Chazer
- Wiesz, Chazer, trzeba myśleć pozytywnie. Skoro kochasz tę dziewczynę to ona pewnie ciebie też! Znacie się w końcu tyle lat! Musisz jej to powiedzieć, albo dać do zrozumienia, że jesteś zainteresowany. Jeśli cię kocha, powinna zignorować ten wasz głupi kodeks! A ta Ahsoka... Skoro was opuściła bez pożegnania, musiało się coś stać. Skoro była waszą prawdziwą przyjaciółką, nigdy by was nie zostawiła bez powodu. Czasami już po prostu tak jest, że ludzie zostawiają tych, których kochają.- jej głos nagle posmutniał.- Po jakimś czasie przestanie boleć. Wiem o czym mówię. Zawszę będziesz pamiętać, ale nie będzie to takie okropne uczucie, jak teraz.
Vyrny i Chazer siedzieli w niewielkiej, przyjemnej kawiarni niedaleko budynku senatu. Dziewczyna obracała w dłoniach do połowy pełny kubek gorącej czekolady. Starała się streścić bratu wszystkie lata swojego życia bez niego, posłuchać o jego problemach i udzielić mu dobrej rady z głębi serca.
- Wiesz, może ona jeszcze się opamięta, emocje opadną, a ona się z wami skontaktuje. Trzynastoletniej przyjaźni nie porzuca się od tak! Skoro jest taką dobrą osobą, na pewno jeszcze nie raz się spotkacie.
Jej jeszcze dziecięcą twarz rozjaśnił szczery uśmiech.
- Skoro tak twierdzisz... Staram się nie trzymać długo urazy, ale obawiam się, że kiedy Atari się dowie, będzie chciała znaleźć Ahsokę. Były dla siebie jak rodzone siostry. Właściwie, to nie wiem, jak zareaguje Atari. Obstawiam coś pomiędzy płaczem, a chęcią zniszczenia świata...
- Matko, człowieku, serio musiałeś się zakochać w nieobliczalnej dziewczynie?- prychnęła cicho, dopijając czekoladę.
- Nie jest nieobliczalna... Jest po prostu... nieco nerwowa. I to rzadko! Tylko wtedy, kiedy ktoś ją zdenerwuje, a że trudno ją zdenerwować, to widziałem ją wściekłą tylko... czasami.
- Taa..- mruknęła.
- No co?
- Nic, nic.- roześmiała się.- O matko, już szesnasta! Chazer, muszę iść, tata wraca za pół godziny z Senatu. Dzisiaj głosowali, czy trzeba dodać Kanclerzowi większe uprawnienia. Masz.- podała mu kartkę.- To mój numer. Jakby co skontaktuj się ze mną. Komunikator mam zawsze włączony. Lecę.
Pocałowała brata w policzek i wybiegła z kawiarni, zostawiając po sobie jedynie przyjemny zapach owocowych perfum.
Chłopak zostawił pieniądze na stoliku i wyszedł z lokalu. Nagle poczuł znajomą obecność. Jego twarz od razu rozjaśnił uśmiech. Pobiegł w stronę świątyni, zapominając na chwilę, że kiedy dotrze do celu, będzie musiał przekazać przykre wiadomości...
- Taa..- mruknęła.
- No co?
- Nic, nic.- roześmiała się.- O matko, już szesnasta! Chazer, muszę iść, tata wraca za pół godziny z Senatu. Dzisiaj głosowali, czy trzeba dodać Kanclerzowi większe uprawnienia. Masz.- podała mu kartkę.- To mój numer. Jakby co skontaktuj się ze mną. Komunikator mam zawsze włączony. Lecę.
Pocałowała brata w policzek i wybiegła z kawiarni, zostawiając po sobie jedynie przyjemny zapach owocowych perfum.
Chłopak zostawił pieniądze na stoliku i wyszedł z lokalu. Nagle poczuł znajomą obecność. Jego twarz od razu rozjaśnił uśmiech. Pobiegł w stronę świątyni, zapominając na chwilę, że kiedy dotrze do celu, będzie musiał przekazać przykre wiadomości...
Atari
Nie mogę w to uwierzyć. Nie chcę... Czemu? Czemu tak się stało?! Jak Zakon mógł tak postąpić? Tak bezpodstawnie oskarżyć niewinną osobę!
Żal
Pierwszy raz w życiu czułam się tak pusto. Nic nie miało znaczenia. Wraz z tą jedną, krótką wiadomością, całe moje życie wydawało się być niczym. W ciągu tej krótkiej chwili, wyrwano mi serce i pocięto je na kawałki, nie zostawiając mi nic. Zakon mnie zranił. Ona mnie zraniła. Czy tak ciężko było jej wcisnąć ten guzik w komunikatorze i powiedzieć mi o tym, co zaszło? Czemu tak postąpiła? Przecież spędziłyśmy razem całe życie! Wytworzyła się między nami więź, którą do tej pory uważałam za nierozerwalną! A ona tak po prostu, zerwała ją, jakby nic jej to nie kosztowało...
Rozpacz
Łzy spływały mi po policzkach nieprzerwanym strumieniem. To uczucie w sercu nie pozwalało przestać mi płakać. To tak bolało! Tak okropnie bolało... Czysta rozpacz ściskała mój umysł i serce, nie pozwalając mi myśleć. Jedynym, co mogłam zrobić w tej chwili, było przytulenie się do Chazera i ukrycie zapłakanej twarzy w jego ramionach. Nic nie powiedział. Przygarnął mnie tylko do siebie i pozwolił płakać. On też drżał. Czułam, jak pociąga nosem, starając się powstrzymać łzy. Ja tak nie potrafiłam. W tej chwili nic nie potrafiłam. Zdałam sobie sprawę, że całe moje życie kręciło się wokół Ahsoki. Byłam do niej przywiązana, jak do nikogo. Jej odejście sprowadziło na mnie cierpienie. Ból psychiczny, którego nie mogłam znieść.
Nie ma emocji, jest spokój.
Jak mogłam ich nie czuć? Jak mogła, być spokojna w takiej chwili? Straciłam przyjaciółkę, siostrę! Osobę, którą kochałam całym sercem i całą duszą. Byłyśmy razem, od kiedy pamiętałam! Kiedy tylko wkroczyła do sali treningowej, podeszłam do niej, od razu poczułam do niej sympatię. To ja wprowadziłam ją w świątynne życie, pokazałam wszystko i poznałam z innymi, chcąc, by nie czuła się obco... Przez kolejne siedem lat byłyśmy razem codziennie, ciężko trenując i spędzając razem czas. Potem wyjechałam do akademii, ale nigdy o niej nie zapomniałam. Ciągle starałam się z nią kontaktować. Ona też przecież o mnie wtedy nie zapominała i nawiązywała połączenie wtedy, kiedy mogła. Nie przeszkadzały nam nawet inne strefy czasowe! Kiedy wróciłam wszystko było jak dawniej. Nawet lepiej... Więc czemu... Czemu tera, podczas wojny, kiedy potrzebowałam jej najbardziej ona odeszła! Zostawiła mnie, Chazera, Mirleę i Wido tak, jakbyśmy nigdy nic dla niej nie znaczyli! Nawet nam nie powiedziała...
Wściekłość
Skoro tak nas potraktowała, najwyraźniej nic dla niej nie znaczyliśmy. Nie mogę płakać po Ahsoce. Ona by nie płakała. Podobno po zdradzie Barriss nie płakała. Ja też nie będę płakała po zdradzie Tano. Jak mogłam być taką idiotką i rozpaczać po nikim. Ahsoka jest nikim. Dla mnie nie ma znaczenia. Osoba, która swoim postępowaniem wywołuje łzy u swoich najbliższych, nie jest warta ich przyjaźni.
- Chazer, nie płacz.
Otarłam łzy i wbiłam wzrok w jego smutne oczy. Starłam jego łzy kciukiem.
- Ahsoka... Nie jest warta twoich łez.
- O czym ty mówisz?
- Ktoś kto krzywdzi ludzi, nazywając ich przyjaciółmi, nie jest wart posiadania ich. Też jestem smutna. Też żałuję. Jeszcze nigdy nie czułam się tak okropnie. Serce mnie boli. Nie potrafię jasno myśleć, kiedy zamykam oczy, widzę roześmianą twarz Ahsoki. Yala powiedziała mi niedawno, że przywiązanie nie jest złe, jeśli potrafi się je kontrolować. Przed chwilą zauważyłam, że tak bardzo kocham Ahsokę, że przysłania mi to umiejętność jasnego myślenia. Nie kontroluję tego przywiązania, a to może zaprowadzić mnie na Ciemną Stronę Mocy. Wiesz przecież. Smutek prowadzi do cierpienia. Cierpienie do nienawiści, a nienawiść do zemsty. Kto spowodował to wszystko? Barriss. Ona jest głównym winowajcą. Sith by się zemścił. My jesteśmy Jedi. Nie możemy ulegać takim sprawom. Prawda?
Ty tylko gra
Starałam się mówić tak, by głos mi się nie załamała. Grałam. Przed Chazerem, przed klonami. Udało mi się. Czułam, że Chazer nie jest zadowolony z mojej przemowy, ale ulżyła mu. On też był wściekły na Ahsokę. Smutek zmienił się w złość. Można było się tego spodziewać. Starałam się pozbyć wściekłości, która aż we mnie kipiała, wywołując u mnie mnóstwo sprzecznych emocji. Nie mogłam się im poddać, ale trudno było je ignorować.
- Chazer mi też jest ciężko, ale... Teraz powiem coś bardzo egoistycznego, więc wybacz. Nie po to szkoliłam się trzynaście lat na Jedi, by zaprzepaściło to odejście Ahsoki. Nie zawsze zgadzam się z Kodeksem i z Radą, ale uważam się za Jedi kroczącą ścieżką Jasnej Strony i nie chcę, by wściekłość i rozpacz skierował mnie ku Ciemnej Stronie. Mam nadzieję...
- Rozumiem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że Kodeks nie powstał bez powodu. Mistrz Yoda miał rację, mówiąc, że powinniśmy wyzbyć się niektórych emocji. Nie potrafię pozbyć się miłości, ale moje przywiązanie do Ahsoki musi odejść w niepamięć.
Nie wiem, co właściwie stało się, kiedy Chazer wypowiedział te słowa, ale miałam ochotę pobiec za Ahsoką i ją własnoręcznie zamordować. Nawet bez miecza. Po prostu nagle poczułam ogromną nienawiść. Jeśli Chazer kocha Ahsokę, to...
- Kochasz ją?- zapytałam, starając się być jak najbardziej opanowana.
- Kogo?
- Mistrza Windu, wiesz... No Ahsokę, a o kim jest ta cała rozmowa?
- Kocham ja, jak siostrę, ale nie jak kobietę. Ciebie kocham.
- C-co?- wykrztusiłam.
Czy on właśnie wyznał mi miłość? Tak, człowieku, błagam, zrób to jeszcze raz, bo normalnie nie wierzę!
- No... Tego...- zarumienił się.- Kocham cię. Jak siostrę.- dodał po chwili ciszy.
- A ja ciebie jak brata.- walnęłam
Dlaczego właśnie dopadło mnie wrażenie, że niszczę chwilę, która może stać się najpiękniejsza w moim życiu? Mogłabym wyznać mu co czuję... Ale jeżeli on traktuje mnie jak siostrę, moje wyznanie mogłoby zniszczyć cała naszą wieloletnią przyjaźń! Nie mogę tego zrobić. On na pewno nie czuje tego, co ja. To jest pewne. W końcu to Chazer...
- Ładna dziś pogoda...- mruknął.
Takie rozwiązanie sytuacji sprawiło, że ryknęłam śmiechem i po prostu go przytuliłam, by po prostu przez chwilę poczuć się tak, jak kiedyś. Bezpiecznie.
_______________________________________________________________________
Taa, wiem, że końcówka słaba, ale musiałam w końcu dodać jakiś wątek romantyczny. W końcu bez tego byłoby nudno. (Wiem, że jest nudno, ale z tym stało się nudne trochę mniej xD)
Przepraszam za przerwę. Stwierdziłam, że rozdziały będą pojawiały się, co DWA TYGODNIE. Druga klasa jest trochę trudniejsza od pierwszej i nie mam zbyt dużo czasu :/ Fizyka i chemia odbierają mi wenę ;____;
Niech Moc Będzie z Wami!!
Wściekłość
Skoro tak nas potraktowała, najwyraźniej nic dla niej nie znaczyliśmy. Nie mogę płakać po Ahsoce. Ona by nie płakała. Podobno po zdradzie Barriss nie płakała. Ja też nie będę płakała po zdradzie Tano. Jak mogłam być taką idiotką i rozpaczać po nikim. Ahsoka jest nikim. Dla mnie nie ma znaczenia. Osoba, która swoim postępowaniem wywołuje łzy u swoich najbliższych, nie jest warta ich przyjaźni.
- Chazer, nie płacz.
Otarłam łzy i wbiłam wzrok w jego smutne oczy. Starłam jego łzy kciukiem.
- Ahsoka... Nie jest warta twoich łez.
- O czym ty mówisz?
- Ktoś kto krzywdzi ludzi, nazywając ich przyjaciółmi, nie jest wart posiadania ich. Też jestem smutna. Też żałuję. Jeszcze nigdy nie czułam się tak okropnie. Serce mnie boli. Nie potrafię jasno myśleć, kiedy zamykam oczy, widzę roześmianą twarz Ahsoki. Yala powiedziała mi niedawno, że przywiązanie nie jest złe, jeśli potrafi się je kontrolować. Przed chwilą zauważyłam, że tak bardzo kocham Ahsokę, że przysłania mi to umiejętność jasnego myślenia. Nie kontroluję tego przywiązania, a to może zaprowadzić mnie na Ciemną Stronę Mocy. Wiesz przecież. Smutek prowadzi do cierpienia. Cierpienie do nienawiści, a nienawiść do zemsty. Kto spowodował to wszystko? Barriss. Ona jest głównym winowajcą. Sith by się zemścił. My jesteśmy Jedi. Nie możemy ulegać takim sprawom. Prawda?
Ty tylko gra
Starałam się mówić tak, by głos mi się nie załamała. Grałam. Przed Chazerem, przed klonami. Udało mi się. Czułam, że Chazer nie jest zadowolony z mojej przemowy, ale ulżyła mu. On też był wściekły na Ahsokę. Smutek zmienił się w złość. Można było się tego spodziewać. Starałam się pozbyć wściekłości, która aż we mnie kipiała, wywołując u mnie mnóstwo sprzecznych emocji. Nie mogłam się im poddać, ale trudno było je ignorować.
- Chazer mi też jest ciężko, ale... Teraz powiem coś bardzo egoistycznego, więc wybacz. Nie po to szkoliłam się trzynaście lat na Jedi, by zaprzepaściło to odejście Ahsoki. Nie zawsze zgadzam się z Kodeksem i z Radą, ale uważam się za Jedi kroczącą ścieżką Jasnej Strony i nie chcę, by wściekłość i rozpacz skierował mnie ku Ciemnej Stronie. Mam nadzieję...
- Rozumiem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że Kodeks nie powstał bez powodu. Mistrz Yoda miał rację, mówiąc, że powinniśmy wyzbyć się niektórych emocji. Nie potrafię pozbyć się miłości, ale moje przywiązanie do Ahsoki musi odejść w niepamięć.
Nie wiem, co właściwie stało się, kiedy Chazer wypowiedział te słowa, ale miałam ochotę pobiec za Ahsoką i ją własnoręcznie zamordować. Nawet bez miecza. Po prostu nagle poczułam ogromną nienawiść. Jeśli Chazer kocha Ahsokę, to...
- Kochasz ją?- zapytałam, starając się być jak najbardziej opanowana.
- Kogo?
- Mistrza Windu, wiesz... No Ahsokę, a o kim jest ta cała rozmowa?
