niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 69


Biegnąc przez korytarze gwiezdnego krążownika, Atari nie myślała o tym, co robi. Wsiadając do kokpitu swojego myśliwca, nie zastanawiała się na tym, czy to, co ma zamiar zrobić, jest rozsądne. Wylatując przez śluzę hangaru, jej myśli zaprzątała tylko jedna osoba. 
- Ahsoka, co ty ze sobą zrobiłaś? - rzuciła przez łzy, jakby przyjaciółka miała ją w magiczny sposób usłyszeć, mimo że znajdowała się miliony kilometrów dalej.
Atari nie była pewna, czy jest wściekła, smutna, czy zagubiona. Chciała odnaleźć Ahsokę bardziej niż kiedykolwiek, ale nie wiedziała, co potem. Jeśli Moc dawała prawdziwe wskazówki i Ahsoka przeszła na Ciemną Stronę Mocy... jako Mroczny Jedi może sprawiać kłopoty i powinno się ją postawić przed oblicze Najwyższej Rady Jedi, ale to była Ahsoka. Przyjaciółka, towarzyszka. Siostra. Nie mogła być zła, zawsze była pełna dobra. Odejście ze świątyni było przecież jej wyborem, nie mogła przecież stoczyć się przez to, po prostu nie mogła!
Nagle zapiszczał komunikator w myśliwcu. Atari zawahała się chwilę, ale odebrała. Mistrzyni zasługiwała na wyjaśnienia.
- Atari, podążaj za głosem serca, za twoimi uczuciami. One są siłą Jedi. Jeśli Ahsoka przeszła na Ciemną Stronę, nie ma dla niej ratunku, Atari. Tylko nieliczni potrafią być Szarymi Jedi. Ahsoka miała szansę na to, ale zmarnowała ją. Jeśli się stoczyła, pokonasz ją. Umysł i serce to potężni sojusznicy. Niech Moc będzie z Tobą.
- Dziękuję Mistrzyni.
Yala się rozłączyła, a Atari od razu poczuła się pewniej. Mistrzyni była doskonałą nauczycielką. I chociaż Atari nie wierzyła w swoją równowagę, wiedziała, że skoro Yala mówi, że ja osiągnie, tak na pewno będzie.
A Ahsoka na pewno nie jest zła. Nie może być. Była przecież padawanką Anakina Skywalkera - Wybrańca Mocy.


Wido pochylał się nad ciałem małej dziewczynki. Od dwóch tygodni, czyli od czasu kiedy przebywał na planecie, nie otworzyła oczu. Jedynie jej pierś poruszała się w nierównym, często zbyt szybkim oddechu. Jej ciało trawiła silna gorączka. Próby jej zbicia kończyły się niczym. Choroba wydawał się niewyleczalna. Wido nie potrafił znaleźć jej źródła. Zaraza trawiła organizm, z każdym dniem zmniejszając, i tak niskie, szanse dziecka na wyzdrowienie.
Wido po raz kolejny wykorzystał Moc, by przejrzeć jej organizm. Ciecz z mózgu przedostała się do krwi, zostawiając mózg w dobrym stanie. Oprócz zakażonej krwi wszystko inne zdawało się być zdrowe. Wszystkie narządy wewnętrzne były sprawne, serce działało, mózg również. W jakiś sposób wirus w krwi wpływał na życie dziewczynki i innych zarażonych tak mocno, że każdy ich kolejny dzień stał pod znakiem zapytania. Gdyby byli w jednej z klinik Republiki, specjaliści daliby radę nawet całkowicie wymienić krew w ciele tych ludzi, a wykwalifikowani uzdrowiciele Jedi bez problemu usunęliby substancję, ale Wido nie miał ani umiejętności ani sprzętu, by to zrobić. Był bezradny, ale nie mógł zostawić tych ludzi na pastwę losu.
Czekał aż zachoruje kolejna osoba. Ci tubylcy nie prowadzili dokumentacji z przebiegu choroby, dlatego sam musiał to zrobić od początku. Miał nadzieję, że wtedy uda mu się powiązać ze sobą jakieś fakty, czy wpaść na jakiś genialny pomysł, chociaż takie nie były jego mocną stroną.
- Wido, chodź tu szybko!
Z sąsiedniej izby krzyknęła do niego Isaa - jedyna pielęgniarka, która jako tako znała się na w miarę nowoczesnych sposobach leczenia.
Zerwał się z miejsca i szybko podszedł do kobiety. Stała nad łóżkiem, na którym leżała ledwo przytomna dziewczyna. Mogła być w jego wieku.
- Podaj jej leki na obniżenie gorączki. Wprowadź w stan śpiączki. Kiedy już będziesz mogła, sporządź jej kartę pacjenta.
- Oczywiście. Poradzisz sobie?
- Tak myślę, jakby co, kogoś zawołam.
Pielęgniarka uśmiechnęła się i skupiła całą swoją uwagę na pacjentce. Wido przez chwile przyglądał się, jak Isaa wbiła w żyłę podobojczykową dziewczyny długi wenflon* podłączony do pompy infuzyjnej. Kiedy tylko pielęgniarka skończyła, Wido podszedł do nastolatki i zaczął uważnie skanować jej organizm. Zmarszczył czoło i po chwili uśmiechnął się. To było już coś.


