Rozdział 12
I
byliśmy już na Yolari. Zastaliśmy ją w pięknym nienaruszonym
stanie. Albo przynajmniej planeta sprawiała wrażenie takiej. Jednak
Barriss mówiła, że ta planeta jest chora. I płacze. Płacze nad
swoimi dziećmi, które cierpią przez jej ból. I Atari także czuła
ból planety taki sam jak czuła kiedyś na Dathomirze. Przynajmniej
tak jej się wydaje. Często przypominało jej się ogromne
cierpienie z dzieciństwa i to samo cierpienie było tutaj
wyczuwalne. Tylko dziesięć razy mocniej. Atari oddaliła się
trochę od obozu. Chciała pooglądać tutejszą roślinność. Nie
była uzdrowicielką, ale kiedy się jeszcze uczyła to interesowała
się botaniką. Rośliny dawały jej energię, a jałowe planety
przytłaczały ją. A tutaj miała co oglądać. Piękne pnie o
barwie dojrzałych śliwek i błękitne liście z żółtymi kropkami
oraz pomarańczowa trawa były fascynujące. Ati nawet nie zauważyła,
kiedy zrobiło się ciemno, a sama oddaliła się bardzo od obozu.
Zachowała jednak spokój, którego pozazdrościć jej mógł nie
jeden padawan, a nawet rycerz Jedi. Teraz drzewa były przerażające,
a trawa stawała się w wyobraźni wrzącą lawą. Jednak Atari
została wyszkolona, by nie dopuszczać do siebie takich myśli.
Spojrzała się na niebo i zobaczyła obłoczki dymu. To albo miasto,
albo nasze obozowisko, albo obozowisko naszego kochanego Clausa.
Pobiegłam w tamtą stronę. Gdy znalazłam się blisko zatrzymałam
się i padłam na ziemię. Miałam rację. To było obozowisko tego
trzeciego. Wyszedł z namiotu.
On jest w
samych bokserkach!!!!!! Ale ma klatę!!!!
Atari! O czym
ty myślisz!
Ale jest
słodki.
To Sith!
Kim ty w ogóle
jesteś, że się ze mną kłócisz?
Jestem tobą.
Sobą to ja
jestem.
Twoim
sumieniem. Pasuje?
Nie! Wyłącz
się sumienie.
Nie mogę.
Sumienie się włącza kiedy robisz coś głupiego.
A jak skakałam
do tego krateru na Korriban to jakoś się nie włączyłaś.
Bo to było
jedyne wyjście. Pamiętasz?
Atari
stała u podnóża wielkiego wulkanu.
-
Ech. A więc Ahsoka i Barriss są tam w środku w grocie skalnej. A
lawa się ciągle podnosi. Jeśli chcę ich uratować muszę skoczyć
na lawę i poskakać sobie po kamyczkach. Spoko. Dam radę. Na pewno.
A jak nie trafię na kamyk to tylko się sfajczę. Co tam. Jak mi się
jedna nóżka spali to mam jeszcze drugą. Hej! Co ja gadam do
siebie? Jakaś nienormalna ze mnie osoba. Dobra. Najpierw trzeba
wejść na górę. Agh! Nadal ze sobą gadam. Czy ja nie mogę
rozmyślać w myślach! No to miało być powiedziane w myślach! I
to też! No kurde! Cholera jasna jak będę tak krzyczeć to się
wulkan zawali. O widzę szlak! Miałam nie krzyczeć. Ehh. Jestem nie
normalna.
Tak.
Pamiętam bardzo dobrze.
No
i właśnie lamię swoje słowo, że nie będę ze sobą gadać. Grr.
A
weź idź go zaatakuj i będzie po sprawie.
Wyjątkowo
się z tobą zgadzam.
Atari
Wyskoczyła z krzaków z mieczem i natarła na chłopaka, który
zdążył chwycić miecz świetlny. Był bardzo dobrze wyszkolony,
ale ona była świetnie wyszkolona i miała praktyki z Hrabią Dooku.
