niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 39

                                     
   Mirlea  --------------------->

Atari
Staliśmy w ciemnej Sali Pasowań. Jedynym źródłem światła było dwanaście zapalonych mieczy członków Rady Jedi. Jeden z nich - Mistrz Yoda, stał na środku, tyłem do Mirlei. W pomieszczeniu było niesamowicie ciemno. Żadna smuga światła nie przebijała się przez szczelnie zasłonięte okna. Ciszy również nie zakłócał żaden dźwięk. Nie dochodził do nas nawet codzienny hałas Coruscant. Nawet oddech dziewiętnastu osób przebywających w sali nie zakłócał ciszy. Kiedy Mistrz Yoda przemówił, wydawało się, jakby krzyczał, mimo spokojnego tonu głosu.
Wszyscy jesteśmy Jedi. Przemawia przez nas Moc. Przez nasze działania Moc objawia się i wskazuje prawdę. Dziś jesteśmy tutaj, aby przyjąć to, co Moc zawyrokowała.- odwrócił się w stronę Mirlei.- Wystąp, padawanie. Mirleo Rossen, z prawa Rady, z woli Mocy, mianuję Cię Rycerzem Jedi Republiki.- Wyciągnął dłoń po miano padawana. Zazwyczaj obcinało się je mieczem świetlnym, ale teraz gdyby Mistrz Yoda to zrobił, Mirlea zostałaby pocięta mieczem. Dziewczyna wyplotła z włosów czerwono-czarną wstążkę - miano typowe dla padawanów z Korribann i podała je Mistrzowi.
Teraz przemówił Obi-Wan.
- Weź swój miecz świetlny, Mirleo, rycerzu Jedi. I niech Moc będzie z Tobą.

Mirlea

Wiedziała, że na zawsze zapamięta ten dzień. Do końca życia będzie go wspominała, jako ten, który dał jej najwięcej możliwości. Była Rycerzem Jedi. Rada obdarzyła ją wielkim zaufaniem. Znali jej problemy, wiedzieli, że jest bardziej podatna na podszepty ciemnej strony. Ale mimo zagrożenia awansowali ją. Cieszyła się, że jest już Rycerzem Jedi. Dla niej nie był to tylko status i możliwości. Pochodziła z Korribann. W jej żyłach płynęła krew Sithów. Awans był dla niej zapewnieniem akceptacji. Teraz mniej osób będzie jawnie wyrażać swoje oburzenie. Niektórym nie podobało się, że dziecko Sithów jest Jedi. Ale teraz, kiedy Rada jej zaufała, może oni też jej w końcu zaufają. W końcu przez szesnaście lat była przykładną Jedi i prawie nigdy nie złamała kodeksu. Starała się być pomocna i miła ale także rozważna. Jedynym jej poważnym pogwałceniem kodeksu było jej silne przywiązanie do przyjaciół, ale do tej pory nie wywołało to żadnych złych rzeczy. Nowo zdobyta ranga mogła zmienić jej świat na o wiele lepszy,

