale jakoś dałam radę, spięłam się i stworzyłam ten twór. Może i mało w nim akcji i w ogóle dość nudny, ale czasem rozdziały muszą być bardziej spokojne :)

Przy okazji, Wesołych Mikołajków!!
Mam nadzieję, że cieszycie się z prezentów od Mikołaja ^^

NMBZW!

8 komentarzy:

  1. Idę się myć. Mam nadzieję, że ogarnę 4 blogi i napiszę ten list do Amnesty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się, kurna, zastanawiam skąd to Sad Medley leci, przecież wszystko zastopowane na innych, a tu Twoja playlista jest rebeluchem i nie chce się zatrzymać >.<
      Avis... Natasa trochę się zachowuje, jak z Trudnych Spraw xDD Perfidne wszystko. Galaktyka, nasz świat... zastanawiam się, które jest gorsze... ;__;
      A co do Atari... jejuuuu, to ostatnie słowo dobija, sprawia, że mam ochotę ryczeć, nie? ;___; Ogólnie na niewiele rzeczy mam czas... idę pisać list, a potem się zobaczy xDD
      Tak btw, jest trochę powtórzeń ://
      Wszystko cudownie <3
      Niech Moc będzie z Tobą <3

      Siostra <3

      Usuń
    2. Powtórzenia są, bo niestety nie miałam czasu na wyszukiwanie synonimów, których jest w sumie niewiele. :/ A pewnych powtórzeń po prostu nie wypada zastępować innymi wyrażeniami :)
      Nie wiem, ostatnio oglądałam Trudne Sprawy, jak byłam u cioci, czyli w sierpniu xD
      Nie mam pojęcia jak oni się tam wyrażają. Nie chciałam na pewno robić z Natasy jakiejś debilki z TVN-owskiego gówna. Natasa ma być sympatyczną, ciepłą, ale niebezpieczną osobą, która potrafi wyczytać z ciebie wszystko, jak z otwartej księgi. Jest młoda, ale doświadczona w wielu sprawach. Chciałabym zrobić z niej rozbudowaną i interesującą postać :).
      Obawiam się, że nasz świat jest gorszy :( Wszystkie filmowe konflikty są wzorowane a naszych, niestety.

      NMBZT!

      Usuń
  2. O rety o rety o rety <3
    Przemiła ta Natasa i ma bardzo ciekawą historię, cieszę się i raduję, że pomogła Avis <3
    Trening Atari z mistrzynią fantastycznie opisany :o
    Naprawdę, dobra robota, bardzo płynnie się czyta co jest mi bardzo na rękę.
    Niecierpliwie czekam na nexta no i zapraszam do siebie, dawno Cię nie było c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już komentarz u Ciebie :) Dziękuję za przypomnienie, bo jakoś nie zauważyłam nowego rozdziału o.o.

      Usuń
  3. Tak nowy rozdział. Avis juchu! Dobrzeco niej usłyszeć po długim czasie. Atari wykończona po treningu. Nic dziwnego. Nie mogę się doczekać kolejnego. Krótko mówiąc

    NMBZT!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Jestem nowa tu nowa, ale od pewnego czasu czytam tego bloga (zresztą nie jako jedynego) i rozdział jest super jak zawsze, tylko szkoda, że Ahsoki nie ma. Wstrętna rada Jedi. I szkoda, że wstawiasz tylko raz na dwa tygodnie, bo piszesz genialnie. Też trochę piszę, ale jak to czytam to załamuję ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kiedy zaczynałam prowadzić bloga, mój poziom pisania był żenujący ;) Ale wystarczy trochę doświadczenia i zaczniesz pisać bardzo dobrze.
      Rozdziały wstawiam co dwa tygodnie, ale prawdopodobnie niedługo będą się pojawiały co tydzień. Nic nie obiecuję, ale mam po prostu ostatnio dużo nauki (2 klasa najtrudniejsza :/)
      Cieszę się, że Ci się ogólnie podoba i witam na blogu!

      Usuń