Atari doskonale wiedziała gdzie lecieć, dlatego już kilka godzin po starcie, wylądowała na Ambrii. Nie była z tego ani trochę zadowolona. Nieudany sithański rytuał sprawił, że planetę ogarnęła Ciemna Strona, przez co życie na niej zniknęło. Mimo, że teraz całe zło zostało zamknięte w wodach jeziora Natth, bitwa stoczona tysiąc lat temu sprawiła, że Ambria zmieniła się w pobojowisko. Podobno kiedyś przebywał na niej sam Darth Bane - Sith'ari.
Jeśli Ahsoka wybrała tę planetę jako miejsce swojego pobytu, oznaczało to, że naprawdę chciała pogrążyć się w Ciemnej Stronie. A skoro tego pragnęła, najpewniej medytowała nad brzegiem jeziora Natth.
Wylądowała niedaleko brzegu, kilkadziesiąt metrów od niewielkiej, klęczącej postaci. Bez problemu poznała Ahsokę, mimo tak sporej odległości. Atai opuściła pokład i powoli pokonała odległość dzielącą ją od przyjaciółki. Z każdym krokiem zaczęły ogarniać ją wątpliwości. Miała wrażenie, że nie potrafiłaby podnieść ręki na Ahsokę,
Jeśli Ahsoka przeszła na Ciemną Stronę, nie ma dla niej ratunku.
Słowa Yali rozbrzmiały w głowie Dathomirianki, odganiając wszelkie wątpliwości. Mistrzyni miała rację. Ktoś kto się stoczył, musi być nawrócony na właściwą drogę. Nie ma innego wyjścia.
Ahsoka przestała medytować i wstała. Wyglądała inaczej niż zwykle. Jej skóra poszarzała i przecinały ją czarne żyłki, oczy stały się żółte. Uśmiechała się drwiąco.
- No, no, nie wierzę. Sama Atari Orgeen złożyła mi wizytę. Yala ci kazała? Bo innej opcji nie widzę.
- Sama przyszłam - odparła spokojnie.
- Ojej, zdobyłaś się na samowolkę? A myślałam, że nadal trzymają cię na smyczy.
- Co się z tobą stało? Jesteś zupełnie inna niż kiedyś, a przecież minęło ledwie kilka tygodni. Może zrobili ci to samo, co Barriss...
Atari spojrzała współczująco na przyjaciółkę. Zachowywała się, jakby była mocno naćpana.
- Nie wspominaj przy mnie jej imienia. Zniszczyła mi życie - syknęła Ahsoka, odpinając miecz świetlny od pasa.
Atari zmarszczyła brwi. Skoro Ahsoka zamierzała walczyć, ona tez musi. Skoro przyjaciółka zapomniała kim jest, obowiązkiem Jedi jest jej to przypomnieć.
Atari włączyła miecz świetlny. Błękitne ostrze z cichym sykiem przecięło powietrze.
- Pokonam cię i przyprowadzę przed oblicze rady. Poddaj się bez walki, a postaram się nie zrobić tobie krzywdy.
- Nie zrobisz tego. Nie dasz rady. Jesteś słaba, posługujesz się marną siłą Jasnej Strony. Nie znasz prawdziwej potęgi, nie możesz ze mną wygrać! - wykrzyknęła Ahsoka, rozbawiona groźbą byłej przyjaciółki. - No i przecież byłyśmy przyjaciółkami, prawda? Dasz radę zabić swoją siostrę?
- Czy ja mówiłam coś o zabijaniu? Czy Ciemna Strona aż tak bardzo wypacza umysł, że wszystko sprowadza się do tak prymitywnych metod? Nie poznaję cię. Ty na pewno jesteś Ahsoką Tano? Czy może Killara się za ciebie przebrała, żeby mnie zmylić?
Ahsoka roześmiała się tak, jak zwykle. Jak w Świątyni. Zabolało bardziej niż cios mieczem. Przed Atari stała osoba jednocześnie znajoma i obca. To było okropne.
Ahsoka nie odczuwała żadnych emocji, które byłyby na tyle silne, by Atari je odczuła. Togrutanka w Mocy przypominała pustą skorupę. Atari również postanowiła stłumić niepotrzebne emocje. Spokój w takich momentach był najważniejszy.
- Nie jesteśmy przyjaciółkami, a już na pewno nie siostrami. Nie łączy nas żadna więź. Może i nie znam potęgi Ciemnej Strony, ale nie uważam cię za potężną, chociaż posługujesz się sztuczkami Sithów. Nie chcę z tobą walczyć, ale moja Mistrzyni poleciła mi kierowanie się moimi odczuciami, a one mówią, że to jedyna dobra opcja. Uważam, że jeżeli pozostaniesz na wolności możesz zrobić coś nieodpowiedniego. Jedną z możliwości jest zajęcie miejsca Killary. Nie mogę pozwolić byś skrzywdziła innych ludzi. Dlatego cię pokonam - powiedziała, chociaż wcale tego nie chciała.
Ta wypowiedź była największym kłamstwem, na które Atari kiedykolwiek się zdobyła. Chciała, żeby to spotkanie w ogóle nie miało miejsca, albo przynajmniej przebiegało zupełnie inaczej. Chciała, żeby Ahsoka nadal była dobra. W ogóle nie chciała walczyć i krzywdzić Togrutanki. Wiedziała jednak, że właśnie takiej postawy oczekuje Yala.
- To raczej nie jest filozofia Jedi. Zmieniłaś się Atari, nie poznaję cię.
- A ty się nie zmieniłaś wcale - powiedziała ironicznie Dathomirianka.
- Skoro chcesz mnie zabić, nie będę tracić czasu na rozmowy z tobą. Mam jeszcze sprawy do załatwienia, Jedi - powiedziała Ahsoka z nienawiścią.
Kiedy tylko skończyła mówić, skoczyła na Atari. Jej krwistoczerwona klinga zmierzała w stronę serca Dathomirianki.
_____________________________________________________
* Wikipedia tak bardzo xDD Nie wiem, jak to robią w SW, ale załóżmy, że mają wenflony. Pompy infuzyjne też :P To przecież zacofana planeta :D Stara technologia i tyle :D I nie ma tam dostaw Bacty i innych środków leczniczych, bo w sumie nikt o Jakku nie pamięta ;).

Eee, tak, miałam napisać walkę w tym rozdziale, ale stwierdziłam, że jak zrobię krótszy rozdział, to zrobię już na zapas 70 i przynajmniej nie będzie takiej przerwy jak ostatnio :) Staram się spiąć i dlatego ten rozdział powstał dzień po opublikowaniu 68 - wyjątkowe tempo jak na mnie :P
Co do nieahsokoweo zachowania Ahsoki - wzorowałam sięna odcinku z Mortis, na którym Ahsoka po DS jest wredna i wścieka się na Anakina za coś, czeo nigdy nie miałaby mu za złe.
Dedyk dla  Kiwi, z którą pisanie tego rozdziału było wyjątkowo zabawne xDD
Bo 69 zobowiązuje (numer mojej dawnej podstawówki xDD) <3
Oraz dla Soni - należy się za te testy :) Życzę jak najlepszego wyniku ;)

Niech Moc będzie z Wami!!


5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hej ho! DO kościoła by się szło ;)

      Usuń
    2. Przybywam w Bożej Łasce... Twoja ciąża, Jawa XD Ej, zaczynam się obawiać, że to wybuchnie, jak będziemy mieć potomstwo xD O zgrozo... Ziemio, chowaj się póki możesz! :D
      A co to za dziwny obrazek. Czemu mi Sokę chcesz poturbować (Powiedziała, co wiedziała, wcale nie lepsza xD)
      *bierze patelnię* NIECH KTOŚ TĄ BABĘ ZABIJE ALBO JA TO ZROBIĘ! NATYCHMIAST. JAK MNIE TO WNERWIA. KTO JĄ WYBRAŁ?! I TY SIĘ DZIWIŁAŚ, CZEMU JEJ NIE LUBIĘ! ZAWSZE WIEDZIAŁAM, ŻE COŚ KRĘCI I ZDANIA NIE ZMIENIĘ! WYKONAĆ ROZKAZ 70 - ZAPIERDZIELIĆ YALĘ RAZ I NA ZAWSZE!

      Przeczytałam "zabicia" i myślałam, ze dziewczynkę chciał zabić xD Wenflon? Aż mi się przypomniał kabaret SM. "To jest wenflon? To jest wenflon?! Człowieku, ja wiem, jak wygląda wenflon! W tamtym roku na weselu złapałem!" XDDD
      Zabawne? Masz na myśli nasze piękne disco polo? XD <3 PRZEZ TWE OCZY TWE OCZY ZIELONE... OSZALAŁEM! (Ta ironia, mam zielone oczy ;D)
      I KILL YOU XD ZA TEN POJEDYNEK XD
      WSZYSTKO CUD, MIÓD, MELONIK <3
      Dziękuję za dedykację... jeju... wiesz, że mnie wzięło, aby Ci po raz kolejny powiedzieć, jak jesteś dla mnie ważna? <3 Ale słów brakuje ;__; Bo jesteś niezwykła... niezwykle kochaną osobą <3
      Niech Moc będzie z Tobą <3

      Najlepsza siostra na świecie ^-^ (Ta skromność) ♥

      Usuń
  2. Przybywam! :D
    Jak mogłaś przerwać w tym momencie? To nie fair! *Robi minę szturmowca*
    Kurczaki, kurczaki, kurczaki… ten rozdział jest geniaaaalny!
    Podoba mi się Ahsoka po DS xd
    Zaczynam czytać od początku! C;
    Dość dużo mam do nadrobienia, ale podołam! Będę jak… em… nie wiem kto :P
    Z wieeeeeelką niecierpliwością czekam na następne! <;

    NMBZT! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!!... i nie mam pojęcia w jaki sposób przeoczyłam ten rozdział XD Dopiero teraz się skapłam XD
    OMG Ati! Nie! Nie!, nie, nie i jeszcze raz NIE! Whyyyyyyy! JAAAAWAAAAAAAA! Jak...? Przecież ostatnio mi mówiłaś, że wizje podsyłane przez Yalę są fałszywe... No to dafaq dziewczyno? Czo ty mi tu?!Czeeemu! A jeśli już ma być na DS to ja cem heartbreaking moment z Anim w roli głównej! Albo... Sokę i Anakina obu po DS. Tak będzie najlepiej! *nie, nie wierzę w to co pisze* No i jeszcze ta mała dziewczynka... Niech ona nie umiera! Pls!
    W każdym razie thx za dedyk XD Mam nadziej ę,że matma nie poszła mik tak źle, jak myślę, dziękuję za wiarę :*
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń