niedziela, 25 stycznia 2015
Wszystko się kończy i wszystko zaczyna. Czyli o tym, co będzie dalej.
Wszyscy zginęli. Do tej pory czuła ten ból psychiczny, mimo upływu lat. Nie był on tak silny jak wtedy. W porównaniu z tamtym był niczym. Teraz już zdążyła się już przyzwyczaić do tego, że przeżyło tylko kilka osób. Do tego, że ONA i kilkoro innych Jedi są ostatni. Darth Vader i jego klony wymordowali wszystkich. Nawet małe, dwuletnie dzieci, które ledwie co trafiły do Świątyni. Dla nikogo nie mieli litości. Nie wiedziała czemu klony to zrobiły. Były ich przyjaciółmi, sojusznikami. Razem walczyli, cieszyli się ze zwycięstw i opłakiwali poległych. I tak nagle się od nich odwrócili. Z Anakinem Skywalkerem na czele. Uważali go za Wybrańca. Za przyjaciela i jednego z najsilniejszych Jedi. Był Mistrzem jej najlepszej przyjaciółki. Był dla niej rodziną przez małżeństwo z Padme. Ale teraz nie ma ich. Nie ma Padme, Ahsoki i nie ma Anakina. Jest tylko Darth Vader. Potwór siejący postrach w całej galaktyce. Człowiek-maszyna, dla którego zabijanie jest zabawą. Który może zamordować mężczyznę, kobietę, starców, a nawet dzieci bez wyrzutów sumienia. Najgorsze było, że pamiętała go jako dobrego młodego mężczyznę, który kochał Padme i ich jeszcze nienarodzone dzieci. Dlatego teraz, kiedy widziała go po Ciemnej Stronie, bolało ją o wiele mocniej. Każdej nocy śniła o ciałach Jedi leżących na korytarzach świątyni z widocznymi cięciami od miecza świetlnego. Widziała swoich przyjaciół, z którymi nawet nie zdążyła się pożegnać. Nie mogła ich nawet pochować. Do tej pory ich kości leżały na popękanej, zaniedbanej posadzce w zniszczonej Świątyni. Nikt tam nie przychodził, nikt nie zaglądał. Wszyscy obawiali się Imperium. Te trupy miały tam leżeć aż się nie rozłożą. Ich dusze nigdy nie będą mogły zaznać spokoju. Smród, który dochodził ze świątyni wszystkich odpychał. Kiedyś budzący szacunek Zakon, został zapomniany przez wszystkich. Obrońcy galaktyki zniknęli, a ich ciała na zawsze będą spoczywały przysypane gruzem i odłamkami w ruinach niegdyś wspaniałej i budzącej podziw Świątyni Jedi.
Minęło już dziesięć lat. Powinna zapomnieć jak wszyscy. Powinna żyć jak normalna kobieta w jej wieku. Starała się. Przecież ej największe marzenia z czasów nauki się spełniły. Miała kochającego męża. Męża, który wraz z nią przetrwał tę masakrę. Kiedyś by się roześmiała, gdyby ktoś powiedział, że będzie akurat z nim. Że będą mieli dwójkę dzieci i dom na niewielkim, spokojnym księżycu, który niewiele znaczył dla Imperium. Mieli tu spokój. Miejscowi ich lubili. Zawsze chętnie zapraszali ich na herbatę i ciasto. Nawet nie podejrzewali, że ta szczęśliwa para, może skrywać takie tajemnice. Nie mieli pojęcia, że ci młodzi ludzie mogli kiedyś należeć do potężnego Zakonu Jedi. Byli tylko padawanami. Zapewne wystarczyło kilka lat i awansowaliby do stopnia Rycerza. Ale wszystko zniszczył Przewrót. Republika upadła. Powstało Imperium. Na świecie zapanował strach przed Sithami, którzy objęli władzę nad galaktyką.
