Atari
Z każdym kolejnym krokiem zawodzenie stawało się głośniejsze. Biegli bardzo szybko, by tylko znaleźć dziecko, wykonać zadanie i jak najszybciej znaleźć sposób na powrót na Datchomirę. Może i nie myśleli w tej chwili jak Jedi, ale jak tchórze, ale nigdy nie byli w takiej sytuacji jak w teraz. Moc ich opuściła. Stracili najważniejszą sojuszniczkę. Nie wiedzieli, czy chwilowo... Czy na zawsze. Atari bała się myśleć, co by było, gdyby nie mogła używać mocy. Koniec z Zakonem Jedi. Koniec z byciem padawanką. Nie miała pojęcia, co by zrobiła w takiej sytuacji. Zapewne popełniłaby samobójstwo. Podobnie jak reszta.
Płacz słychać było coraz lepiej. Jakby dziecko stało tuż obok. Atari i Ahsoka zatrzymały się. Podobnie zrobiła reszta.
- Płacz dochodzi stamtąd.- stwierdziła Ahsoka wskazując na sporej wielkości klon.
- Z drzewa?- zapytał się Chazer.
- Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?- odgryzła się Togrutanka.
- Chazer bez przesady. Nie udawaj idioty.- zganił przyjaciela Wido.
- On nie musi udawać. On jest idiotą.- powiedziała Ahsoka.
- I kto to mówi? Nadpobudliwa szesnastolatka z Downem.
- Przestańcie się kłócić. Zagłuszacie dziecko. Może ono chce sobie w spokoju popłakać, a wy mu przeszkadzacie. Powinniście się wstydzić.- uciszyła ich Elektra.
Atari, Niro i Mirlea ledwie się powstrzymali przed parsknięciem śmiechem. Po chwili jednak wszyscy się opanowali i poszli w stronę wskazaną przez Ahsokę. Togrutanka i chłopak rzucali siebie co jakiś czas mordercze spojrzenia, ale nie odzywali się. Nagle Niro potknął się o coś i upadł na ziemię. Usłyszeli ciche jęknięcie, a płacz na chwilę ucichł. Po chwili jednak rozległ się, ale tym razem głośniejszy. Wszyscy spojrzeli na ziemię i zobaczyli poruszając się duży stos szmat, z pod których dobiegał płacz. Chazer odgarnął kilka. Zobaczyli dziewczynkę. Miała na sobie podarte ubrania. Czarne, krótkie włosy były splątane i tłuste. Twarz dziewczynki była brudna i posiniaczona w niektórych miejscach. Miała błękitne oczy, które patrzyły na nich z ciekawością. Przestała płakać. Na jej twarzy widać było smugi, które pozostawiły łzy. Mirlea wyciągnęła z plecaka owoce, które znaleźli i podała je dziewczynce. Mała nie wzięła ich. Spoglądała się z nieufnością na nastolatków. Mirlea wyjęła scyzoryk i odkroiła kawałek owocu. Wsadziła go do ust i zaczęła powoli żuć. Dziewczynka zorientowała się, że owoc nie jest zatruty. Zabrała szybko owoc i zaczęła go konsumować. Usiedli na trawie i przyglądali się dziewczynce. Kiedy zjadła skinęła leciutko głową.
- Chcesz jeszcze?- zapytała się Ahsoka.
Mała pokręciła głową.
- Jak masz na imię?- zapytała się jej Atari.
- Sanna...- wyszeptała cichutko.
- Miło cię poznać. Ja mam na imię Atari.
Sanna lekko przechyliła głowę i podała Datchomiriance rączkę. Atari uścisnęła ją z uśmiechem.
- Ja jestem Chazer.
- Miło cię poznać. Jestem Ahsoka.
- Nazywam się Elektra.
- Wido.
- A ja jestem Mirlea.
Sanna uśmiechnęła się do wszystkich.
- Ile masz lat?
- Chyba trzy i pół.- odpowiedziała.
- Co tu robisz?
- Nie wiem... Najpierw byłam z mamą, a potem obudziłam się tutaj. Moje zwykłe ubrania znikły. I miałam na sobie te ścierki. Wszystko mnie boli i źle się czuję. Jestem też bardzo głodna. I tęsknię za mamusią...- z jej oczu zaczęły kapać łzy.
Niro przysunął się do dziewczynki i ją przytulił.
- Zabierzemy cię do mamy. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- pocieszała małą Atari
- Ale przecież macie swoje sprawy tutaj.
- Nie. Mieliśmy cię uratować.
- Dlaczego?
- Jesteśmy Jedi.- odpowiedział jej Chazer.
- Jedi? Jesteście żołnierzami?
- Jesteśmy strażnikami pokoju.
- Więc dlaczego walczycie?
- Ponieważ obiecali wierność Republice.- odpowiedziała za nich Elektra.
- Aha.- odpowiedziała bez większego przekonania, ale nic więcej nie mówiła.
Z chęcią przyjęła owoce, które wręczyła jej Mirlea. Uśmiechnęła się do wszystkich szczerze i wyszeptała podziękowanie. W między czasie dowiedzieli się, że dziewczynka pochodzi z Byss, jej mama nazywa się Alla, i że jej tata walczy na wojnie.
W międzyczasie zrobiło się całkiem ciemno. Chazer wyjął z plecaka pręt żarowy. Dawał on niewielki blask, ale przynajmniej widzieli, co robią. Rozłożyli obóz pod ogromnym, starym drzewem z rozłożystą koroną. Opatulili Sannę kocami i jej zasnąć. Niro jako pierwszy stanął na warcie. Reszta położyła się na swoich posłaniach i zapadła w sen. Po dwóch godzinach nadeszła zmiana straży. Wido obudził Atari i poszedł spać. Dziewczyna wzięła nowy pręt żarowy i wdrapała się na drzewo. Okazało się, że nawet bez mocy potrafi to robić. Możliwe, że lata ćwiczeń w świątyni Jedi się jednak do czegoś przydały. Znalazła wygodne miejsce, z którego widziała cały obóz i dużo więcej. I zobaczyła coś jeszcze. Wysoko w skale ponad drzewami. Tunel prowadzący głęboko w skałę i jakby niebo. Niebo w skale. Przez całą swoją wartę skupiała się na planie dostania się do owego miejsca.
Następnego dnia Ahsoka, która pełniła straż ostatnia obudziła wszystkich. Po napiciu się i zjedzeniu owocu ruszyli w drogę wskazaną przez Atari. Szli bardzo długo. Deszcz znowu zaczął padać. Sanna trzęsła się z zimna i nikt nie mógł na to nic poradzić. Dziewczynka była bardzo wytrzymała. Wędrowali już od czterech godzin, a dziewczynka nie poprosiła o odpoczynek i kręciła głową za każdym razem, gdy ktoś się ją zapytał, czy jest zmęczona. Wszyscy nie wyłączając Elektry zastanawiali się, czy Sanna jest wrażliwa na moc. Ahsoka przez chwilę rozważała możliwość, że dziewczynka jest Dathomirianką ze względy na jasną cerę i ciemne włosy, ale odrzuciła tą myśl przypominając sobie, ze przecież mała posiada śliczne błękitne oczka. Wiedźmy mają zazwyczaj złote tęczówki. Przynajmniej tak jej się wydawało. W swoim życiu widziała tylko kilka Dathimirianek,a dokładnie przyjrzała się tylko Atari i Elektrze.
- Hej, już jesteśmy. Ahsoka! Do ciebie mówię!
- Co?- zapytała się Togrutanka lekko wytrącona z równowagi.
- Mówię do ciebie od pięciu minut.- poinformowała ją Atari uśmiechając się ironicznie.
- Serio?
- Nie. Tak tylko sobie mówię.- odpowiedziała Atari i odeszła do Mirlei.
Sanna usiadła na trawie. Ahsoka zauważyła, że deszcz już nie pada, a jest jeszcze dzień. Wzruszyła ramionami i nie zważając na mokrą trawę, położyła się. Najwyraźniej Mirlea zarządziła jakiś krótki odpoczynek. W końcu. Pewnie gdyby nie było małej, to by odpoczynek był dopiero podczas noclegu. Szczera prawda. Mirlea nawet bez energii mocy jest okrutnym tyranem. Prawie jak Rycerzyk. Ciekawe, co on teraz robi. Może przebywa na jakiejś bitwie. Chcę już wrócić z tej nienormalnej planety. Iść na jakąś wojnę, porozwalać droidy z Anakinem, posprzeczać się z nim o coś. Iść na normalny trening, a nawet powtarzać tysiąc razy formę Shien. Byleby coś porobić. Albo pojechać do normalnego, klimatyzowanego miasta, w którym deszcz nie pada codziennie po osiem godzin. Aż dziwne, że nie ma powodzi. Chociaż może drzewa wsysają, czy coś...
- Ahsoka. Idziemy.- Chazer szturchnął ją lekko.
Togrutanka miała ochotę walnąć z liścia, ale się opanowała. Spojrzała się na przyjaciela krzywo i podeszła do Atari.
- Co jest?
- Nadal nie wiemy jak wsadzić Sannę do groty na wysokości dwudziestu metrów. Wiesz. Niro się wdrapie, ja, ty i Mirlea też. Chazer zapewne sobie po prostu poskacze na dziesięć metrów, znajdzie zaczepienie i znowu skoczy. On jest dobry w kaskaderskich sztuczkach. A nie wiem, co zrobią Elektra i Sanna.
Ahsoka spojrzała się w stronę małej dziewczynki. Rozmawiała z Elektrą. Atari zawołała siostrę. Po chwili dziewczyna stała obok Ahsoki i Atari.
- Tak?
- Dasz radę wejść do tamtej groty?- odpowiedziała Atari.
- Czuję, że energia do mnie powraca. Myślę, że dam radę stworzyć schody. A wy?
- Chazer mówi, że u niego z Mocą wszystko w porządku. U mnie też zaczyna powracać. Najwyraźniej w tym lesie nie było... "zasięgu".
Ahsoka się zdziwiła. Ona nie czuła napływającej energii, która przynosi pewność siebie, siłę i nadnaturalne umiejętności. Postanowiła, że nie będzie o tym wspominała dziewczynom, bo po co. Kiedy Moc będzie chciała, to wróci. Mistrz Yoda mówił przecież, że u każdego Jedi działa ona inaczej. Może w tym miejscu moc nie dociera do mnie, a oni już ją wyczuwają. Przecież to nie znaczy, że jestem słaba, czy coś. Przecież to nie jest oznaką słabości... - myślała zaniepokojona. Spojrzała się ukradkiem w oczy Atari. Jak zwykle można było w nich zobaczyć wesołe ogniki. W złotych tęczówkach widać było odbicie skał przed nami. Nie zauważyła nigdzie zła lub nienawiści. Czyli, że nie bierze siły z Ciemnej strony. Po chwili zganiła się za myśli, że przyjaciółka może być zła. Nawet jeżeli magia, którą ma w sobie Atari może czynić zło. W końcu wiedźmy posługują się jakimiś odnogami ciemnej i jasnej strony Mocy. Łączą to w całość i dodają swoją wrodzoną moc. Tak mi się wydaje. Nie jestem do końca pewna. Możliwe, że właśnie tak. No cóż. Nie jestem zbyt dobra w jakichś rozważaniach o mocy.
- Ahsoka. Znowu gdzieś odleciałaś. Wspinamy się. Dawaj. Elektra i Sanna są już w grocie. Coś się stało? Bez przerwy myślisz.
- To ona potrafi myśleć?
- Zamknij się Chaz. Przeginasz.- spokojny głos Atari wyrwał Ahsokę z zamyślenia.
Spojrzała się w oczy przyjaciółce. Na jej twarzy gościł słaby uśmiech. Grzywka opadała jej na jedno oko.
- Już idę.
Atari podskoczyła kilka metrów w górę, gdzie widziała miejsce do zaczepienia. Złapała się i podciągnęła. Znalazła kolejne miejsce zaczepienia. Nogi również odnalazły swoje szczeliny. Naprężyła mięśnie i użyła Mocy, by wybić się kolejne kilka metrów do góry. Ledwo udało się jej zaczepić palce. Podciągnęła się i pewnie stanęła obok towarzyszy. Została już tylko Ahsoka. Nieźle jej szło wspinanie się, ale Atari i Mirlea zauważyły pewną rzecz, ale nie wypowiedziały swoich domysłów na głos. Jednak Sanna okazała się dziewczynką spostrzegawczą i jak większość dzieci nie potrafiła zachować swoich domysłów w tajemnicy.
- Wujku Wido... Ciocia Ahsoka nie używa Mocy. - Niro spojrzał się zaciekawiony w dół i ze zdziwieniem spostrzegł, że Togrutanka naprawdę nie posługuje się mocą.
- Może chce nabrać mięśni.- powiedział Niro.
Sanna najwyraźniej stwierdziła, że to możliwe i podeszła do Atari i złapała ją za rękę.
- Ciociu Atari... Bolą mnie nogi.
Atari pochyliła się.
- Właź na barana.
Sanna z okrzykiem radości wdrapała się na starszą koleżankę i objęła ją, by nie spaść.
Ahsoka po kilku minutach wdrapała się do nich. Ruszyli wgłąb tunelu, który zauważalnie piął się w górę. Szczerze był niesamowicie stromy. (Wiecie jak są na Giewoncie takie straszliwie strome, gdzie się ludzie za pomocą narzędzi wspinają. To na co oni się wspinali było trochę mniej strome. Tak, że nie musieli używać narzędzi do pomocy.)
