Anja Staen
Siedziała w ciemnej kantynie. Czekała na swojego zleceniodawce. Nie wiedziała jeszcze czego chce, ale proponował sporą sumę pieniędzy. Szykowała się dla niej świetna okazja na zarobek. Chciała się wyrwać z tej dziury, ale nie miała pieniędzy. To zlecenie może zapewnić jej komfortową podróż i zapewnienie sobie wygodnego mieszkania na Coruscant. Anja odgoniła robota-kelnera. Uznała, że lepiej będzie, jeśli zachowa trzeźwy umysł.
- Witam.
Do jej stolika podszedł mężczyzna. Człowiek. Miał na sobie czarny strój z metalowymi elementami, które zapewniały pewną ochronę. Na głowie miał hełm. Anja kiwnęła głową na powitanie. Przybysz usiadł na stołku i oparł łokcie o stół. Pochylił się w jej stronę.
- Anja Staen?
Zleceniodawca. Pomyślała kobieta,
- Tak.
Przesunął ręką po stole w jej stronę. Kiedy zabrał rękę, zauważyła niewielką saszetkę leżącą na stole. Zsunęła ją po chwili ze stołu. Mężczyzna kiwnął jej głową, po czym odszedł niespiesznie w stronę wyjścia. Anja schowała sakiewkę do kieszeni. Posiedziała w kantynie jeszcze kilka minut, po czym powoli wstała i wyszła z kantyny. Na Tatooine trwała noc. Kantyny jak zwykle były ruchliwe, ale na zewnątrz było o wiele mniej osób niż w dzień. Oczywiście nie trudno było zauważyć jakiegokolwiek przechodnia. Anja ruszyła przed siebie. Mieszkała w oddalonej o dwa kilometry od kantyny chacie. Niedaleko stał jej ścigacz. Chciała jak najszybciej dostać się do domu, żeby zobaczyć, co takiego przekazał jej mężczyzna. W sakiewce na pewno była kartka. Najzwyczajniejsza w świecie. Zapewne chodziło o popularny system "przeczytaj i zniszcz". Skaner nie wykrył żadnych urządzeń, więc mogła się czuć bezpiecznie. Chociaż w jej profesji bezpieczeństwo jest tylko terminem. W każdej chwili mógł ją ktoś napaść. Wykonała tyle zleceń i narobiła sobie tylu wrogów, że trudno jej było ich wszystkich spamiętać. Ale była pewna, że wielu chętnie by ją zabiło, gdyby znali jej tożsamość. Większość misji wykonywała pod innym imieniem i nazwiskiem. Wolała być nierozpoznawalna. We właściwych kręgach wiedzieli, jak się z nią skontaktować. Nie należała do żadnej gildii, ale mimo to często dostawała od nich zlecenia. Nie przeszkadzało jej to. Każda okazja do zarobku była dobra.
Kiedy dotarła pod dom, zaparkowała ścigacz i szybko weszła do domu. Wysypała zawartość saszetki na stół. Była to tylko jedna ciasno złożona kartka. Rozprostowała ją i zaczęła czytać.
Jakiś czas temu przyszedł do naszej gildii pewien mężczyzna. Zlecił zabójstwo wszystkich członków rodziny Palle'a Geome. Stwierdziłem, że możesz się w tym dobrze sprawdzić. Proponuje cztery miliony kredytów. Dzielimy się po połowie. Lepiej żebyś zrobiła to wszystko po cichu. Znalazłem już kilka Twoich celów. Pospiesz się z tym. Masz pół roku. Inaczej będę ci ucinał zapłatę.
- Kana Geome (córka) - Tatooine
- Vianne Jealin (siostra) - Bespin
- Kallen Jealin (szwagier) - Bespin
- Unte Jealin (siostrzeniec) - Bespin (prawdopodobnie)
- Ivanne Jealin (siostrzenica) - Bespin (prawdopodobnie)
- Kaspar Geome (brat) - Atzerri
- Ollib Geome (wuj) - ?
- Saina Geome (ciotka) - ?
- Pauline Geome (kuzynka) - ?
Nie wiem czy to wszyscy członkowie rodziny. Więcej się dowiesz, kiedy już ich pozabijasz. I uważaj na jego córkę. Jest mała, ale ma niebezpiecznych znajomych.
Owocnych łowów!
Mantis
Szef gildii łowców nagród na Tatooine.
Nie zabijała często ludzi, ale skoro nagroda wynosiła dwa miliony, nie przeszkadzało jej odebranie kilku nic nieznaczących żyć. Pierwszą osobą na liście była malutka córeczka Palla. Może zasługiwała na życie, ale wyrok został już wydany. Niech się cieszy każdym dniem, bo nie zostało jej ich już wiele.
Shira
Obudziłam się zlana potem. Ledwo powstrzymałam krzyk, który chciał wyrwać się z mojego gardła. Nie wiedziałam, co mnie tak przeraziło. Nic się mi nie śniło. Byłam tego pewna. Ale czułam strach. Czułam, że dzieje się coś niedobrego. Albo dopiero coś złego się wydarzy. Bałam się. Nie chciałam nikomu o tym mówić. To było nieuzasadnione odczucie. Nikt tak przecież nie ma. Pewnie powiedzieliby, że miałam koszmar. Mam piętnaście lat. Jestem najstarsza. Nie mogę mieć koszmarów. To jest dziecinne. Ja nie jestem dzieckiem. Nie mogę biec do rodziców za każdym razem, kiedy się boję. Jestem prawie dorosła.
