poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 26


Szliśmy już przez wiele godzin. Przemoczeni do suchej nitki nie wiedzieliśmy, gdzie się kierujemy. Deszcz padał od ranka. Niesamowicie wysoka temperatura nie dawała im spokoju. Młodzi Jedi przyzwyczajeni byli do klimatyzowanych pomieszczeń w świątyni Jedi i wiecznie jednakowej temperatury na Coruscant. Żadne z nich nie wychowywało się na naprawdę gorącej planecie. Datchomira, na której mieszkała Elektra nigdy nie była tak gorąca. Reszta wychowała się w świątyni. Insekty wypełniały całą puszczę. Brak ścieżek utrudniał całą wyprawę. Wyprawę, której celu nie znali. Dziecko, którego szukali było gdzieś na Datchomirze. A oni znajdywali się w jakimś dziwnym miejscu. Czy wsparcie ze strony mocy ich opuściło? Gdzie się podziała siła, która zawsze im pomagała. Mirlei urwał się kontakt z przodkami. Czasami czuła ich emocje. Ich zaniepokojenie. W końcu ciągle z nimi rozmawiała. Byli nieodłączną częścią jej życia. Chociaż ich ciała dawno umarły, żyli. Teraz, kiedy nie mogła się skontaktować przynajmniej z jedną osobą była niespokojna. Tak samo jak wszyscy. Wędrowali bez konkretnego celu, a jedyną wskazówką była wizja Atari, w której słyszała płacz dziecka pośród drzew. Tu wszędzie były drzewa. Ale brakowało płaczu. Odgłos ciężkich kropel deszczu zagłuszał wszystko. Łzy nieba nie spadają bez powodu.- myślała Elektra. Wierzenia jej ludu były skomplikowane. Deszcz uznawali za łzy Boga, który płacze nad nienawiścią szerzoną przez swoje dzieci. Dlatego nie lubiła deszczu. Zawsze myślała wtedy, że to jej rasa zawiniła. Teraz również czuła się źle. Od rana padał deszcz. Chociaż to normalne w tych lasach, wpływało to źle na jej samopoczucie. Oglądała się dookoła z niepokojem. Nie znała tego miejsca. Puszcza była inna niż lasy, które znała. Było w nim coś dziwnego. Nie wiedziała jednak co. Wszyscy oglądali się na wszystkie strony. Nawet Chazer się nie odzywał. Atari starała się wysondować w mocy ludzką obecność, ale nic to nie dawało. Moc ją opuściła. Nawet nie czuła, by ta przepływała przez jej ciało. Nigdy się tak nie czuła. Co to za planeta? Jakby brakowało na niej mocy. Czyli że będą się pałętać po nieznajomym miejscu dopóki moc nie wróci z urlopu. Świetnie. Naprawdę.

Ahsoka starała się uspokoić, ale nie wychodziło jej to. Moc ją opuściła. Nie czuła energii przepływającej przez ciało, która zawsze jej towarzyszyła. Było to bardzo dziwne uczucie. Czułą się tak... Nienormalnie. I gdzie jest to dziecko! Jak stąd wyjść! Dlaczego to wszystko się dzieje? Chciała znów znaleźć się u boku Anakina na jakiejś bitwie. Wałęsanie się bez celu po jakiejś powalonej planecie jest okropne. Kochała życie w akcji. Podobne jak Ati, Chaz i Niro. A teraz nic nie robili! Tylko chodzili sobie po lesie. Może jeszcze pójdą na grzyby? Bez mocy tylko tyle dadzą radę zrobić. Może jeszcze ich umiejętności walki mieczem świetlnym się zmieniły? Ciekawe czy jeszcze potrafią włączyć broń. Jakie durne uczucie! O co chodzi na tym świecie...?

Anakin

Ogromnie bał się o swoją padawankę. Dopiero teraz to czuł. Coś złego działo się z Ahsoką i resztą. Bał się, że może się jej coś stać. W końcu ma dopiero szesnaście lat i nie potrafi zawsze sama o siebie zadbać. Wiedział również, że nie tylko on martwi się o kogoś na tej misji. Gdyby coś się stało najlepeszej przyjaciółce Ahsoki - Atari, Padme bardzo by to przeżywała. Na tej misji przebywał również  uczeń Obi-Wana. Negocjator martwił się o tego chłopaka. Zawsze określał go mianem nierozsądnego, nadpobudliwego szesnastolatka, który jest całkowitym przeciwieństwem jednej z linijek kodeksu Jedi. "Nie ma ignorancji - jest wiedza." Zawsze mówił, że wiedza mu niepotrzebna, skoro zadaje się z Mirleą. Ale Kenobi bał się, że straci padawana, z którym zdążył się zaprzyjaźnić.
Skywalker uśmiechnął się na same wspomnienie słów przyjaciela. Oderwał na chwilę swoje myśli od misji, na której przebywała jego padawanka, ale po chwili całe to uczucie wróciło. Zwiększało się z każdą sekundą. Gdyby tylko moc mu pomogła. Gdyby dostał jakiejś wizji... To jest myśl! Mogę pomedytować chwilkę. Padme i tak jest na jakimś durnym zebraniu senatu. Ona naprawdę się przemęcza. Będę musiał znowu z nią o tym pogadać. Usiadł na środku pokoju, skrzyżował nogi i zaczął oczyszczać swój umysł, by pogrążyć się po dłuższej chwili w stanie medytacji.

Atari

Szliśmy i szliśmy. Zapadał powoli wieczór. Pogoda się uspokoiła. Nie zrobiliśmy postoju. Było zbyt mokro, by zatrzymywać się na nocleg. Ubrania, które na sobie mieliśmy były całkowicie przemoczone. Nie było sensu się przebierać, bo następnego dnia i tak byśmy zmokli. Przy każdym podmuchu wiatru z liści skapywała na nich woda. Wpadaliśmy w stan lekkiego załamania. Elektra straciła swoje zdolności wiedźm. My nie mogliśmy posługiwać się mocą. To było coś okropnego. Oglądałam otoczenie. Wszystkie drzewa były jak dwie krople wody. Trawa wszędzie miała tę samą wysokość. 
- Strasznie tutaj cicho. Jakby wszystkie zwierzęta zniknęły wraz z zachodzącym słońcem.
- Nom... Tak trochę jakby zaraz się miało coś stać.
- I NAGLE DETURI WYSKAKUJE ZZA KRZAKÓW I NAS WSZYSTKICH ZABIJA!- wrzasnął Chazer.
Wrzasnęłyśmy przerażone. Chazer naprawdę głośno krzyknął.
- Zakłóciłeś harmonię tego lasu. Drzewa mówią teraz o nas nieprzychylnie. Powinniśmy uważać. Las też żyje. Rośliny mają uszy i oczy. Obserwują nas i słuchają.- Elektra skarciła spokojnie kolegę.
Ahsoka zaczęła się śmiać.
- Właśnie Chazer. Jeszcze korzenie z ziemi się wygrzebią i cię złapią za kostkę.
- Iii!- pisnęła Mirlea i wywaliła się na mokrą glebę.
- Co jest?- zapytał się Wido.
- Potknęłam się... O korzeń.
- Widzisz Soka? Zaczęłaś gadać o żywych korzeniach, które chcę podbić świat i drzewa się wkurzyły.
- Skąd ci się wzięło to podbijanie świata idioto. Przecież nawet nie wiemy, czy jesteśmy na jakimś świecie.
- Nie jestem idiotą! Według Obi-Wana jestem po prostu lekko opóźniony w rozwoju.
- Bo Obi-Wan stara się być dla ciebie miły i nie mówić całej prawdy, ale ja nie mam takich starczych pohamowań i mówię ci prosto w twarz prawdę.
- Wcale nie powiedziałaś mi tego prosto w twarz. Wzrok miałaś skierowany na drzewo za mną.
- Za tobą nie rośnie drzewo.
- A co niby rośnie? Tu wszędzie są drzewa.
- No to odwróć się i...
- Cicho! Słuchajcie.- nakazała Mirlea.
Wsłuchałam się w dźwięki lasu. Szum drzew, szelest wysokiej trawy, pluskanie strumyka. I coś jeszcze... Odległe, przytłumione zawodzenie. Ktoś płakał.
- Dziecko...- szepnęła Ahsoka.
_____________________________________________________________________
No i macie rozdział. Wiem, że krótki i że nic się nie dzieje. Wiem, że nudny, ale to rozdział przejściowy. W następnym będzie się coś działo, ale nie mam zielonego pojęcia co. Dedykowany dla wszystkich, a w szczególności dla Przemka, bo jest jednym z niewielu facetów prowadzących bloga o Star Wars, A DO TEGO MA TALENT! :D 
NMBZW

4 komentarze:

  1. Ooo...no to wszyscy promujemy Przemka :D Ale my jesteśmy miłe :3 Lepiej chyba trafić nie mogłeś xD
    *le ja niby z niską samooceną, a tu taka przechwała xDD
    Mwhahahaha...nasze geniusze są mokrzy. Przynajmniej sucharów nie będzie xDD Ej! :o Mirlea nie ma kontaktu z Revanem? ;-; Biedna...Ale głowa do góry Mirlea! Niro Cię pocałuje, będzie lepiej! xDD Na Moc, co ja chrzanię? xD Ludzie z kim wy się zadajecie?*facepalm* No nic. To czytamy dalej, nie?
    Tak! Bo Soka nienawidzi nic nie robić! Jej trzeba akcji i Anakina i Rexa! Kurde no! Kto ją tam kurcze wysłał?! Nikt Ahsoka nie wie o co chodzi na tym świecie, ale ten gnom z Rady dostanie w tyłek za to, że Cię tam wysłał jeden pacan, kurde no! xD
    Ooo...Annie! *O* Znowu Annisiowy haj i zatruwam ludziom, życie i gram na jedynym instrumencie, na którym umiem...NA NERWACH! *-* Kocham moją pracę...tylko szkoda, że hajsu nie dostaję za to, ale dobra. Nie pierniczę od rzeczy tylko komentuję xD
    Annie się boi o Smarkusia?
    Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww...*O*
    Bo to jego sis jest, a on to jej brat! Matko jacy oni są boscy *-*
    Nadopiekuńczy Annie *O* W dodatku o Padme...Matko jedyna! Ta nocia to raj! *-*
    Chazer mój geniusz <3 Matko jak ja Cię uwielbiam <3 Ty się lepiej gościu martw o Ati, żeby Deti jej nie zabiła. Tak wiem. To ból jak musisz stanąć pomiędzy osobą, która jest dla Ciebie jak siostra, a osobą, którą kochasz xD
    Kiwi geniuszowaty Jedi ^-^
    Pozwól, że teraz przeczytam wątek Ati i skomentuję całokształt...LOL! Wika to słownik xDD Taki kurde zaraźliwy xDD
    Ahahahaha...Ahsoka niedoszła padawanka Obi-Wana zjechała jego padawana xDD Chazer depcu, twój mistrz jest jej bratem xDD
    Płacz*i nagle ryczy z niewiadomego powodu* PRZYTULCIE MNIE! ;-;
    Pff...sama się przytul idiotko.
    Won bo Ci kudły powyrywam jak Doma Kacprowi w piątek po wf-ie przemądrzałe sumienie Atari! Znowu się wpierniczasz! Lepsza Effie...
    Welcome, welcome, welcome!
    Sumienie Atari Orgeen zgłasza się do Głodowych Igrzysk jako Trybut Dathomiry! *i spiernicza na plantacje buraków*
    No to...emm...rozdział jak...
    ANAKIN BEZ KOSZULKI, WALĄCY CLOVISA PO MORDZIE! *O*

    NMBZT! <3

    Twoja
    Kiwi, którą na dobre poprało ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki ;) a co do rozdziału to super :D nareszcie jest ale szkoda że tylko przejściowy. Ja chce dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, znalazłam błąd... na początku piszesz w pierwszej osobie, a potem w trzeciej:D Trochę się miesza ;). Ale rozdział cudowny, świetna atmosfera, ogólnie naprawdę mi się podoba. Fajne rozwinięcie, końcówka, ach i och. Po prostu brak słów :). Pięknie napisane, opisy i dialogi, podoba mi się. No cóż, czekam na kolejny.
    Niech Moc będzie z Tobą.

    OdpowiedzUsuń