- Atari, kochanie. Ja teraz poniosę Sannę.- powiedział Chazer i puścił Ati oczko.
- Od kiedy jesteśmy parą?- zapytała się czarnowłosa zachowując spokój.
- Jak chcesz możemy od dzisiaj.
- Zadajesz mi pytanie, czy będziemy razem od dwóch lat. Znasz odpowiedź.
- Tak? Kocham cię!
Dathomirianka zignorowała wyznanie przyjaciela. Najwidoczniej była do tego przyzwyczajona. Sanna posłusznie zeszła z Atari i obrzuciła "parę" wszystkowiedzącym spojrzeniem.
- Oni się lubią!- wykrzyknęła radośnie i wskoczyła Chazerowi na barana.
Atari tylko pokręciła głową z uśmiechem, a Chazer wyszczerzył się do przyjaciółki.
Po kilku długich godzinach marszu nawet Ahsoka poczuła w sobie zbawienną energię mocy. Sannie uśmiech nie schodził z twarzy, chociaż już długo szła o własnych siłach. Nie wiedzieli, czy jest noc, czy dzień. W jaskini nie było słońca. Czasami ktoś się wywrócił, lub poślizgnął, ale obyło się bez większych ran niż zadrapania i obtarcia. w pewnej chwili, Mirlea zatrzymała się i zaproponowała nocleg. Wszyscy z entuzjazmem się zgodzili, ponieważ mimo wszystko każdego dopadało zmęczenia, a Sanna zasypiała już w marszu. Zjedli resztkę owoców i wypili ostatnie krople wody. Już dziesięć minut po położeniu się spał każdy oprócz Chazera, który stał na warce jako pierwszy.
Przez noc nic się nie wydarzyło. Rano wszyscy na głodnego poszli dalej. Wido wziął Sannę na barana. Po godzinie wędrówki powietrze stało się dziwnie czyste. Jaskinia również się zmieniła. W niektórych miejscach pojawiła się wilgoć. Gdzieniegdzie błyskały kolorowe kamienie. Niżej, przy wyjściu z lasu wszystkie skały były suche i miały nieprzyjemny brudno pomarańczowy kolor. Tutaj kamienie były biało-szare. Wszystko było bardziej... estetyczne.
- Świeże powietrze.- szepnęła Elektra.- Powietrze... Dathomiry!- wykrzyknęła i rzuciła się pędem do przodu.
Wido po raz kolejny tego dnia szybko wziął Sannę na barana i ruszył biegiem za siostrą Atari. Reszta również pobiegła doganiając Elrktrę, która najwyraźniej pomagała sobie mocą. Po dziesięciu minutach szaleńczego biegu wyłonili się z jaskini i znaleźli się w lesie mieszanym.
- Dathomira... Moja ukochana planeta. Jak dobrze znowu tutaj być. Chodźcie. Znam to miejsce. Właśnie wyszliśmy z Jaskini Bez Dna. Niedaleko jest wioska, w której mieszkam. Chodźcie. Poprowadzę was!
_______________________________________________________________
Rozdział dedykowany wszystkim, którzy KOMENTUJĄ. xD
Pisany przy akompaniamencie radia, Kiwi i Przemka. Dziękuję! Nie ma Anidali, ale są przemyślenia Smarka i Chati xD Mam nadzieję, że zrekompensuje! :D
NMBZW!
Niro przysunął się do dziewczynki i ją przytulił.
- Zabierzemy cię do mamy. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- pocieszała małą Atari
- Ale przecież macie swoje sprawy tutaj.
- Nie. Mieliśmy cię uratować.
- Dlaczego?
- Jesteśmy Jedi.- odpowiedział jej Chazer.
- Jedi? Jesteście żołnierzami?
- Jesteśmy strażnikami pokoju.
- Więc dlaczego walczycie?
- Ponieważ obiecali wierność Republice.- odpowiedziała za nich Elektra.
- Aha.- odpowiedziała bez większego przekonania, ale nic więcej nie mówiła.
Z chęcią przyjęła owoce, które wręczyła jej Mirlea. Uśmiechnęła się do wszystkich szczerze i wyszeptała podziękowanie. W między czasie dowiedzieli się, że dziewczynka pochodzi z Byss, jej mama nazywa się Alla, i że jej tata walczy na wojnie.
