wtorek, 2 maja 2017

Rozdział 13(85)


    Siedzieli w mieszkaniu w milczeniu, dochodząc do siebie po wydarzeniach ostatnich kilku godzin. Pierwszy raz Atari widziała, by Imperium przeprowadziło tak szybką i cichą akcję. Do końca tygodnia o próbie przejęcia władzy będą wiedzieć wszyscy, ale teraz było cicho, Sullustanie żyli swoim codziennym życiem, nawet nie myśląc o tak odległych sprawach, jakim było Imperium i walka o władzę.
    Ciszę przerwało głośne pukanie do drzwi. Atari podskoczyła na fotelu, wyrwana z zamyślenia, ale najszybciej ze wszystkich ogarnęła rzeczywistość i ruszyła do drzwi, by otworzyć. Widok Allory za drzwiami nie zaskoczył ją tak bardzo, jak to, że Sullustanka rzuciła się Dathomiriance na szyję, mocno ją przytulając.
    - Słyszałam, że was zaatakowali! Nawet nie wiesz, jak się bałam, że coś ci się stało. Jak dobrze, że nic ci nie jest!
    - Nie przejmuj się tak bardzo. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki.
    Zamknęła drzwi i zaprowadziła Allorę do salonu, gdzie już trochę bardziej zorganizowani łowcy nagród, rozmawiali o dzisiejszych wydarzeniach, omawiając akcję. Umilkli, widząc obcą dziewczynę. Wyglądali tak, jak powinni wyglądać w jej oczach - troje ludzi związanych dobrymi relacjami.
    - To jest Allora - przedstawiła ją Atari. - Alloro, to Sheela, przyjaciółka mojej siostry Anji i Kol jej... ten, chłopak - dokończyła, godnie znosząc mordercze spojrzenia pary partnerów, nie powstrzymując jednak szerokiego uśmiechu, który z jakiegoś powodu cisnął się jej na twarz.
    Sheela miała wyraźny problem ze stłumieniem śmiechu. Od dawna chciała powiedzieć tej dwójce prosto w twarz, że ich kłótnie i nienawiść naprawdę nie wyglądają przekonująco, wbrew temu, co oni o tym myślą.
    Atari posłała Anji złośliwy uśmiech i zaprowadziła przyjaciółkę do pokoju, gdzie mogły w spokoju porozmawiać.

    Allora wyszła niedługo potem, całkiem nieświadoma tego, jak ważne wydarzenia rozegrały się tego dnia na Sullust.
    - Zabiję cię - warknęła Anja.
    - Czemu? Jak inaczej miałam wytłumaczyć obecność chłopaka w naszym domu - wymyśliła Atari na poczekaniu. Nie miała zamiaru ginąć w najbliższej przyszłości, a tym bardziej, żeby jej mordercą miała być Anja.
    - Mogłaś powiedzieć, że to nasz brat!
    - Przecież nie jest do nas podobny.
    - Nie mogłaś go związać z Sheelą?
    - Mnie do tego nie mieszaj, nie mam zamiaru wchodzić wam w związek.
    - No nie! Co z wami jest nie tak, ludzie?
    - Obrażasz mnie, ja nie jestem człowiekiem - prychnęła Sheela.
    Atari obserwowała towarzyszy z rozbawieniem. Spodziewała się, że Anja się zdenerwuje, ale nie aż tak. Chociaż reagując w ten sposób potwierdzała tylko, jak bardzo niedojrzałe są jeszcze jej widoczne uczucia do Kola.
    - Przecież tak się mówi - jęknęła kobieta.
    - To w sumie trochę rasistowskie - zauważył Kol, który w końcu postanowił się wtrącić do rozmowy.
    - Pracujemy dla Imperium, nie oczekuj tolerancji - odparła Atari.
    - Po co mi ona? Jestem dla nich idealny, nie?
    - Zeszliśmy z tematu - zauważyła Anja.
    - Bo za dużo krzyczysz - prychnął chłopak.
    - Naturalna reakcja na głupotę - warknęła.
    Kol roześmiał się i objął dziewczynę ramieniem, wywołując u niej jeszcze większą złość.
    - To co, jesteśmy razem?
    - Zwariowałeś!?
    Odepchnęła chłopaka naburmuszona i teatralnie obracając się na pięcie przeszła do drugiego pokoju, tupiąc nogami niczym niezadowolone dziecko.
    - Co też ta miłość robi z ludźmi - skomentował Kol i opadł na kanapę ze śmiechem.
    Nagle przestała się śmiać z tej dwójki, czując przejmujący smutek i poczucie straty tak wielkie jakiego zaznała ostatnio podczas haniebnego rozkazu wydanego przez Imperatora, wtedy jeszcze Kanclerza.
    - Co jest, Atari? - zapytała Sheela, wyczulona na zmiany jej nastroju.
    - Nie wiem... - powiedziała cicho. - Nic takiego.. Wracajcie na Coruscant beze mnie - zarządziła. Oddam wam statek jak wrócę - zarządziła i nie czekając na reakcję osłupiałych przyjaciół wybiegła z mieszkania. Wzywało ją miejsce, które nie powinno tego robić. Planeta, która była od zawsze miejscem kultu jej największych wrogów. Korriban.
_____________________________________________
Tak, Sonia. Masz tę scenę xD Na twoje specjalne życzenie :D Wraz z dedykiem :*
To inne coś o co prosisz pojawi się... ale raczej w one-shocie.
Tradycyjnie proszę o 5 komentarzy.

NMBZW!

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Zgadnij kto zebrał pupcię i pozdrawia ze Sosnowcem? To ja!
      ALE CO? Aaaa... tu cię mam! Ludzie, nie wiem jak wy, ale ja tu przewiduję Chati! No bo co ona tam sama będzie robić? Jakieś Randez Vous się przyda, mówię z doświadczenia... którego nie mam XDDD
      Idziemy do następnego rozdziału...
      Sosnowiec, choć. Taś, taś XDD (No sorry, beka wielka XDD)
      LOOOL, POKRĘCIŁAM ROZDZIAŁY. ŹLE CZYTAM XDD
      KIJ Z TYM.
      OWWWWW... MIRLEA! I WIDO! HAŁ SŁIT!
      Eeee... JAK TO?
      NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ!

      ~ Kiwiś z Sosnowcem ♥(Law ten kraj. Przynajmniej będę za zagramanicą ^^)

      Usuń
  2. Hahah XDD Czuję się twórcą XD ALe oni i tak skończą razem, nie ma bata, Anja! Zaprzeczaj sobie ile chcesz, ja tam wiem swoje XD Hihihihihi ^^ Króciutki rozdizalik, ale jeśli w ten sposób dostanę to, co ci zaproponowałam, to jestem w stanie to przeżyć ^^ Pamiętaj, jeszcze masz dużo do przemyślenia a ten pomysł jest wenodajny, nie zaprzeczysz temu, kochana! Ale za dedyk dziękuję ślicznie! <3 I czekam z niecierpiętliwością na moja propozycję, misia! <3
    NMBZT!!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń