niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 29


Anakin Skywalker stał na mostku republikańskiego krążownika. Pogrążony w rozmyślaniach nie dostrzegał świata w koło niego. Nie zauważył, że od pięciu minut jego padawanka Ahsoka Tano powtarza w koło jedno słowo, a padawan jego przyjaciela, jego "ojca" maluje mu markerem wąsy. Atari Orgeen machała mu przed oczami ręką przeszkadzając trochę Chazerowi w rysowaniu po mistrzu. Mirlea siedziała po prostu na środku przejścia i miała ubaw z tego, co robią jej koledzy.
Anakin jednak nie wiedział, co dzieje się poza jego głową. Teraz był skupiony na ostatnich wydarzeniach. Po pierwsze: okazało się, że ta mała dziewczynka, którą przyprowadziła Ahsoka i reszta jest wrażliwa na moc. Dziewięć tysięcy Midihlorianów to dosyć duża liczba. Po drugie: Lecieli na kolejną planetę, która nie wiadomo dlaczego została zaatakowana przez separatystów. Przecież Korriban to takie zadupie! Jakieś jedno miasteczko. Ale po co? Korriban nie trzyma z żadną ze stron. Po trzecie: Republika nie potrzebuje tej planety. Za dużo Ciemnej strony. Po czwarte: Ledwo co wrócił z jednej bitwy musiał lecieć na drugą! Nawet nie mógł zobaczyć się z Padme. Czyli jak zwykle.
Nagle poczuł dziwne łaskotanie pod nosem. Otrząsnął się i zobaczył, że stoi po środku mostu, przechodzą obok niego żołnierze, którzy dziwnie się na niego patrzą. Zauważył też, że nie są już w nadprzestrzeni tylko dryfują nad czerwonokremową planetą.
Podszedł do Reksa i zapytał, czy już są. Wbrew jego przeczuciom dowódca zamiast odpowiedzieć na jego pytanie, powiedział coś całkiem innego.
- Ktoś narysował panu wąsy. I brodę. I podwójne brwi. Pryszcza. Włosy wystające z nosa. Chyba nie mamy zmywaczy na statku. Niech się generał nie przejmuje. Raczej nie zrobili tego permanentnym. I tak. Jesteśmy już.
Ręce Skywalkera powędrowały od razu do jego twarzy. Dopiero teraz poczuł słodkawy, gryzący zapach markera.
- Jaki kolor?
- Mocny zielony.- odpowiedział Reks tłumiąc śmiech.
Wybraniec wiedział, że w świątyni jest tylko dziesięciu takich dowcipnych padawanów oraz, że połowa z  nich przebywa właśnie na tym statku. Pierwszy raz żałował, że nie może zrobić im krzywdy. Na przykład połamać kilku kości. Odwrócił się i szybkim krokiem udał się do swojej kajuty nie zauważając stojących w kącie padawanów, którzy śmiali się w najlepsze ze wściekłej miny i wyglądu mistrza.
***
Na szczęście dla Anakina, a nieszczęście dla padawanów marker się zmył. Dlatego też szybko wylądowali na powierzchni Korribana od razu zabijając kilkanaście blaszaków. Klony wyskakiwały z kanonierek i szybko nacierały na droidy. Jedi rozdzielili się. Każdy dowodził teraz kilkoma oddziałami żołnierzy.
*Pierwsza osoba*
Droidy rozcinałam z łatwością. Bałam się, że stracę wprawę po przygodzie na Dathomirze, ale nie. Najwyraźniej mój mózg się dobrze dotlenił. Chociaż muszę przyznać. Walka na otwartej przestrzeni zrobiła się dziwna. I ogólnie taka dziwna przestrzeń. Wszystko było suche i pokryte kilku milimetrową warstwą piasku. O dziwo Mirlea nie czułą się najlepiej na tej planecie, chociaż żyła na niej przez trzy lub cztery lata.