W międzyczasie zrobiło się całkiem ciemno. Chazer wyjął z plecaka pręt żarowy. Dawał on niewielki blask, ale przynajmniej widzieli, co robią. Rozłożyli obóz pod ogromnym, starym drzewem z rozłożystą koroną. Opatulili Sannę kocami i jej zasnąć. Niro jako pierwszy stanął na warcie. Reszta położyła się na swoich posłaniach i zapadła w sen. Po dwóch godzinach nadeszła zmiana straży. Wido obudził Atari i poszedł spać. Dziewczyna wzięła nowy pręt żarowy i wdrapała się na drzewo. Okazało się, że nawet bez mocy potrafi to robić. Możliwe, że lata ćwiczeń w świątyni Jedi się jednak do czegoś przydały. Znalazła wygodne miejsce, z którego widziała cały obóz i dużo więcej. I zobaczyła coś jeszcze. Wysoko w skale ponad drzewami. Tunel prowadzący głęboko w skałę i jakby niebo. Niebo w skale. Przez całą swoją wartę skupiała się na planie dostania się do owego miejsca.
Następnego dnia Ahsoka, która pełniła straż ostatnia obudziła wszystkich. Po napiciu się i zjedzeniu owocu ruszyli w drogę wskazaną przez Atari. Szli bardzo długo. Deszcz znowu zaczął padać. Sanna trzęsła się z zimna i nikt nie mógł na to nic poradzić. Dziewczynka była bardzo wytrzymała. Wędrowali już od czterech godzin, a dziewczynka nie poprosiła o odpoczynek i kręciła głową za każdym razem, gdy ktoś się ją zapytał, czy jest zmęczona. Wszyscy nie wyłączając Elektry zastanawiali się, czy Sanna jest wrażliwa na moc. Ahsoka przez chwilę rozważała możliwość, że dziewczynka jest Dathomirianką ze względy na jasną cerę i ciemne włosy, ale odrzuciła tą myśl przypominając sobie, ze przecież mała posiada śliczne błękitne oczka. Wiedźmy mają zazwyczaj złote tęczówki. Przynajmniej tak jej się wydawało. W swoim życiu widziała tylko kilka Dathimirianek,a dokładnie przyjrzała się tylko Atari i Elektrze.
- Hej, już jesteśmy. Ahsoka! Do ciebie mówię!
- Co?- zapytała się Togrutanka lekko wytrącona z równowagi.
- Mówię do ciebie od pięciu minut.- poinformowała ją Atari uśmiechając się ironicznie.
- Serio?
- Nie. Tak tylko sobie mówię.- odpowiedziała Atari i odeszła do Mirlei.
Sanna usiadła na trawie. Ahsoka zauważyła, że deszcz już nie pada, a jest jeszcze dzień. Wzruszyła ramionami i nie zważając na mokrą trawę, położyła się. Najwyraźniej Mirlea zarządziła jakiś krótki odpoczynek. W końcu. Pewnie gdyby nie było małej, to by odpoczynek był dopiero podczas noclegu. Szczera prawda. Mirlea nawet bez energii mocy jest okrutnym tyranem. Prawie jak Rycerzyk. Ciekawe, co on teraz robi. Może przebywa na jakiejś bitwie. Chcę już wrócić z tej nienormalnej planety. Iść na jakąś wojnę, porozwalać droidy z Anakinem, posprzeczać się z nim o coś. Iść na normalny trening, a nawet powtarzać tysiąc razy formę Shien. Byleby coś porobić. Albo pojechać do normalnego, klimatyzowanego miasta, w którym deszcz nie pada codziennie po osiem godzin. Aż dziwne, że nie ma powodzi. Chociaż może drzewa wsysają, czy coś...
- Ahsoka. Idziemy.- Chazer szturchnął ją lekko.
Togrutanka miała ochotę walnąć z liścia, ale się opanowała. Spojrzała się na przyjaciela krzywo i podeszła do Atari.
- Co jest?
- Nadal nie wiemy jak wsadzić Sannę do groty na wysokości dwudziestu metrów. Wiesz. Niro się wdrapie, ja, ty i Mirlea też. Chazer zapewne sobie po prostu poskacze na dziesięć metrów, znajdzie zaczepienie i znowu skoczy. On jest dobry w kaskaderskich sztuczkach. A nie wiem, co zrobią Elektra i Sanna.
Ahsoka spojrzała się w stronę małej dziewczynki. Rozmawiała z Elektrą. Atari zawołała siostrę. Po chwili dziewczyna stała obok Ahsoki i Atari.
- Tak?
- Dasz radę wejść do tamtej groty?- odpowiedziała Atari.