Shira

Plan był dobry. Jedynie Kana obawiała się, że Watto już zorientował się, że czip wybuchowy nie działa i wysłał już ludzi, by jej szukali. Była szansa, ze tak się stało, ale Shira znała procedury. Niewolnicy byli zbyt cenni, by od razu ich wysadzać. Czekało się co najmniej dwie doby od czasu zauważenia, że niewolnika nie ma. Wtedy wysadzało się uciekiniera. A Kany nie można było wysadzić. Przynajmniej tak twierdziła, a Shira i Ander postanowili jej zaufać w tej kwestii. Teraz musieli czekać. Prom, którego oczekiwali leciał na Naboo. Stamtąd chcieli się przesiąść na prom, który zawiezie ich do samej stolicy. Shira i Ander od dziecko marzyli, by polecieć na Coruscant. Jeszcze nie wiedzieli, co będą tam robić, ale cieszyli się, że odwiedzą stolicę. I tak nie mieli nic innego do roboty. Nie było możliwości, by nie uciekać. Jej rodzice niedługo pewnie by się zabili. rodzice Andera znikali na wiele miesięcy, a kiedy wracali pili tylko alkohol i się awanturowali. Następnego dnia matka kazała mu wykonywać mnóstwo ciężkich prac. Cieszyło ją widząc jak syn się przemęcza. Motywowało ją to. A Kana... Wszystko jest lepsze od losu niewolnika. Teraz może być wolna, lecieć tam gdzie chce. Jako niewolnica spędziłaby całe życie na Tatooine nie znając świata poza Tatooine. Była to smutna przyszłość, ale na szczęście dzięki dwójce nastolatków udało się jej uniknąć.
- Za dwadzieścia minut odlatuje prom. Powinniśmy się zbierać.- powiedziała Kana wstając ze swojego dotychczasowego miejsca. 
Od wczoraj jej wygląd się zmienił. Wyprostowali jej włosy ( Ander z tylko sobie znanego powodu wziął ze sobą prostownicę matki), Shira pożyczyła koleżance nowe, niezniszczone ubranie, Kana związała włosy w kitkę oraz ubrała okulary przeciwsłoneczne Skiry. Teraz nie przypominała niewolnicy, lecz zwyczajną wolną dziewczynę. Najpierw nie chciała nic zmieniać, ale z małą pomocą Shiry i Andera uświadomiła sobie, że jeżeli Watto ją zobaczy, jej szanse na ucieczkę zmniejszą się o dziewięćdziesiąt procent. 
Przyjaciele wyszli z ich kryjówki i skierowali się w stronę lotniska. Nikt nie zwracał na nich uwagi. Czyli, że jej rodzice byli jeszcze zbyt pijani, by zacząć się denerwować, że jej nie ma. Ander nie musiał się o nic niepokoić, szedł spokojnie, z szelmowskim uśmieszkiem, który nigdy nie schodził mu z twarzy. Kiedy dotarli na lotnisko, okazało się, że jest opóźnienie i prom przyleci dopiero za pół godziny. Shira warknęła zirytowana. Jej togrutańskie korzenie w takich chwilach najbardziej się aktywowały. Usiadłam na ławce obok brązowowłosej kobiety, obok której stał złocisty robot protokolarny. Chyba model 3PO. Narzekał właśnie na nadmierne słońce i przegrzane obwody, nadmiar piasku i zbyt gorące powietrze. Kobieta słuchała robota w milczeniu, uśmiechając się cierpliwie.
- Te dwa słońca źle wpływają na moją powłoką. Czuje się, jakbym miał się zaraz roztopić... Nie mogę tego dłużej znieść, pozwoli panienka, że odejdę do cienia?
- Pewnie.- powiedziała kobieta ciepło..
Robot odszedł sztywnym krokiem w stronę zabudowań.
- Ciekawy robot. Wydaje się mieć uczucia.- zagadnęła Shira.
Nie miała co robić, gdyż Ander i Kana poszli wymienić pieniądze na kredytki Republiki. Rozmowa z nieznajomą mogła zabić nudę.
- Racja. Skonstruował go świetny mechanik. Robot nazywa się C-3PO. Kiedyś spędził tutaj dużo czasu i myślałam, że nie będzie marudził. Przy okazji, nazywam się Padme.
Kiedy usłyszała tę nazwę, aż ją zamurowało. Ten złocisty robot, był starym robotem protokolarnym na farmie Larsów. Jej rodzice utrzymywali kontakty z Larsami, ponieważ mieli wspólne interesy. Shira czasami przyjeżdżała tam, by porozmawiać z Beru i pomóc Cliegg'owi. Biedny człowiek. Stracił nogę oraz żonę. Shira starała sobie przypomnieć, jak nazywała się kobieta. Shmi Skywalker! Kiedy jeszcze żyła, opowiadała Shirze o swoim synku. Ten mały chłopiec, o którym słyszała, musiał mieć teraz ponad dwadzieścia lat. Był Jedi. To on skonstruował C-3PO... Olśniło ją.
- Shira. Ja znam tego robota.- powiedziała dziewczyna pewnie.
Padme zaniepokoiła się. Rzuciła niespokojne spojrzenie w stronę robota.
- Niemożliwe.
- Ale na prawdę. Marudzenie, prawie ludzkie uczucia i nazwa. No i powiedziała pani, że kiedyś tutaj mieszkał. To musi być stary robot protokolarny Lars'ów, skonstruowany przez Anakina Skywalkera.
- No coś ty. Jesteśmy zwykłymi mieszkańcami Naboo.
Shira wiedziała, że Padme robi się coraz bardziej zaniepokojona. Nie zdradzała tego niczym, ale piętnastolatka po prostu to czuła. Zawsze miała świetny talent do odgadywanie ludzkich emocji. Nie musiała się nawet na kogoś patrzeć, by wiedzieć, czy jest zdenerwowany, smutny, radosny i tak dalej. Potrafiła także wykrywać, czy ktoś mówi prawdę. Padme kłamała.
- Ja wiem, kiedy ktoś kłamie. Może i jest pani mieszkanką Naboo, ale robot na pewno jest skonstruowany przez Anakina Skywalkera. Byłam na farmie Lars'ów wiele razy. Znam C-3PO.
Kobieta zrezygnowała z dalszych prób kłamstwa. Zapewne zorientowała się, że wyjdzie jej to tylko na gorzej,
- No dobrze, masz rację. Ale robot jest mój. Jak wiesz, Anakin zostawił go swojej mamie na Tatooine, a sam poleciał na Coruscant, by szkolić się na Jedi.
- Tak. potem robot powędrował do Lars'ów, przez małżeństwo pani Shmi i Cliegg'a. A potem robot zniknął. Nie powiedzieli mi jak. Szkoda, ponieważ bardzo lubiłam 3PO. Pewnie go sprzedali. A pani jest kupcem?
- Tak.- ledwie dostrzegalne wahanie w głosie i znów przeczucie, że Padme nie mówi prawdy.
Shira jednak już nie chciała wnikać. Zapytała się jej, co ja sprowadziło na Tatooine. Padme zaczęła opowiadać, że przyleciała handlować z Jabbą w imieniu swojego zwierzchnika, co oczywiście znów było lekkim kłamstwem. Najwyraźniej była tu w innym celu, ale dziewczyna nie chciała na nią naciskać. To przecież nie jej sprawa. Udawała, że jej wierzę i wciągnęła się w miłą pogawędkę.
W międzyczasie dołączyli do nich Ander i Kana. Miło przywitali Padme, a Ander zaczął narzekać na opóźnienia.
- Ja rozumiem, że pociągi mogą się spóźniać, ale prom kosmiczny, to nie pociąg! Co na korek w kosmosie natrafił? Sygnalizacji świetlnej nie wyłączyli? Zapchała się nadświetlna? Przecież to wszystko jest...
I w tej chwili wybuchły budynki lotniska kilkanaście metrów za nimi.
_______________________________________________________________________
I oto jest nowy rozdział! W zeszłą niedzielę nie dodałam, ponieważ nie zdążyłam. (Byłam zajęta pisaniem świątecznego.) Już jutro do szkoły ;( Ja nie chcę iść do tego piekła. Jakby poniedziałek nie mógł być wolny, skoro wtorek jest. Głupie zasady. Ale 17 zaczynają się ferie, więc nie jest źle.
Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba.
Szczęśliwego Nowego Roku!
I niech Moc będzie z Wami!

Wasza Idka :3

4 komentarze:

  1. Od paru dni mi chodzi Hymn po głowie <3 Kocham to <3 No i jeszcze cały czas słucham Krzysztofa Krawczyka, ale nie jestem sama. :3
    Po krechą widzę, że idziesz już jutro... ja tam idę w środę >.> + ferie mam wtedy, kiedy Ty w tamtym roku. Tak czy owak czekam na walentynki z Tobą - olać te wszystkie pary, idziemy walić tynki B) Powinni nam za to płacić. W końcu w tak młodym wieku poszłyśmy pracować na budowę xDD
    Idę czytać. Mały głodek pozdrawia, ale zaraz go nie będzie bo jem danio. Jedyny serek waniliowy na świecie, który mi smakuje :D
    Wiecie czemu tam jest cisza jak w grobowcu? Bo każdy może mieć takiego pecha, jak Anakin dostać upartą Ahsokę, która - jak twierdził - o mało go nie zabije xD To takie przygotowanie na życie przed spaleniem :D
    Ej, no właśnie. Shira jest mniej więcej taka jak ja. Również Togruta/Człowiek, ale ja jeszcze jestem Mirialanką... nie pytaj jak to wygląda, sama się nie wyobrażam. Po prostu już taka jestem xDD To jest jedyne logiczne wytłumaczenie mojego nielogicznego pomysłu xD
    Wiedziałam, że tak będzie. Po prostu wiedziałam, jak tylko czytałam kwestię robota. Wiedziałam, że to Padme i ta mała będzie go skądś go znać. To musiało tak być, bo ja to czułam. Nie no... xD
    Zamach!... Dobra, wiem, że to brzmi jak "Zgon!", co wypowiada lekarz, ale naprawdę zamach na Padme, pewnie, bo po co inaczej byłoby "BUM!"?
    Rozdział, jak najbardziej udany i to "Bum" oznacza, że chcę więcej :3
    Czekam na kolejne :*

    Niech Moc będzie z Tobą <3

    Kiwi ^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Chip się pisze matter no! Sorka, musiałam :* Hyh... Padawanka Mirlea od dziś Rycerz Mirlea! Ludziska dawajcie! Balanga w Kantynie Moss Elisy! A nie, wróć, nie te czasy XD No cóż,cóż... Mirlea wieszczę ci padawana! Oj tak, tak przygotuj się, bo pp nie uwierzysz jaka TO będzie dopiero odpowiedzialność moja droga! Ida,dzięki Ci wielkie, bo przed chwilą smutałam u Kiwi i się śmieję u cb XD Magia kina kurde bele! Zamach na Padme, podłe,małe...!!!!! No! Bo przysięgam,że jakiem padawanka Anakina zabiję was!
    NMBZTI!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no ludzie...aż sie łza w oku kręci. Czas szybko leci, nidawno Padawan, a teraz Rycerz. Mi się rozdział naprawdę podoba. I tak na marginesie, sorki za to, że tak rzadko bywam na blogach. Niezbyt mam czas, tak, nawet w święta. Tyle, że w świeta zajmowałam się ogarnianiem książek i pisaniem moich opowiadań.
    Pisz jak wlezie, i mam nadzieję, że jesczeeeee długo :)


    NMBZT

    OdpowiedzUsuń