Atari
Wulkaniczny krajobraz planety działał na Atari uspokajająco i chociaż więcej było tutaj charakteryzujących ciemną stronę śmierci, cierpienia i zniszczenia wynikające z wulkanicznego krajobrazu planety oraz niestabilnej sytuacji politycznej. Atari czerpała z jasności, wyjątkowo słabej, ale nadal istniejącej. Żywe istoty zawsze ją tworzyły, dzięki swoim dobrym uczuciom, których Sullustanom nie brakowało. Ostatnio czuła się tak jedynie za czasów sprzed Wojen Klonów, kiedy nikt nawet nie myślał o tym, że nastanie wojna, która ogarnie całą galaktykę. Fakt odsunięcia się od jasnej strony zabolał. Dopiero teraz nastolatka uświadomiła sobie, jak długo była na tej rozchwianej, niepewnej granicy. Teraz nagle cofnęła się kilka kroków wstecz, jakby znowu miała dwanaście lat.
Pomogło. Obecności za którymi podążała stały się jeszcze wyraźniejsze. Daleko za sobą wyczuwała zdezorientowanych Kola i Anję. Zostawiła ich dość gwałtownie, ale Sheelan znała ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że Atari niedługo wróci.
Atari spojrzała na drogę, którą wcześniej ignorowała zdając się całkiem na Moc. Taka umiejętność była całkiem przydatna, niestety na bitwie była bezużyteczna, wszystko było zbyt niespodziewane i gwałtowne.
Zatrzymała się gwałtownie, kiedy zrozumiała do kogo zmierzała. Ahsoka Tano i Deturi Killara pogrążone w głębokiej dyskusji stały kilka metrów od Atari.
Pomogło. Obecności za którymi podążała stały się jeszcze wyraźniejsze. Daleko za sobą wyczuwała zdezorientowanych Kola i Anję. Zostawiła ich dość gwałtownie, ale Sheelan znała ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że Atari niedługo wróci.
Atari spojrzała na drogę, którą wcześniej ignorowała zdając się całkiem na Moc. Taka umiejętność była całkiem przydatna, niestety na bitwie była bezużyteczna, wszystko było zbyt niespodziewane i gwałtowne.
Zatrzymała się gwałtownie, kiedy zrozumiała do kogo zmierzała. Ahsoka Tano i Deturi Killara pogrążone w głębokiej dyskusji stały kilka metrów od Atari.
Ahsoka
- Nie jesteś na nią wściekła? To ona włączyła Rozkaz 66! - wykrzyknęła Ahsoka, raczej oburzona niż zdenerwowana
Atari powoli zaczynała irytować ją swoim chłodem i obojętnością. Togrutanka nie znosiła takiego zachowania, szczególnie u tej Dathomirianki, którą znała z zupełnie innej strony.
- Wiem, przy okazji sprawiła, że mój życiowy cel, czyli zostanie Jedi, jakby to nie było jasne, nie może zostać wypełniony.
- Serio, Atari? Mam jedno pytanie, na które powinnaś być w stanie odpowiedzieć. Co się, do cholery, stało z tamtą dziewczyną, którą bez zastanowienia mogłam nazwać siostrą i przyjaciółką na śmierć i życie? Bo mam wrażenie, że albo umarła, albo z całej siły jebnęła głową o kamień. Przy okazji na ten kamień spadając ze stu metrów. Bo chociaż ja też dorosłam i się zmieniłam, nadal pamiętam o ludziach, którymi spędziłam najwspanialsze chwile. Ta pamięć pozwoliła mi wygrać z Ciemną Stroną, a ty...
- Ahsoka... - zaczęła Atari, ale Togrutanka od razu jej przerwała.
- Wiesz, naszła mnie właśnie dziwna myśl, że za kilka lat, gdy usłyszę moje imię wypowiadane tym samym tonem, następnymi słowami będzie "Więc umrzesz". Ale to taka małą dygresja, nie przeszkadzaj sobie.*
- Jak mam sobie nie przeszkadzać, jak mi przerywasz? I kto niby chciałby cię zabić?
Tym razem przerwało ostentacyjne westchnięcie Deturi. Przy okazji, Atari przypomniała sobie o jej obecności w tej galaktyce.
- Teraz już wiem, czemu zdradziłam Zakon. Po prostu miałam dość obcowania z wami dwoma jednocześnie - skomentowała. - To na dłuższa metę może doprowadzić do trwałego uszczerbku na zdrowiu psychicznym. A, no tak, Mirlea Rossen i Kayla Motess idealnymi przykładami.
- Przymknij się Death! I nie porównuj Mirlei z Kaylą.
- Kolejny powód - nienawidziłam tej ksywki. Kto był takim geniuszem, że ją wymyślił? Motess czy Niro?
- Akurat Selomi - odparła Atari. - Ta Cereanka, była w klanie razem z Mirleą. Chyba nawet się kolegowałyście.
- Och... tak. Była moją przyjaciółką. - Uśmiechnęła się delikatnie.
Prawdziwy uśmiech na twarzy Deturi był naprawdę wyjątkowy. Kiedy były młodsze, zachowywała się obojętnie albo wywyższała nad innych. Ahsoka nawet nie podejrzewała, że Killara potrafi się uśmiechać.
Prawdziwy uśmiech na twarzy Deturi był naprawdę wyjątkowy. Kiedy były młodsze, zachowywała się obojętnie albo wywyższała nad innych. Ahsoka nawet nie podejrzewała, że Killara potrafi się uśmiechać.
- To co, zemścisz się na niej za tę jakże uwłaczającą część twojego życia? - zażartowała.
Zabójczyni zmrużyła groźnie oczy, ale po chwili wzruszyła ramionami.
- Niestety jestem pozbawiona tej, jakże kuszącej, możliwości. Zginęła mniej więcej w czasie tej akcji z Zamachem Świątyni.
- Zawsze mnie wkurzała - stwierdziła Atari bez większych emocji. - Zachowywała się tak, jakby Mirlea nie należała do tego samego klanu, co ona. Dobrałyście się.
- Zabiłaś ją? - zapytała Ahsoka, raczej z ciekawości niż zdenerwowania.
Po opuszczeniu Zakonu fakt zabijania ludzi i Jedi nie był dla niej tak nieprzyjemny, jak wcześniej.
Po opuszczeniu Zakonu fakt zabijania ludzi i Jedi nie był dla niej tak nieprzyjemny, jak wcześniej.
- Przeszkodziła mi w pewnej bardzo ważnej akcji na Kamino. Wiesz której.
- Coś kojarzę. - Ahsoka przewróciła oczami.
Jeszcze niedawno za to, co Deturi powiedziała, Togrutanka rzuciłaby się na nią bez zastanowienia, ale teraz była już bardziej dojrzała
Jeszcze niedawno za to, co Deturi powiedziała, Togrutanka rzuciłaby się na nią bez zastanowienia, ale teraz była już bardziej dojrzała
Deturi odpaliła swój Datapad, chwilowo ignorując towarzyszki, po czym jęknęła cicho.
- Dobra, dziewczyny, trochę się zagadałyśmy i moje zlecenie zmierza właśnie do portu lotniczego i chyba planuje zwiać z tej pięknej planety, a to nieco mi nie pasuje, więc sorki, ale powalczymy albo pogadamy kiedy indziej. Możemy nawet herbatę razem wypić, bo stanie na wietrze mi się nie uśmiecha.
Wskoczyła na swój grawiskuter zanim byle padawanki zdołały cokolwiek odpowiedzieć i po kilku sekundach była kilkadziesiąt metrów dalej.
Ahsoka przez chwilę zastanawiała się, czy nie udać się za Zabójczynią, ale najwyraźniej sobie odpuściła, bo usiadła na najbliższym kamieniu i odchyliła głowę do tyłu.
- To odpowiesz mi w końcu na to pytanie, Ati?
Dathomirianka uśmiechnęła się radośnie i usiadła obok Ahsoki. Poczuła ulgę, że w końcu może zrzucić przed kimś maskę i być sobą. Ahsoka była najlepszą osobą do tego.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to znowu ty, Soka - powiedziała tonem zupełnie innym niż kilka chwil wcześniej. - Dopóki Deturi tu była nie mogłam ci wiele powiedzieć, ale wiedz, że się nie zmieniłam. Nadal jestem tą samą dziewczyną, którą poznałaś w Świątyni. Po prostu pracując dla Imperium nie mogę być zbyt wylewna, nie sądzisz?
- To czemu to robisz? - prawie wykrzyknęła Ahsoka. - Możesz uciec, zaszyć się gdzieś na Zewnętrznych Rubieżach, gdzie nie sięga Imperium - tam nigdy cię nie znajdą!
- Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Nie potrafiłabym żyć w ten sposób, znasz mnie przecież.. Potrzebuję adrenaliny, niebezpieczeństwa. Nie mogłabym siedzieć w jednym miejscu, nie teraz. Może za dziesięć lat, kiedy będę już dorosłą kobietą i zacznie mnie ciągnąć do czegoś stałego. Zresztą, praca w Imperium nie jest taka zła. No wiesz, płacą dobrze, atmosfera całkiem niezła, a szturmowcy prywatnie są całkiem mili. Zresztą teraz, kiedy jestem w Inkwizycji jestem pod bezpośrednimi rozkazami Vadera, nie Imperatora, więc jest lepiej.
Ahsoka uśmiechnęła się smutno. Atari miała całkowitą rację, jesli chodzi o jej charakter, ale praca dla Imperium nie mogła być dobra.
Ahsoka uśmiechnęła się smutno. Atari miała całkowitą rację, jesli chodzi o jej charakter, ale praca dla Imperium nie mogła być dobra.
- Chciałabym powiedzieć, że to nie prawda, ale okłamałabym samą siebie - powiedziała po chwili. - Znaczy to, że nie wytrzymasz bezczynnie na jakimś zadupiu, a nie że szturmowcy są całkiem spoko - roześmiała się nerwowo. - To klony?
- Większość tak, ale z akademii wojskowych ciągle napływają ludzcy kadeci. - Uśmiechnęła się wesoło. - Nie uważasz w ogóle, że ta rozmowa z Deturi była nieco... absurdalna?
- Przyzwyczaiłam się, że żyję w oparach absurdu - roześmiała się Togrutanka.
- Co teraz z tobą będzie? - Atari zmieniła temat. - Ja wracam do "swoich", jeśli mogę tak powiedzieć. Mam tylko nadzieję, że nie powtórzy się ta sytuacja sprzed kilku miesięcy z tobą w roli głównej.
- Nie powtórzy się. Wyczuwam, że przede mną stoi ciemność, ale w postaci innej osoby. Ja zostanę taka jak teraz - odpowiedziała.
Za każdym razem, kiedy próbowała spojrzeć w przyszłość, za każdym razem przed oczami stawała jej postać w czerni, boleśnie znajoma i nieznajoma jednocześnie. Jednak nie Atari, Dathomirianka była jasna i chociaż przez jakiś czas Ahsoka podejrzewała, że zejdzie na drogę swojego klanu, jej ścieżka była jasna, mimo wykonywanej pracy.
- Oby - odparła Atari. - Nie chcę żeby Lord Vader w przyszłości wysłał mnie do walki z tobą.
Ahsoka od razu podjęła temat. Ten Sith był największą zagadką nowego porządku panującego na świecie. Pojawił się znikąd, przynosząc zgubę Republice.
- Własnie, Vader. Kim on jest?
- Nie mam pojęcia, ale mam wrażenie, że go znam... chociaż pewnie tylko mi się wydaje. Nie przejmuj się nim, teraz głównie Inkwizytorzy polują na Jedi, a większość z nich nie da szans osobie szkolonej przez Anakina - uśmiechnęła się serdecznie.
Te kilka zdań nieco podniosło Ahsokę na duchu. Zapomniała nawet o swoim wcześniejszym oburzeniu. Dobrze było w końcu porozmawiać z Atari będącą przyjaciółką, a nie przeciwniczką.
- Większość tak, ale z akademii wojskowych ciągle napływają ludzcy kadeci. - Uśmiechnęła się wesoło. - Nie uważasz w ogóle, że ta rozmowa z Deturi była nieco... absurdalna?
- Przyzwyczaiłam się, że żyję w oparach absurdu - roześmiała się Togrutanka.
- Co teraz z tobą będzie? - Atari zmieniła temat. - Ja wracam do "swoich", jeśli mogę tak powiedzieć. Mam tylko nadzieję, że nie powtórzy się ta sytuacja sprzed kilku miesięcy z tobą w roli głównej.
- Nie powtórzy się. Wyczuwam, że przede mną stoi ciemność, ale w postaci innej osoby. Ja zostanę taka jak teraz - odpowiedziała.
Za każdym razem, kiedy próbowała spojrzeć w przyszłość, za każdym razem przed oczami stawała jej postać w czerni, boleśnie znajoma i nieznajoma jednocześnie. Jednak nie Atari, Dathomirianka była jasna i chociaż przez jakiś czas Ahsoka podejrzewała, że zejdzie na drogę swojego klanu, jej ścieżka była jasna, mimo wykonywanej pracy.
- Oby - odparła Atari. - Nie chcę żeby Lord Vader w przyszłości wysłał mnie do walki z tobą.
Ahsoka od razu podjęła temat. Ten Sith był największą zagadką nowego porządku panującego na świecie. Pojawił się znikąd, przynosząc zgubę Republice.
- Własnie, Vader. Kim on jest?
- Nie mam pojęcia, ale mam wrażenie, że go znam... chociaż pewnie tylko mi się wydaje. Nie przejmuj się nim, teraz głównie Inkwizytorzy polują na Jedi, a większość z nich nie da szans osobie szkolonej przez Anakina - uśmiechnęła się serdecznie.
Te kilka zdań nieco podniosło Ahsokę na duchu. Zapomniała nawet o swoim wcześniejszym oburzeniu. Dobrze było w końcu porozmawiać z Atari będącą przyjaciółką, a nie przeciwniczką.
___________________________________________________
* Pozdro dla tych, którzy oglądają Rebels. Fajny serial, ale dopiero od końca drugiego sezonu. Wcześniej dość żałosny.Jak widzicie, wróciłam do oznaczania perspektywy, żeby wszystko było nieco bardziej czytelne :)
Okazało się, że czytanie blogów daje coś czego mi permanentnie brakuje - wenę.
Dlatego dedyk dla Magdy za danie mi linka do swojego bloga xD