Na razie tylko trzy razy, ale udało jej się wyjść żywa więc...
Chłopak kopiował styl walki swojego mistrza. Nieźle mu to
wychodziło, ale nie perfekcyjnie. A Atari znała słaby punkt
słabego... To znaczy Hrabiego. Przeskoczyła chłopaka, i kiedy on
się odwracał zrobiłam salto i wbiła my miecz o kilka centymetrów
dalej od miejsca, w które zamierzała wbić miecz, ale i tak ostrze
gładko wcięło się w ramie chłopaka, który wrzasnął jak mała
dziewczynka.
-
To za Soke.- Powiedziała twardo i znów natarła.
Chłopak
bardzo osłabiony już ledwo poruszał mieczem, a rana jeszcze
pogarszała jego stan psychiczny dawał mi mnóstwo szans. I chłopak
nie bronił lewej ręki, w którą go zraniła. Zamachnęła się i
po chwili Słabiutki Claus, który według Atari nie zasługiwał na
tytuł Dartha był pozbawiony rączki i upadł na ziemię.
-
Słaby jesteś. Nie zasługujesz na tytuł Dartha, a nawet na tytuł
ucznia. Jesteś zwykłą marionetką. Teraz to widzę. Szmacianą
lalka w rękach Dooku, z którą może robić co chce.
-
Twoje koleżanki pokonałem. T-ty po p-prostu jesteś si-silniejsza.-
Wyjąkał.
-
Bo moje koleżanki były już zmęczone walką z blaszakami, a ty
byłeś wypoczęty. A i fajnie się z tobą walczy, kiedy jesteś w
samych gaciach.- Powiedziała z nutką ironii.
-
Zaatakowałaś mnie po kąpieli.- Powiedział starając przybrać
oskarżający ton, ale udało mu się tylko osiągnąć brak
zająknięć.
Po
chwili Atari usłyszała szybkie kroki i na polanie pojawiły się
trzy postacie. Męska i dwie żeńskie. Dokładnie togrutanka,
miralianka i człowiek.
-
Dobra Ati dawaj zabij go i kończymy.
-
Nie mogę go zabić. Jest bezbronny i pokonany. Musi poczekać na sąd
i zapewne stracenie, ale to już nie z moich rąk.
-
ATARI!!- Wrzasnęli!
Odwróciła
się w ostatniej chwili, by zablokować cios. Wiedziała, co za
chwile nastąpi. Jej przyjaciele rzucili się na chłopaka z
włączonymi mieczami, a ona przebiła mu serce w tej samej chwili,
kiedy Ahsoka odcięła mu łeb. Wyłączyli miecze i zabrali miecz
świetlny chłopakowi. Kryształ był zielony. Mógł się komuś
przydać. Po dosłownie sekundzie na polankę, na której rozegrała
się cała akcja wbiegli mistrzowie. Popatrzyli się na Atari z
uznaniem, a Bultar ją przytuliła.
-
Świetnie się spisałaś moja padawanko.
-
Mogę się założyć, e już długo nią nie będziesz.- Powiedział
mistrz Kenobi. Może nawet wszyscy będziecie nimi jeszcze krótki
czas.
-
Dziękujemy mistrzu,- Powiedzieli chórem.
Dedyk dla was wszystkich, ale szczególnie dla Ahsoki i Wiki, które jako jedyne komentują, a po wejściach widzę, że jest was o wiele więcej. Boicie dodać koma?
Tłumaczenie dla Ahsoki: Niech Moc Będzie Z Tobą Z Twoimi Zajebistymi Pomysłami I Zjebanym Wiedźmim Łbem!
Dedyk dla was wszystkich, ale szczególnie dla Ahsoki i Wiki, które jako jedyne komentują, a po wejściach widzę, że jest was o wiele więcej. Boicie dodać koma?
Tłumaczenie dla Ahsoki: Niech Moc Będzie Z Tobą Z Twoimi Zajebistymi Pomysłami I Zjebanym Wiedźmim Łbem!