Zastanawiała się, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby Imperium nie powstało. Jej przyjaciele nadal by żyli... Padme urodziłaby bliźniaki, które wychowałyby się z dwojgiem rodziców. Sithowie zostaliby starci z powierzchni planety i wszyscy byliby szczęśliwi. Może nie miałaby męża i dzieci, ale miałaby przyjaciół. Ale nie dało się cofnąć czasu. Co było już nie wróci. Mogli patrzeć się z nadzieją w przyszłość, zachowując pamięć o zmarłych. Teraz najważniejsze były ich dzieci. Atari chciała by przynajmniej oni mogli dorastać w spokoju. Bez wojny i strachu... Nie chciała by silne mocą maluchy doświadczyły więcej strachu niż powinny. Nie chciała, by stoczyły się tak jak ona... Pamiętała te przepełnione mrokiem trzy lata. Pierwsze trzy lata panowania Imperium. Zmieniła się wtedy. Przepełniona bólem i cierpieniem po stracie najbliższych przestała być taka jak kiedyś. Okres jej życia, w którym była łowcą nagród. Nie obchodziło ją jakich zleceń się podejmuje. Powoli przeszła na Ciemna Stronę Mocy. Stała się okrutna i wyrafinowana w swoim okrucieństwie. Coraz chętniej zostawała zatrudniana przez nikczemników i polityków. Mimo wszystko wiele istot szuka zabójców. A ona była najlepsza. Nie korzystała widocznie z Mocy, ale się nią wspomagała. Posługiwała się blasterem i wibroostrzem. Szermierkę panowała mistrzowsko. Była zabijającą maszyną. Wszyscy się jej bali. Była profesjonalistką. Nawet jej zleceniodawcy nie wiedzieli kim jest. Po trzech latach jej życia coś się zmieniło. Na jej drodze stanęła osoba, którą dawno uznała za martwą. Coś w niej pękło. ON pomógł się jej nawrócić, pomógł odżyć. Pokazał jej dawno zagubioną ścieżkę. Był dla niej kimś wspaniałym. Nie mogła uwierzyć, że ON aż tak się zmienił. Wydoroślał. Spoważniał. Stał się mężczyzną. A miał przecież jedynie dwadzieścia lat. Tak jak ona. Szybko odnowiła się pomiędzy nimi więź przyjaźni. I coś jeszcze. Miłość szybko owinęła ich sobie wokół palca. Połączyła ich nierozerwalną więzią. Związali się ze sobą, a rok później urodziła się ich córeczka. Śliczna, złotooka blondynka o niesamowitym uśmiechu. Nazwali ja Mav. Jej drugie imię brzmiało Ahsoka. Ich córka została obdarzona imieniem ich zmarłej przyjaciółki. Wielkiej sercem i duszą. Wspaniałej Jedi i padawnce Anakina Skywalkera, którą zamordował z bestialskim uśmiechem rok po objęciu władzy przez Imperatora. Mav szybko doczekała się brata. Avel Wido Motess był doskonałą kopią ojca. Jedynie złote oczy wskazywały na to, że jest także synem Atari. Byli silni Mocą. Inteligentni. I bardzo lubiani przez rówieśników i mieszkańców małego księżyca. Atari cieszyła się, że mogą być szczęśliwi. Widząc radosne twarze swoich pociech sama stawała się szczęśliwa. Wtedy przestawała myśleć o swoich towarzyszach, których masowy grób stanowiła Świątynia Jedi.
Na księżycu, na którym osiedli prawie nigdy się nic nie działo. Było na nim tylko jedno niewielkie miasteczko, w którym wszyscy się znali. Wybuchały skandale, krążyły plotki. Mało kto przejmował się tym, co dzieje się w światach środka. Na ich księżyc nikt nie przylatywał, bo po co? Zwykli ludzie nawet nie wiedzieli o jego istnieniu, a Imperator stwierdził, że ta osada nie może sprawiać kłopotów, więc nawet nie wysłał tu żadnego swojego człowieka. Księżyc miał idealne warunki dla rozwoju rolnictwa i hodowli zwierząt. Na Ventorze klimat był ciepły. Nie było zimy. Jesień była najchłodniejszą porą roku. Wiosna, lato i jesień trwały cztery miesiące. Na jesień spadały liście, po czym po dłuższym czasie opadów i szarości przychodziła wiosna i lato. Istniały niewielkie, lokalne firmy, które sprzedawały meble, ubrania, sprzęty domowe i wszystkie inne potrzebne sprzęty. Na Ventorze, bo tak nazywał się księżyc, nie było biednych i bogatych. Wszyscy byli sobie równi. Jedynie właściciele firm mieli trochę więcej pieniędzy, ale się z tym nie afiszowali. Tutaj ludzie po prostu nie czuli takiej potrzeby. Wszyscy mieli ścigacz do poruszania się po planecie. Niektórzy mieli niewielkie statki do podróży kosmicznych. Jakby ktoś czegoś potrzebował, mieszkańcy pożyczali sobie potrzebne rzeczy. Atari nigdy nie sądziła, że istnieje takie miejsce na świecie.