- Czuję, że energia do mnie powraca. Myślę, że dam radę stworzyć schody. A wy?
- Chazer mówi, że u niego z Mocą wszystko w porządku. U mnie też zaczyna powracać. Najwyraźniej w tym lesie nie było... "zasięgu".
Ahsoka się zdziwiła. Ona nie czuła napływającej energii, która przynosi pewność siebie, siłę i nadnaturalne umiejętności. Postanowiła, że nie będzie o tym wspominała dziewczynom, bo po co. Kiedy Moc będzie chciała, to wróci. Mistrz Yoda mówił przecież, że u każdego Jedi działa ona inaczej. Może w tym miejscu moc nie dociera do mnie, a oni już ją wyczuwają. Przecież to nie znaczy, że jestem słaba, czy coś. Przecież to nie jest oznaką słabości... - myślała zaniepokojona. Spojrzała się ukradkiem w oczy Atari. Jak zwykle można było w nich zobaczyć wesołe ogniki. W złotych tęczówkach widać było odbicie skał przed nami. Nie zauważyła nigdzie zła lub nienawiści. Czyli, że nie bierze siły z Ciemnej strony. Po chwili zganiła się za myśli, że przyjaciółka może być zła. Nawet jeżeli magia, którą ma w sobie Atari może czynić zło. W końcu wiedźmy posługują się jakimiś odnogami ciemnej i jasnej strony Mocy. Łączą to w całość i dodają swoją wrodzoną moc. Tak mi się wydaje. Nie jestem do końca pewna. Możliwe, że właśnie tak. No cóż. Nie jestem zbyt dobra w jakichś rozważaniach o mocy.
- Ahsoka. Znowu gdzieś odleciałaś. Wspinamy się. Dawaj. Elektra i Sanna są już w grocie. Coś się stało? Bez przerwy myślisz.
- To ona potrafi myśleć?
- Zamknij się Chaz. Przeginasz.- spokojny głos Atari wyrwał Ahsokę z zamyślenia.
Spojrzała się w oczy przyjaciółce. Na jej twarzy gościł słaby uśmiech. Grzywka opadała jej na jedno oko.
- Już idę.
Atari podskoczyła kilka metrów w górę, gdzie widziała miejsce do zaczepienia. Złapała się i podciągnęła. Znalazła kolejne miejsce zaczepienia. Nogi również odnalazły swoje szczeliny. Naprężyła mięśnie i użyła Mocy, by wybić się kolejne kilka metrów do góry. Ledwo udało się jej zaczepić palce. Podciągnęła się i pewnie stanęła obok towarzyszy. Została już tylko Ahsoka. Nieźle jej szło wspinanie się, ale Atari i Mirlea zauważyły pewną rzecz, ale nie wypowiedziały swoich domysłów na głos. Jednak Sanna okazała się dziewczynką spostrzegawczą i jak większość dzieci nie potrafiła zachować swoich domysłów w tajemnicy.
- Wujku Wido... Ciocia Ahsoka nie używa Mocy. - Niro spojrzał się zaciekawiony w dół i ze zdziwieniem spostrzegł, że Togrutanka naprawdę nie posługuje się mocą.
- Może chce nabrać mięśni.- powiedział Niro.
Sanna najwyraźniej stwierdziła, że to możliwe i podeszła do Atari i złapała ją za rękę.
- Ciociu Atari... Bolą mnie nogi.
Atari pochyliła się.
- Właź na barana.
Sanna z okrzykiem radości wdrapała się na starszą koleżankę i objęła ją, by nie spaść.
Ahsoka po kilku minutach wdrapała się do nich. Ruszyli wgłąb tunelu, który zauważalnie piął się w górę. Szczerze był niesamowicie stromy. (Wiecie jak są na Giewoncie takie straszliwie strome, gdzie się ludzie za pomocą narzędzi wspinają. To na co oni się wspinali było trochę mniej strome. Tak, że nie musieli używać narzędzi do pomocy.)
- Atari, kochanie. Ja teraz poniosę Sannę.- powiedział Chazer i puścił Ati oczko.
- Od kiedy jesteśmy parą?- zapytała się czarnowłosa zachowując spokój.
- Jak chcesz możemy od dzisiaj.
- Zadajesz mi pytanie, czy będziemy razem od dwóch lat. Znasz odpowiedź.
- Tak? Kocham cię!
Dathomirianka zignorowała wyznanie przyjaciela. Najwidoczniej była do tego przyzwyczajona. Sanna posłusznie zeszła z Atari i obrzuciła "parę" wszystkowiedzącym spojrzeniem.