- Shira?- usłyszałam szept.
Odwróciłam się w stronę źródła głosu. Padme podniosła się, oparta na łokciu.
- Coś się stało?
- Nie.- miałam nadzieję, że Padme nie usłyszy drżenia w moim głosie.
Nie chciałam wyjść na słabą.
- Przecież widzę.
Padme zeskoczyła z łóżka i usiadła na materacy, na którym spałam. Objęła mnie ramieniem i przyciągnęła do siebie. Oparłam głowę na jej ramieniu i zacisnęłam powieki, by się nie rozpłakać.
- Opowiedz wszystko. Miałaś koszmar?
- Nie. Nie wiem właściwie czemu to aż tak na mnie wpłynęło... Poczułam, że... Nie wiem jak ci to wytłumaczyć. Po prostu obudziłam się i o niczym nie śniłam, ale czułam, że stanie się coś złego. Wiem, że to niemożliwe, ale mimo to, ja po prostu wiem, że coś się stanie. Albo po prostu jestem nadal wstrząśnięta po tym zamachu... Nie wiem Padme. To jest dziwne. Przepraszam, że zawracam ci głowę moimi urojeniami. To bez sensu. Powinnaś teraz spać.
- To wcale nie jest dziwne. Wszyscy się niepokoimy. Idź spać Shira. Posiedzę z tobą, dopóki nie zaśniesz.
Położyłam się na materacu, ale nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam nad tym, dlaczego obudziłam się tak przerażona. Padme po dziesięciu minutach odeszła na swoje łóżko. Zapewne pomyślała, że już zasnęłam. Ale ja nie mogłam spać. Mimo, że byłam już spokojna, nie potrafiłam spać. Byłam rozbudzona. Niestety. Zapewne do świtu zostały jeszcze jakieś dwie godziny. Postanowiłam wyjść na zewnątrz. Szybko się przebrałam i wyszłam z mieszkania. Na zewnątrz było dosyć chłodno. Jak to na pustyni. Uwielbiałam wychodzić w nocy na Tatooine. Zawsze mnie to odprężało. Mogłam przemyśleć wszystkie sprawy i się uspokoić. Wystarczyło mi wziąć kilka głębokich oddechów, a już się uspokajałam. Uznałam, że mój dzisiejszy strach był wywołany wstrząsem po wybuchu. To nie oznaczało nic. Nie groziły nam żadne niebezpieczeństwa, Nic złego się nie działo. To wszystko po prostu zwykłe urojenia zmęczonego umysłu.
_____________________________________________________________________
Dzisiaj też krótko. Zaczęłam pisać wczoraj i jakoś się udało ;) Na szczęście.
Dedykuję wszystkim paniom!
Dzisiaj Wasze święto! Wszystkiego najlepszego! Zdrowia, szczęścia, pieniędzy, chłopaka fajnego i duuuuużo prezentów <3 Kwiatki dla Was :3
Dzisiaj Wasze święto! Wszystkiego najlepszego! Zdrowia, szczęścia, pieniędzy, chłopaka fajnego i duuuuużo prezentów <3 Kwiatki dla Was :3
NMBZW!
Wracam po obiedzie :3
OdpowiedzUsuńWróciłam :P
UsuńJak patrzę na ten spam to się zastanawiam co będzie, jak za cztery lata wylądujemy całą trójką w jednym pomieszczeniu xD Będzie, będzie zabawa! Będzie się działo!... czaisz, że moja siostra tego nie lubi? O.o
No nie no! O mało Padme nie zabili, teraz Kana... wam naprawdę się to nie znudzi? No litości. Małe dzieci? Może jeszcze gwałt? Taki profeszjonal, hm? Na pewno każdemu się to spodoba i tłumy to pokochają. W sumie... Łowcy Nagród są naprawdę bez gustu. Pff! A gdzie ejirmaksy? Gdzie ajirforsy? Bluza z WANSA? Gdzie wasz słag? W czym wy polujecie? Wstyd! >.>
Będzie się działo, będzie się działo! ^^ Czekam niecierpliwie! ^^
Świetnie, wszystko wspaniale! ^^
Niech Moc będzie z Tobą <3
Twoja najgenialniejsza, najcudowniejsza, najukochańsza, naj bardziej szurnięta na świecie Kiwi, którą i tak kochasz ^-^
A skąd wiesz, jak ubiera się Anja? :P Ona będzie ciekawą postacią :D I stylową :*
UsuńRozdział jest cudny! Coraz lepiej piszesz, i to mi się podoba! :D. Wybacz, że rzadko wchodzę na Twojego bloga, ale nie mam zbyt wiele czasu, nawet na mojego bloga. Jakoś się zrekompensuję, a teraz powiem, że...właśnie nie wiem, bo brakuje mi weny. Dawaj next!
OdpowiedzUsuńI ja również życzę Ci wszystkiego naj w dzień kobiet!
Rozdział świetny! :)
OdpowiedzUsuńGdy czytałam twoje rozdziały to z każdym kolejnym coraz bardziej się wciągałam.
Ba! I z każdym kolejnym piszesz coraz lepiej!
Nie mogę doczekać się kolejnego ^^
(Przepraszam, że taki krótki komentarz, ale nie mam weny) xD