Jeden, jedyny raz spokój zakłócił statek dyplomatyczny, który rozbił się na powierzchni planety. Silniki im padły i musieli lądować awaryjnie. Zniszczenia statku nie dało się uniknąć, ale życzliwi mieszkańcy od razy rzucili się na pomoc przybyszom. Po części ta po prostu, ponieważ lubili pomagać i po części dlatego, że nie lubili obcych, którzy mogli zakłócić spokój na Ventorze. Atari zaproponowała, że podróżnicy będą mogli u niej przeczekać okres naprawy. Ona i Chazer mieli duży dom położony niedaleko jeziora. Niewielka załoga statku, pilot, młoda dziewczynka i postawny mężczyzna z chęcią przyjęli jej propozycję. Jakie było zdziwienie, kiedy gdy weszli do domu, mężczyzna uścisnął ich serdecznie i przywitał jak starych, dobrych przyjaciół. I wtedy go poznali. Senator Bail Organa niewiele się zmienił przez te dziesięć lat. Jedynie nieco schudł, a jego włosy się przerzedziły i posiwiały. Nie był zaskoczony, kiedy oznajmili mu, ze wzięli ślub, a Mav i Avel są ich dziećmi. Atari bardzo polubiła siedmioletnią wtedy Leię. Tak bardzo przypominała jej Padme... Od razu wspomnienia wróciły z zaskakującą siłą. Widok martwych przyjaciół, Anakin skrywający się pod czarną zbroją, która podtrzymywała jego życie. Mistrz Yoda uciekający gdzieś w dal. Obi-Wan oddający małego Luke'a jego rodzinie na Tatooine. Pogrzeb Padme... Przypomniała sobie ten okrutny moment z jej życia. Padme... Jej przybrana kuzynka. Kobieta, która była dla niej jak siostra.
Pamiętała, jak ciepło zrobiło jej się na sercu, kiedy Bail przedstawił ją Lei.
- Dzień dobry.- powiedziała dziewczynka z uśmiechem.
- Leio, poznaj Atari. To Twoja prawdziwa ciocia.
Oczy Lei rozszerzyły się z podniecenia. Lustrowała wzrokiem swoją ciocię, starając się nauczyć się jej wyglądu na pamięć.
- Moja mama... Znaczy prawdziwa mama. Znałaś ją ciociu?
- Tak. Jesteś do niej bardzo podobna. Ona także była niesamowicie piękna.
Na te słowa, Leia zarumieniła się i uśmiechnęła nieśmiało.
Leia już wtedy była śliczną dziewczynką. Bail przebywał tydzień na planecie. Dużą część dnia spędzał przy naprawie statku. Wydawało by się, że żaden senator nie brudzi sobie rąk i nie pracuje siłowo. Jednak Bail był inny. Zawsze pomagał ludziom, którzy chcieli pomóc mu bezinteresownie. Miejscowi bardzo szybko polubili mężczyznę. Leia w tym czasie zaczęła zacieśniać więzi ze swoimi kuzynami i dziećmi z miasteczka. Szybko pokochała swoją ciocię i wujka z wzajemnością. Wszyscy byli smutni, kiedy statek został naprawiony, a oni odlecieli. Od tamtej pory Bail przylatywał na planetę co najmniej dwa razy w roku i zawsze zabierał ze sobą Leię.
Życie jakoś się ułożyło. Atari kochała Chazera nad życie. Dzięki niemu wyszła na prostą. Wiedziała, że nigdy nie zmyje ze swoich rąk krwi, którą przelała bez powodu. Wiedziała też, że nigdy nie zapomni o martwych przyjaciołach, których kości leżały w Świątyni Jedi. Nie mogła się tam odstać i i ich należycie pochować, ale miała nadzieję, że Imperium upadnie i nastanie nowa Republika*. Miała nadzieję, że jej dzieci, kiedy dorosną, będą żyły w wolnej galaktyce. Bez wojen, strachu i śmierci.
______________________________________________________________________
Taki króciutki o-s :) To nie jest tak bardzo spojler. Większości z Tego, co napisałam w tym rozdziale nie będę opisywać. Jest to po prostu opis tego, co będzie dalej. Po zakończeniu bloga. Mam już pomysł na inną historię, którą zacznę po zakończeniu tej. Ta historia dotarła już do połowy. Nie wiem czy druga połowa będzie miała tyle samo rozdziałów. Podejrzewam, ze będzie ich więcej, ale jakaś ogromna różnica to nie będzie. Myślę o najwyżej stu rozdziałach. Minimum osiemdziesiąt. Obiecuje, ze nie porzucę tego bloga. Byłoby to dla mnie coś okropnego. Nienawidzę, kiedy ktoś porzuca blogi, które czytam :) Dlatego ja tego na pewno nie opuszczę.
Dedykuję ten o-s:
Kiwi :3
Soni <3
Mati :*
I nowemu czytelnikowi: Frugo :)
NMBZW!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szczerze?