- Oni się lubią!- wykrzyknęła radośnie i wskoczyła Chazerowi na barana.
Atari tylko pokręciła głową z uśmiechem, a Chazer wyszczerzył się do przyjaciółki.
Po kilku długich godzinach marszu nawet Ahsoka poczuła w sobie zbawienną energię mocy. Sannie uśmiech nie schodził z twarzy, chociaż już długo szła o własnych siłach. Nie wiedzieli, czy jest noc, czy dzień. W jaskini nie było słońca. Czasami ktoś się wywrócił, lub poślizgnął, ale obyło się bez większych ran niż zadrapania i obtarcia. w pewnej chwili, Mirlea zatrzymała się i zaproponowała nocleg. Wszyscy z entuzjazmem się zgodzili, ponieważ mimo wszystko każdego dopadało zmęczenia, a Sanna zasypiała już w marszu. Zjedli resztkę owoców i wypili ostatnie krople wody. Już dziesięć minut po położeniu się spał każdy oprócz Chazera, który stał na warce jako pierwszy.
Przez noc nic się nie wydarzyło. Rano wszyscy na głodnego poszli dalej. Wido wziął Sannę na barana. Po godzinie wędrówki powietrze stało się dziwnie czyste. Jaskinia również się zmieniła. W niektórych miejscach pojawiła się wilgoć. Gdzieniegdzie błyskały kolorowe kamienie. Niżej, przy wyjściu z lasu wszystkie skały były suche i miały nieprzyjemny brudno pomarańczowy kolor. Tutaj kamienie były biało-szare. Wszystko było bardziej... estetyczne.
- Świeże powietrze.- szepnęła Elektra.- Powietrze... Dathomiry!- wykrzyknęła i rzuciła się pędem do przodu.
Wido po raz kolejny tego dnia szybko wziął Sannę na barana i ruszył biegiem za siostrą Atari. Reszta również pobiegła doganiając Elrktrę, która najwyraźniej pomagała sobie mocą. Po dziesięciu minutach szaleńczego biegu wyłonili się z jaskini i znaleźli się w lesie mieszanym.
- Dathomira... Moja ukochana planeta. Jak dobrze znowu tutaj być. Chodźcie. Znam to miejsce. Właśnie wyszliśmy z Jaskini Bez Dna. Niedaleko jest wioska, w której mieszkam. Chodźcie. Poprowadzę was!
_______________________________________________________________
Rozdział dedykowany wszystkim, którzy KOMENTUJĄ. xD
Pisany przy akompaniamencie radia, Kiwi i Przemka. Dziękuję! Nie ma Anidali, ale są przemyślenia Smarka i Chati xD Mam nadzieję, że zrekompensuje! :D
NMBZW!
Kocham Cię dziewczyno! Za to że gadałyśmy na Skype i dodałaś wreszcie! *O*
OdpowiedzUsuńA teraz komentuję...
Nasze boskości szukają dziecka! Chati szybko się pośpieszyli xDD Ja mam podteksty wiem xD Ooo...muzyczka. A tu ryk dziecka! Geny bo Chazerze! Nie no żart. Nie wierzcie mi. Nigdy nie zrobią dziecka. To tylko przyjaciele i przemyślenia ich jak widzę pod krechą...wiii...JEST W SAM RAZ! I mi się dostanie za ten szczegół xD
Ahahahahahahahahahahahaha...oba Soka oba. I jest głupi i udaje. Ale cóż poradzić. Taki los xD On jest szlachcicem. Jego krew jest bardziej błękitna niż u Smerfa! xD
FOCH! Chazer FOCH FOREVER! Jedyna osoba, która ma tu zespół downa to ja! Nikt więcej, a tym bardziej Soka! Won mi od niej i od nazwy mojego zespołu głupku głupiasty! NO!
Elektra taka cwana, a czy wie, że ta dwójka to padawani Bohaterów Republiki? No właśnie! Oni tak mają. A Obi-Wan ma pecha. Co następny padawan to gorszy xD
Mirlea to doradca smaku! Ten...no...ten...eee...yyy...No ten od oddaj fartucha xD On przy niej to amator! Mwhahahahahahaha...kto mnie podważy? -.-
Wszyscy się przedstawiają. ZAMĘCZYCIE JĄ! xDD Nie no żart. Wy jesteście najważniejsi <3 Idula też <3 Bez niej nie ma szczęścia. Włosy jej urosły *O* I jest taka piękna <3 Ale ze mnie komplemenciara xD
Co? Ta piosenka trwa dwie godziny? O.o Lol. No dobra. Nic już :* Komentuję dalej.