- Kocham ja, jak siostrę, ale nie jak kobietę. Ciebie kocham.
- C-co?- wykrztusiłam.
Czy on właśnie wyznał mi miłość? Tak, człowieku, błagam, zrób to jeszcze raz, bo normalnie nie wierzę!
- No... Tego...- zarumienił się.- Kocham cię. Jak siostrę.- dodał po chwili ciszy.
- A ja ciebie jak brata.- walnęłam
Dlaczego właśnie dopadło mnie wrażenie, że niszczę chwilę, która może stać się najpiękniejsza w moim życiu? Mogłabym wyznać mu co czuję... Ale jeżeli on traktuje mnie jak siostrę, moje wyznanie mogłoby zniszczyć cała naszą wieloletnią przyjaźń! Nie mogę tego zrobić. On na pewno nie czuje tego, co ja. To jest pewne. W końcu to Chazer...
- Ładna dziś pogoda...- mruknął.
Takie rozwiązanie sytuacji sprawiło, że ryknęłam śmiechem i po prostu go przytuliłam, by po prostu przez chwilę poczuć się tak, jak kiedyś. Bezpiecznie.
_______________________________________________________________________
Taa, wiem, że końcówka słaba, ale musiałam w końcu dodać jakiś wątek romantyczny. W końcu bez tego byłoby nudno. (Wiem, że jest nudno, ale z tym stało się nudne trochę mniej xD)
Przepraszam za przerwę. Stwierdziłam, że rozdziały będą pojawiały się, co DWA TYGODNIE. Druga klasa jest trochę trudniejsza od pierwszej i nie mam zbyt dużo czasu :/ Fizyka i chemia odbierają mi wenę ;____;
Niech Moc Będzie z Wami!!
Znam ten ból. Sama jestem w drugiej. Często muszę gonić moją wenę. W dodatku brak czasu nieźle odbija się na blogach. Atari nienawidzi Ahsoki. Nie no podziało się bardzo. Bardzo ciekawy rozdział trzymam kciuki. A i muszę w końcu się do czegoś przyznać bez bicia. Gdy wchodziłam w blogową sferę o Star Wars przeczytałam wiele blogów. Gdy trafiałam na twoje komentarze to wydawało mi się że jesteś starsza a tu się okazuje co innego. Cieszę się że wyrzuciłam to z siebie.
OdpowiedzUsuńNMBZT!
Taa xD Moje zajebiste "niech myślą, że jestem starsza" działa xD
UsuńPrawdę mówiąc, to w internecie zwykle myślą, że jestem starsza. Dopóki nie zobaczą moich zdjęć... Wtedy jestem młodsza. Paradoks ^^
A jednak, przybyłam.
UsuńZaraz idę do historii, ale teraz rozdział.
Czy kiedykolwiek mówiłam, że Vyrny mnie strasznie denerwuje? Tak? To powtórzę raz drugi: Vyrny mnie denerwuje.
No nie... znienawidziłaś mnie? :< Przecież chciałam dobrze! I remember you! <3 Szkoda, że to się tak skończyło. Przypomniała mi się nasza wczorajsza rozmowa...
"- Ładna dziś pogoda...- mruknął.
Takie rozwiązanie sytuacji sprawiło, że ryknęłam śmiechem i po prostu go przytuliłam, by po prostu przez chwilę poczuć się tak, jak kiedyś. Bezpiecznie." To trafia na mój opis gg. Od teraz, od zaraz XD Wygrało wszystko, jak nigdy!
Pięknie, cudownie, czekam co będzie daleeeeeeeeej <3
Niech Moc będzie z Tobą! <3
Kiwiś ^-^
Czemu nie lubisz Vyrny? xDD
UsuńNie wiem, co jest złego w jej postaci ;)
+ Ustawienie kawałka mojego bloga na opis jest... Świetne! Nie spodziewałam się, że ten fragment przypadnie ci do gustu xDD
UsuńJest cudowny, popłakałam się ze śmiechu. Cudownie współgra z dzisiejszym dniem, a jest świetny ^-^
UsuńDis is osom!
OdpowiedzUsuń