wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 24



      Cięłam pająki mieczem z łatwością. Walka jest jak taniec. Unik, skok, atak, unik, wycofanie, natarcie, unik, skok. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, atak. Skok. trzy, cztery, atak, sześć unik, osiem. Wycofanie. Nie różniło się to od częstych bitew z droidami separatystów. Tylko, ze ta walka była straszliwie obrzydliwa. Pająki nadchodziły ze wszystkich stron. Oczywiście myliłam się, co do tego, że te włochate, brzydkie i lepkie stworzenia są wielkie. Kiedy myśleliśmy, że już wygramy pojawiały się inne. Tylko, ze większe. Ich jest chyba nieskończoność i jeszcze trochę! 
- Chazer ty idioto!
Usłyszałam głos Ahsoki. Kiedy tylko wykończymy te pająki, zabiję go. Włożę do kotła z wrzącym olejem, ugotuję go, ale tak by jeszcze nie umarł, posadzę go na krześle elektrycznym i wsadzę do klatki powieszonej nad jeziorkiem siarki. Nie wykrwawi się dzięki mnie i będzie mógł podziwiać, jak siarka trawi jego ciało... Tylko skąd wezmę takie jeziorko? Pewnie na Korribanie będzie. Albo na jakiejś innej planecie. Wbiłam miecz w kark ogromnego pająka i odwróciłam się szybko, by zdążyć nabić na broń następnego napastnika. Atak. Unik. Atak. Krok do przodu, krok w bok. Wszyscy sobie radzili. Nawet Elektra, która miała tylko łuk. No i moc oraz magię. Chyba jednak zacznę żałować, że nie potrafię wytwarzać błyskawic mocy. Tylko, ze wtedy musiałabym korzystać z energii ciemnej strony, a tego nie chcę. Elektra potrafi wytwarzać jakieś błyskawice, ale to raczej polega na magii wiedź, a nie na mocy. Tylko, że jak wyzwoli zbyt wiele tej energii, to nie potrafi nad tym panować. I coś się z żyłkami wtedy dzieje. Mówiła, ze jak używa się złej magii, to pękają żyłki. Jakieś przeciążenie organizmu pewnie. Odcięłam głowę kolejnemu stworowi. Podciąć nóżki, obciąć główkę, rozpruć brzuszek,  przyciąć kiełki. I kolejny pająk martwy. Ech... To takie okrutne, zabierać zwierzętom życie. Przecież one nic nam nie zrobiły. Tylko chcą nas zabić, ale to przecież nie ich wina, że urodziły się jako wielkie, zmutowane, włochate pająki. Równie dobrze mogłyby być motylkami na Naboo. Albo komórką roślinną... 
- Jak ty znajdujesz czas, by myśleć na takie idiotyczne tematy w czasie walki?
- A skąd mam to wiedzieć?
- Ja ci mówię. Lepiej znajdź jakieś dobre rozwiązanie! Mirlea nie będzie cię ciągle wyręczała, jak to sobie zaplanowałaś.
- No niby co mam zrobić?
- Sama to wymyśl!
- To przecież był twój pomysł!
- Jestem sumieniem! Nie mogę za ciebie myśleć!
- To po co się odzywasz?
- Bo...
- No właśnie! Ech... Rozmawiam z nieistniejącym wytworem mojej wyobraźni. Jestem nienormalna.
- Ależ ja istnieje!
- Raczej jesteś jakąś częścią mojego charakteru i podświadomości, w której jestem apodyktyczna, pyskata i wymądrzająca się nad wyraz.
Nie sądziłam, że...
- Czego nie sądziłaś?
- Tego, że znasz taki wyraz jak apodyktyczna. Wielkie brawa dla ciebie.
Zabiłam kolejne kilkanaście pająków.
- Co! Ty głupia, idiotyczna, debilna, pyskata...
- Możesz tutaj nie wyjeżdżać z takimi określeniami?
- A idź stąd. 
- Jak sobie życzysz.
Poszła sobie? Serio sobie poszła? Wreszcie! Czy mi się wydaje, że tych pająków jest trochę mniej? Nie. To raczej niemożliwe. A jednak! Mam rację! Ale zaraz... Co to za ogromne cielsko wychodzące z tego tunelu? On... On jest ogromny! Ma chyba z trzy metry! Te szkodniki mają strategię! Najpierw wysyłają młodsze i mniej doświadczone pająki, a potem te coraz starsze i bardziej ocykane! Do uszu dobiegło mi szpetne przekleństwo Chazera. Tak. Pająk był przerażający. Miał ogromne, żółte oczy, które na wszystkich łypały złowrogo, długie, grube, łyse nogi, kły jadowe długie i ostre. Okropność! I chociaż był on teraz naszym jedynym przeciwnikiem, czułam strach.  Ogromny. Wszechogarniający, straszliwy. Zaraz chwila. Straszliwy strach? To bez sensu. I o czym ja znów myślę? Głupia jestem. Serio. Ale ciekawe czy to jest największy pająk w tej kolekcji stworów, czy jeszcze jakieś większe są? Nie... Przecież większy, to by się nie zmieścił w tej dziurze w ziemi. Ciekawe jak się nazywa? Może... Puszek! Idiotko! O czym ty myślisz! Jesteś przecież Jedi, więc powinnaś skupiać się na rzeczach bardziej przyziemnych!. Szczerze mówiąc to na takich bardzo przyziemnych. Leżących na ziemi. Rzeczy przyziemne w tej jaskini? Yyy... Chazer? On ma bardzo przyziemny umysł. Jeżeli jakiś ma... Rzeczy na podłodze... Ziemia? Ych. Mój umysł jest taki przegrzany! Jak po każdej rozmowie z tą debilką mieszkającą we mnie. Trzeba ją będzie kiedyś udusić. A no tak. Jej się nie da udusić. Ale fajnie by było. A. Miałam się skupić na tym pająku, co stoi przy tej ścianie i się nie rusza. Mógłby nas w końcu zaatakować. Spojrzałam zniecierpliwiona w sufit. Mnóstwo stalagmitów. Albo stalaktytów. Nigdy ich nie rozróżniam! Chyba jednak stalaktyty. A może stalag... stalag... Kurde! Muszę bardziej uważać na lekcjach przyrody! Jeżeli ta wojna minie, bo na razie lekcje takie jak matma, czy przyroda są odwołane do odwołania. Durni separatyści. Mogli tę wojnę przełożyć na kiedy indziej! Na przykład na matmę... I znowu mój umysł wybiega zbyt poza wszystkie normy Jedi. To wracają do tych stalaktytów. Albo stalagmitów. Gdyby tak je zrzucić z tej, tego... Gdyby sprawić, by spadły na tego pajączka. Tylko jak. Potrzebna by była moc. Ale kilku osób, a przecież nie mogę tak po prostu podejść do Ahsoki i powiedzieć, że trzeba zwalić ostre kamyczki na pająka. A może mocą? Dobra. Spróbuję. Wysłałam więzi mocy do umysłu przyjaciółki. Najwyraźniej poczuła, ze chcę się z nią skontaktować i spojrzała w moją stronę. Mrugnęłam do niej i wskazałam głową na stalaktyty. Jestem pewna. To są stalaktyty. Zrozumiała. Skierowałam moc w stronę wiszących kamieni nad pająkiem. Zacisnęłam na kilku z nich pętlę mocy. Kamień ustępował. Reszta zorientowała się chyba, co chcemy zrobić, więc zaczęli nam pomagać. To było czuć. To napięcie w powietrzu. Jeszcze tylko chwila. Jeszcze kilkanaście sekund i będzie po pająku. Skupiłam się jeszcze mocniej. Na pewno, gdybym mogła wyciągnąć przed siebie dłoń i skupić się na zaciskaniu pętli mocy, tak jakbym zaciskała moją dłoń na stalaktytach byłoby łatwiej, ale nie mogliśmy wykonywać gwałtownych ruchów. Najlepiej to wcale się nie poruszać. Coś trzasnęło. Zacisnęłam dłonie w pięści. Poczułam jak paznokcie przebijają skórę. Czułam krew, która sączyła się z ran, ale nie przestawałam. Pająk najwidoczniej się zaniepokoił. Kolejne trzaśnięcie i huk. A następne tylko ciemność...