OdpowiedzUsuńPopłakałam
Się
Takie
To
Piękne
Kocham <3
Jejuuuuu...
Ogólnie poleciała mi łza jak było, że Mav na drugie imię ma Ahsoka i jeszcze opis poległej przyjaciółki. Taka piękna pamięć <3
No i później przestałam płakać. Nagle pojawił się Bail i wiedziałam, że będzie Leia. Znowu się popłakałam :'c Ze wzruszenia.
Ja wiem, że Ty tego nie napisałaś by ludzie ryczeli nad tym, ale po prostu cudowne.
Strasznie super fajny pomysł na pierwsze trzy lata Imperium i pokazałaś, że da się wrócić z DS. Wystarczy po prostu miłość.
Piękny one-shot, ale mam niedosyt :c Strasznie chciałabym zobaczyć opis narodzin Mav no i jeszcze oczywiście rozwinięty opis spotkania Lei i Atari. Toż to ja. Ja zawsze mam czegoś mało .__.
Jeszcze raz mówię:
Cudowny
Super
Piękny
Niesamowity
Wzruszający
One-Shot.
Jedi na zawsze w naszych sercach.
Kocham notkę ponad wszystko.
No i Ciebie również. W końcu nasza siostrzana miłość zawsze i wszędzie xD :*
Niech Moc będzie z Tobą <3
Popłakana Kiwi ^-^
No i dziękuję za dedykację. Bo to w końcu zaszczyt pod tak cudowną notką :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń1. Nie takiemu nowemu zanim sobie bloggera stworzyłem to czytałem
OdpowiedzUsuń2. Jak Atari widziała uśmiech Anakina jak ma zbroję i maskę.
3. Ja u siebie opublikowałem dwa nowe NN proszę od czasu do czasu kometować:-}
Ale rozdział piękny.
OdpowiedzUsuńJakie cudo! Poplakalam się, serio. Czytało sie tak lekko, że miałam wrażenie, jakby ktos wyrwal kartkę z prawdziwego życia. To było wprost genialne. Te opisy, szczególnie o śmierci... Jak profesjonalistka!!
OdpowiedzUsuńNMBZT :)
Zapomniałabym, serdeczne dzieki za dedykt :)
OdpowiedzUsuńProszę c: Cieszę się, że one shot się Tobie spodobał. Starałam się c:
UsuńDziękuję za dedykacje a poza tym zawiesiłem blog tylko dlatego że nikt nie chciał komentować. Mój drugi blog na którym piszę dłuższe rozdziały odwieszę go jak będzie przy rozdziale siódmym trzy komu każdy innej osoby
OdpowiedzUsuńHalo czy jest tu kto
OdpowiedzUsuńAaaaaa! Mój Boże zawał! Już myślałam że ty tak kanonicznie! IDA! Nigdy więcej mnie tak nie strasz błagam! ;-; Ryczę sis, czaisz bazę?!Ryczę jak głupia! Ale mimo wszystko bardzo mi się podobało :') Dziękuję za dedyk :*
OdpowiedzUsuńNMBZTSŻRI!
Sonia
Tutaj było tylko trochę spojlerów xD Dzieci są jak najbardziej kanoniczne!! Ale o tym cicho :P Nikt nie może się dowiedzieć :D
Usuń*Jakby komentarzy nikt nie mógł przeczytać*
A Ahsoka zginie ????,??????????????????????????????
OdpowiedzUsuńNie wiem xD Ja nie wymyślam na zapas c;
UsuńB-O U M-N-I-E N-A R-A-Z-I-E N-I-K-T W-A-Ż-N-Y N-I-E Z-G-I-N-I-E.
UsuńJa ogolnie wolę trzymać si€ kanonu i nie mam zamiaru zmieniać wiele. Ahsoka prawdopodobnie zginęła podczas Rozkazu 66. Anakin nie będzie dobry, bo gdyby on był dobry, całe Gwiezdne Wojny straciłyby niestety sens. Albo nie. Gdyby on przeżył straciły by sens. Dobry mógłby być. Zapewne zginą wszyscy, którzy powinni. Główni bohaterowie sagi, którzy zginęli, zginą, Tyle mogę powiedzieć.
UsuńA ja się kanonu nie trzymam n.p Anakin nie jest na CSM.
UsuńPalpatine w więzieniu.
A ja mówię że Obi-Wan zginie. Strasznie mnie denerwuję. Anakin będzie się wściekać tak że po prostu go ożywi.
OdpowiedzUsuńAha... Fajnie
UsuńI poza tym piszę też na fanonie mam trzy artykuły głównie o erze dziedzictwa. Aaylin Storf, Camas, i pierwsza wojna Camańska.
OdpowiedzUsuń