Przeszłość i teraźniejszość Sanny jest Boski. Ale ona ufa sa...ja nic nie mówię xD Mam nie spoilerować. Wiem. Ale ja nikomu tego nie mówię! Wiesz o tym dokładnie! :)
Znowu deszcz? -.- A Ahsoka zarywa nocki jak Anakin bez niczego YAY! Jaki Mistzr taki uczeń, nie?
Sokuś się zamyślił Hihihihihihihihihihihi...moja mała nie rozważna Soka <3 Co? To moja sis :D Pff...że jak jestem z Ziemi to nie mogę? FOCH! Nie wiadomo na kogo xD
Soka ponownie rozmyśla i chce przywalić Chazowi z Liścia. Masz na drzewach siostra xD Wal piędziesięcioma na raz. Rzucaj na niego! Szybko puki masz czas! Odwala mi xDD
Jedno już tam czytałam więc wiesz, co o tym sądzę. Chyba mi się dostanie xD *marzyciel* I co z tego. Ważne by komentarz był! ;D
Ati nie jest zła. Ati jest śliczna, mądra, piękna, ale nigdy zła! Chyba xD Kto wie co ty z nią zrobisz :P
CHAZER ZAMKNIJ TWARZ BO CIĘ ZARAZ Z SUMIENIEM ATARI NA ARENĘ GŁODOWYCH IGRZYSK WYŚLĘ! NO! Powalony jesteś i tyle! Nienawidzę jak ktoś mi siostrę przezywa! Gnomy jedne xD
Tamtą już też czytałam. Śliczne *O* Chati rządzi na tym blogu i tyle! xD Nikt mi niech się nie sprzeciwia bo walnę i to mocno!
DOTARLI! YAY! NARESZCIE! JUHU!
To była wyprawa pełna przygód i za każdym razem ja ją komentowałam, bo kocham Ciebie(pp) i twoje opowiadanie i twoją sadystyczną wenę, którą mnie zaraziłaś, ale nie ważne :D
ROZDZIAŁ JAK ANAKIN BEZ KOSZULKI DUSZĄCY I WALĄCY CLOVISA PO MORDZIE! <33
Niech Moc będzie z Tobą MOJA Wiedźmo! <3
Twoja Kiwi po raz kolejny pierwsza ^^
Wszystko super, placzace drzewo, mała dziwczynka, piękny deszcyk tylko... nie jestem pewien czy trzy letnie dziecko stawiało by tak inteligentne pytania jak o to dlaczego Jedi walczą skoro są strażnikami pokoju xD ale oprócz tego super i dlaczego nie jestem pierwszy :/
OdpowiedzUsuńMoja Idula jest MOJA :P
UsuńMwhahahahahahahaha...Też Cię uwielbiam Ida <3
Wydaje mi się, że po prostu dzieci wrażliwe na moc mają umysł bardziej rozwinięty, ale w tej sytuacji to po prostu powiedziała to raczej instynktownie, nie będąc pewna, co mówi. Moc kazała jej to powiedzieć. I oczywiście w notce nie wspomniałam, że Sanna jest wrażliwa na moc :-\ Mam za długi język...
UsuńMmm, podoba mi się. Znalazłoby się kilka błędów gramatycznych, ale nie skupiałam się na nich specjalnie ;). Rozdział sam w sobie świetny, choć taka mała uwaga samo "ciekawe, czy jest wrażliwa na Moc" już wskazuje na to, że jest, bo inaczej po co by rozmyślać. Wybacz, że tak późno komentuję, ale ostatnio znowu jestem leniwa; aczkolwiek ZAWSZE komentuję, więc nie martw się, jeśli komentarz nie będzie się pojawiał, bo w końcu go napiszę. Rozdział naprawdę niezły, ta mała jest urocza... przemyślenia Ahsoki typowe dla Ahsoki, cóż... co tu więcej pisać. Czekam na więcej i niech Moc będzie z Tobą!
OdpowiedzUsuńTak, tak wiem. Będzie myśl "Ja myślałam, że ktoś dodał koma, a to Kiwi". Wybacz .__.
OdpowiedzUsuńAle przechodząc do rzeczy...
Chciałabym skomentować info o One-shocie...ZA 70 % JUŻ BĘDZIE! YAY!
Mój upragniony o-s i za Chiny nie wiem, co będzie się tam działo, ale wiem, że będzie BOSKO jak zwykle! ♥
NMBZT! ♥♥♥♥♥♥♥