   
No więc jest nowy rozdział! *Fanfary* 
Dedyki:
Dla Kiwi, z którą najlepiej to się pisze w nocy
Maliny za ten One Shot :*
Ashy, Mati i Wiki.







3 komentarze:

  1. Głupie pająki, głupie, ble, tfu... Grr... AAAAAAAAAAAAAAAA *piszczy na cały kosmos*
    Atunia ratuj! RATUNKU! One są brzydkie! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA...
    Ok. Ja dziś dużego koma nie napiszę bo wiesz :c
    Ale wiedz, że i tak Cię kocham :*
    Boskie, cudne, fantastyczne, genialne...JAK ANAKIN *O*
    Nie Idusia. Nie przeszedł mi haj! <3

    NMBZT! <3 *przytula Idulę na odległość*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetnie tylko... pająki nie mają karków. :) Tylko głowotułów (przyroda w szóstej klasie jednak nie poszła na marne, wow.) I literówka przy wiedźm. Ale to tylko małe, malusieńkie błędy, do których nie warto się przyczepiać. :) Ale ja czepiam się wszystkie, so sorry. :c Rozdział jest jednym słowem świetny, widzę wzbogacone słownictwo, po przeczytanej książce, zgadłam? ;) Podoba mi się, masz wielki talent, który należy rozwijać. Cóż, co by tu jeszcze... jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów. :) Czekam na kolejny rozdział.
    Niech Moc będzie z Tobą! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam usprawiedliwienie! Ja pajęczaki miałam wczoraj, a notkę dodawałam tydzień temu! :D Książka... Przeczytałam ostatnio Zwiadowców i książę od przyrody :D No dziękuję za pochwałę. Się ucieszyłam jak zobaczyłam komentarz :D A kiedy wymieniasz błędy to dobrze, bo na przyszłość postaram się ich nie popełniać.

    NMBZT

    OdpowiedzUsuń