Odbiłam strzał z blastera, po czym odcięłam głowę kolejnemu robotowi. Wokół mnie latały strzały, ale ja wiedziałam, kiedy mam się uchylić, odbić strzał, czy pokonać kolejnego przeciwnika. Moc kierowała moim ciałem, a ja jej ufałam. W kocu zawiodła mnie tylko raz. Przepraszam o Mocy. Wiem, że to nie była twoja wina, ale wtedy nas zawiodłaś. Kolejny blaszak martwy! To już osiemnasty! Dziewiętnasty... Dwudziesty! Haha. Jeszcze trochę iw wygram! Bitwa zaczyna się robić nudna. Dlaczego nigdy nie walczymy przeciwko ludziom. Zawsze przeciw puszkom. Może to jakiś akt  łaski. Utworzymy armię robotów, żeby więcej ludzi nie traciło życia i zdrowia. A po takim robocie można pozbierać szczątki i będzie się mniej płacić za odbudowę i budowę nowych robotów.
- Czterdzieści!- wykrzyknęłam z radością jak mała dziewczynka przecinając na pół kolejnego robota.
- Raz... Dwa... Trzy... Cztery!
Robot przede mną nagle padł. Ujrzałam dziurę w głowie droida. Rozejrzałam się po polu bitwy. Wszystkie roboty leżały bez ruchu na ziemi.
- Co jest?- zapytałam.
- Bitwa się skończyła.
- Ale jak to?
- No wszystkich pokonaliśmy.
- Aha... Nie zauważyłam.
Klony zaczęły zdejmować hełmy. Niektórych rozpoznałam. Podszedł do mnie klon, którego nigdy wcześniej nie widziałam.
- Przepraszam komandorze...- zaczął.
- Tak? Jestem Atari.
Wyciągnęłam rękę. Zmarszczył lekko brwi. Zdziwił się moim zachowaniem.
- Który raz jesteś na bitwie?- zapytałam.
- Drugi.
- To wszystko wyjaśnia. Jak się nazywasz?
- CT-9532.
- Nie masz jakiejś ksywki, czy coś?
- Jestem klonem. Mam numer, nie imię.
- Dziwne... To, że jesteś klonem, nie znaczy, że nie jesteś człowiekiem. Oni wszyscy mają imię. Numer, to numer. On też jest ważny, ale imię to odzwierciedlenie twojej duszy.
- Komandorze. Klony to narzędzia stworzone, by walczyć przeciw separatystom.
- Nie prawda! Klony mają uczucia!- zdenerwowało mnie to .- Czego chciałeś?- uspokoiłam się szybko.
- Na mojej pierwszej bitwie widziałem czterech Jedi. Oni walczyli inaczej niż ty. Wkładali w walkę więcej powagi, dystansu. Byli bardziej spokojni. Nie walczyli agresywnie.
- Och... Walczyłam teraz po prostu formą Shien. Ona jest dosyć agresywna. Ale wielu Jedi używa tej formy. Anakin, Ahsoka.
- Zna pani generała Skywalkera?
- Tak. To taki kolega. Mistrz mojej najlepszej przyjaciółki. Całkiem nieźle się dogadujemy.
Nagle usłyszałam ciche piszczenie. Wyjęłam komunikator i odebrałam połączenie. Zobaczyłam hologramowego Anakina.
- Część.- powiedziałam.
- Skończyliście już?
- Nie. Gadam sobie z tobą w środku bitwy.
Westchnął ciężko.
- Oberwie się wam za ten żart z rana. Leci po was kanonierka. Powinna zaraz być.
Spojrzałam w niebo. Rzeczywiście. Pojazd szykował się do lądowania.
- Spoko. Jest z tobą Ahsoka?
- Nie. Zaraz przyleci.
- Ok. My też już do was lecimy. Do zobaczenia Anakinie.
Dałam znak żołnierzom, by wsiadali do kanonierki. Wskoczyłam na pokład. Po chwili wzbiliśmy się w powietrze.
***
Mirlea, Anakin, Obi-Wan i Wido już byli w punkcie zebrania. Czekali jeszcze na moją grupę i oddział Ahsoki.
- Hejka!
Podbiegłam do przyjaciół.
- No. Jeszcze tylko Ahsoka i dostaniecie taki ochrzan, że do końca życia go zapamiętacie.
- Mistrzu... Widzę chyba roboty kroczące. Pójdę się z nimi rozprawić.
- Ja pójdę z tobą!
Szybko odbiegliśmy od mistrzów, ale nagle coś nas złapało i przyciągnęło z powrotem. Zapomnieliśmy uważać na moc. Jak zwykle. Nie uciekniemy. To nie fair! Ja tylko machałam Anakinowi przed oczami! To wszystko wina Chaza! Blondynowi wymknęło się głośne przekleństwo. Aż poczułam przerażające spojrzenie Obi-Wana. 
- Hej, co jest?
Ahsoka dotarła. Anakin najwyraźniej dawno się nie wydzierał, bo słychać go było w trzech sąsiednich układach planetarnych. 
- Czy wyście do końca powariowali! Wiecie, że to nie jest śmieszne!? Zrobiłem z siebie głupka przed żołnierzami!
- I teraz też to robisz.- szepnęła Ahsoka.
Mistrz spojrzał się na nią wściekle. Togrutanka uśmiechnęła się do niego złośliwe. I wtedy coś dziwnego się stało.
Mirlea upadła na kolana i złapała się za głowę. Z jej gardła wydobył się cichy jęk. W oczach Mirlei widać było niesamowite cierpienie. Wszyscy od razu zapomnieliśmy o incydencie z rana. Uklękliśmy przy dziewczynie.
- Co się dzieje... Nigdy jej coś takiego się nie działo.- powiedziałam przestraszona.
Mirlea zaczęła krzyczeć. Klony podbiegały do nas zobaczyć, co się dzieje. Wszystkich żołnierzy obchodził los padawanki. Bali się, że coś się stało i stracą wspaniałego komandora i świetną towarzyszkę.
- Spróbuję ją uleczyć.- powiedział Obi-Wan i już schylał się, by pomóc, ale Anakin złapał go za kołnierz i postawił do poprzedniej pozycji.
- Nie będziesz nikogo uzdrawiał. Nie umiesz.
I nagle krzyk ucichł. Mirlea przestała się poruszać. Uklękliśmy szybko na ziemi. Sprawdziłam szybko puls Mirlei. Żyła, ale była nieprzytomna. Anakin wziął ją na ręce i zaniósł do kanonierki.
- Dzisiaj w nocy zajmiemy się wyzwoleniem miasta. Atari, Ahsoka, Chazer, Wido. Zostańcie na planecie razem z klonami. Zorganizujcie obóz. Wyznaczcie straże i patrole. Zajmijcie się rannymi. Pochowajcie martwych. Spalcie blaszaki. To co zwykle. I nie zbliżajcie się do ruin...
- Widzę ich... Oni tutaj są...- usłyszeli głos Mirlei.
Wszyscy odwróciliśmy się w jej stronę. Jej głowa znowu zawisłą bezwładnie w powietrzu. Obi-Wan rzucił wzrokiem na teren, ale nic nie zauważył. On i Anakin weszli do kanonierki, by po chwili odlecieć. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w odlatujący pojazd. Gdy znikł nam z oczu ja i Ahsoka poszłyśmy do punktu medycznego, a chłopacy zaczęli wydawać polecenia klonom. Moją głowę przez całą drogę zaprzątał niepokój o Mirleę. I jej dziwne słowa. Co to wszystko może oznaczać.
Nagle usłyszałyśmy ciche kroki.
_____________________________________________________
Tadadam! Miał być wczoraj, ale nie miałam internetu. Grr. 
No ale ważne, że jest dzisiaj. ;)
Tak na koniec weekendu. Niestety nie trwa on pięć dni tylko dwa.  ;(
Dedyk:
Dla Kiwi- Ty jeszcze ze mną wytrzymujesz? Jejku! Niesamowite! Przesadzamy już na GG ;D

2 komentarze:

  1. Tak przesadzamy, ale jest bosko :* Za niedługą Polskę wysadzimy :D
    Ale ja komentuję.
    Ahahahahahahahahahaha... CHAZER IDIOTO SKOŃCZ! XD No padłam z tym markerem! xD O lol!
    Biedny Annie :c Oj. Wybacz mi Mistrzu za moich przyjaciół. Jedynie Cię szwagierka rozumie, ale to chyba dobrze, nie? xD
    Korriban to zadupie tak, to prawda, ale tam się Mirlea wychowała Mistrzu! Nie wolno tak!
    Ahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha... REX UCIEKAJ! xD I to szybko! xDD
    Chazer i dostaniesz po tyłku! ODE MNIE! JESTEŚ NIE GRZECZNY! XD Ja nie mogę xD Ja też się tu napinkalam z tego xDD
    Czyli już na Corriban są tak? Okej. No to będzie się działo! Oj bęęęęęędzieeeeee się działo!
    Atari ma podjarkę... jeżeli to ona. Niestety nie podpisujesz kto opowiada o tym >_< Ajajajajajajajaj... :*
    Ati tu taki nie ogarek, a my znowu an gg przesadzamy xDDD Jesteśmy boskie po prostu ♥ xDD Jak można takie rzeczy wymyślać jak ja? xD Nie rozumiem! Weź mi powiedz Idusia! To co robimy, to masakra dla świata! xD
    Klon se przylazł i zaczyna podważać Atari?! To jest bezczelność! Totalna! xD Normalnie tak nie można! Dobra mów co chcesz gościu... O! Że niby Ati się dziwnie zachowuje? Normalne! xD
    "Mistrz mojej najlepszej przyjaciółki" I mąż siostry! Szwagier to jest! xD Aha... bo ona nie wie >.< Ale się chyba dowie. JA NIC NIE MÓWIĘ! Ja podejrzewam! Tylko tyle :) Jeeeeeeeeesteeeem wiadomo jaka xDD
    E! BO PADME BĘDZIE ZAZDROSNA! xD Młoda! Przesadzasz! xDDD Tak wiem. Znowu mam jakieś głupie myśli x)) Cóż poradzisz. Jam jest Kiwi ^^ Mnie nie ogarniesz normalny człowieku, bo jestem nienormalna =3
    Mwhahahahahahahahaha... Annie wkurzony *^* Jakie to piękne *^* Normalnie buraki w gębie... TFU! Niebo xDD
    Ale Chazerowi się oberwie! Huhu! Chcę to widzieć! xD Albo i czytać >.> Ale to i tak na jedno wychodzi... TO WINA TUSKA! XD
    Biedna ja :c MISTRZU NIE KRZYCZ! NIE WOLNO CI NA MNIE KRZYCZYSZ! TAK SIĘ TRAKTUJĘ WŁASNĄ SIOSTRĘ?! NO CHYBA NIE WIĘC Z ŁASKI SWOJEJ MOŻE TAK PRZESTAŃ WRZESZCZEĆ NA MNIE JASNE?!
    Ahahahahahahahahahaha... Obi-Wan ty stary capie masz za swoje! Nie umiesz uzdrawiać! :P Jesteś idiotą! Anakin dobrze zrobił! :3
    HYYY! BURAKI SIĘ ZBLIŻAJĄ?! EJ! To koniec? :c
    No nic. Biedna Mirlea :c
    ROZDZIAŁ JAK ANAKIN BEZ KOSZULKI *O*
    Dziękuję za dedyk Iduś ♥
    Niech Moc będzie z Tobą! ♥ Kocham PP

    Burak Kiwi ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie, nie martwię się o mnie, zawsze komentuję, ale mam lenia baardzo często. Ogólnie rozdział mi się podoba, stwarza taką aurę tajemniczości, co jest naprawdę godne podziwu. Choć przyznam, że żart skierowany do Anakina był strasznie niepoważny i nie sądzę, że można się tak zamyślić, by tego nie poczuć... no chyba, że był nachlany i naćpany, to inna sprawa. Cóż, podoba mi się, rozdział jest boski, czekam na kolejny i niech Moc będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń