środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 50


Atari

Kiedy się obudziłam, czułam się wysączona z energii, chociaż spałam cały dzień. 
- Dobrze, że się już obudziłaś. Myślałam, że będziesz spała jeszcze co najmniej kilka godzin. Jak się czujesz?- zapytała się mnie Yala.
- Jakbym właśnie przebiegła kilometr sprintem. Jestem tak wykończona, jakbym w ogóle nie spała. 
- Czasami tak już jest. Dojrzewasz. To pewnie dlatego.
- Skoro tak mówisz...
Westchnęłam i znów się położyłam. Nie byłam głodna ani spragniona. Spać też mi się nie chciało. Po prostu czułam się wysączona. Ciekawe dlaczego tak się czuję... Co ja wczoraj takiego robiłam? 
Zamknęłam oczy i wyciszyłam się. Już po chwili przed oczami zaczęły przelatywać mi wspomnienia z wczorajszego dnia. Jasny korytarz, drzwi, bariera, pokój, dzieci... Krzyk...
- Padme!- wykrzyknęłam.
- Co takiego?- zapytała się zaskoczona Yala.
- Wiem gdzie ona jest! Wczoraj to widziałam! Musimy iść! 
- Spokojnie. Co takiego widziałaś.
Zaczęłam opowiadać Yali o wydarzeniach z mojej wizji. Powiedziałam jej również o tym, że mogłam pobrać Moc z jakiegoś potężnego źródła. Udało mi się zobaczyć drogę z naszego mieszkania aż do kawalerki, w której ukrywała się Padme.
- Potem porozmawiamy o tym, co się wczoraj stało. Teraz pójdziemy po Padme.- zdecydowała Mistrzyni. 

Anja

Zostawiła Tatooine daleko za sobą. Nie chciała się teraz zajmować tą małą dziewuchą. Niech zostanie na koniec. Jej głowa będzie wisienką na torcie złożonym z ciał jej krewnych. Głupi bachor się ukrywa, ale Anji to nie uwierało. Mogła zająć się w spokoju resztą nieświadomej rodziny, wrócić na Tatooine, zabić dziewuchę i odebrać ogromną nagrodę. Po tym zleceniu nie będzie musiała pracować przez wiele lat. Czeka ją życie w dostatku. Może przez ten czas Separatyści w końcu wygrają tę wojnę i zlecenia będą częstsze. 
Dziewczyna szła wąskim korytarzem statku kosmicznego, który prowadził do łazienek. Nagle drzwi obok których przechodziła, otworzyły się gwałtownie i gdyby nie szybki odskok Anji, oberwałaby mocno w głową. Kiedy już myślała, że jest bezpieczne, potknęła się na prostej drodze i upadła boleśnie na tył. 
- Nic ci nie jest?- nad nią stał młody, dwudziestoparo letni mężczyzna. Patrzył się na Anję zmartwiony i nieco rozbawiony.- Potknęłaś się o własne nogi?
- Powietrze bywa zdradliwe.- odparła zabójczyni i szybko się podniosła.- Mógłbyś bardziej uważać.
- To ty stałaś przy drzwiach!
- Przechodziłam obok nich. Nie moja wina, że w tym korytarzu ledwie mieści się szczupła osoba i trzeba iść przy drzwiach.
- Oj tam. Nie uderzyłem cię chyba, prawda?
- Nie. W porę odskoczyłam. 
- To dobrze. Przy okazji, nazywam się Kol.
- Anja.
- Gdzie lecisz?
- Na Bespin. 
- Ja na Nar Shaddaa.
- Uciekasz przed czymś, czy po prostu chcesz się ukryć?
- Sam nie wiem. Od dawna podróżuję. Właściwie, to zapomniałem już jaki był cel mojej podróży. Od tak dawna nie było mnie na rodzinnej planecie, że jest dla mnie jakby obca. Od dziesięciu lat nieustannie podróżuję i nie mogę znaleźć miejsca dla siebie. A ciebie co ciągnie na Bespin? To przecież gazowy gigant. Ludzie jeżdżą tam jedynie w interesach, a ty nie wyglądasz na kogoś takiego.
- Mam swoje... powody. Nie są podobne jak twoje, ale tak jak ty, w domu nie było mnie już wiele lat. Ledwo pamiętam ojca. Twarz matki mam jednak prawie zawsze przed oczyma.
- Ja opuściłem rodzinny dom po jednej z walk na planecie. Trwała na niej wojna domowa. Bardzo krwawa i brutalna. Planetą rządzi królewska dynastia, niestety ich rządy są straszne. Lud się często buntował, jednak każde powstanie zostawało krwawo stłumione. Po jakimś czasie na dworze zaczęły wybuchać kłótnie między rodziną. Mniejsza część uważała, że władcę trzeba obalić i ustanowić nowy system, ale jak wiadomo, ci którzy rządzą, nigdy nie mają zamiaru opuszczać stanowiska, bo im dobrze. Po jakimś czasie wybuchło największe powstanie w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat. Król został zabity, ale skrycie koronował się jego syn i kontynuował tyranię ojca. Wojsko ruszyło na kraj. Wioski i miasta w trzech okręgach zostały zrównane z ziemią i spalone. Wypalono wszystkie lasy, zniszczono uprawy i zabito zwierzęta. Gleba stała się jałowa. W mojej wiosce wybito wszystkich ludzi. Ci którzy się stawiali, zostali straceni na publicznej ceremonii w stolicy. Ja mieszkałem w jednej ze zniszczonych wiosek. Cudem udało mi się przetrwać. Uciekłem do lasu. Nie wiem ile wędrowałem samotnie, puszcza ciągnęła się przez setki kilometrów. Przez jakiś czas słyszałem jedynie krzyki bólu i rozpaczy mordowanych ludzi. Ziemia spłynęła krwią. Ja miałem wtedy  tylko trzynaście lat. Wiem, że wiele osób traci rodziny w młodszym wieku, ale myślę, że pięciolatki nie są jeszcze tak bardzo świadome tego, co się właściwie dzieje. Ja byłem tego jak najbardziej świadomy. Widziałem jak mój ojciec osłania matkę własnym ciałem przez laserami miotaczy. Pamiętam, jak mama kazała mi uciekać, kiedy żołnierze wywarzali drzwi naszego domu. Słyszałem jej krzyk, kiedy w miejscu, gdzie tata miał serce, pozostała ziejąca pustka dziura. Pamiętam to do dziś, mimo że minęło już dziesięć lat. Mi się udał. Potem uciekłem i zacząłem moją podróż. Nie potrafię założyć rodziny i osiąść na stałe w jednym miejscu. Od razu powracają wspomnienia...
- Czemu mówisz mi to wszystko? Przecież mnie nie znasz.
Zapanowała chwila przejmującej ciszy. Atmosfera była tak dziwnie napięta, że ciężko się oddychało.
- Nie wiem.- odezwał się w końcu.- Wydajesz się być do mnie podobna. Nie wiem dlaczego. Masz rację, nie znam cię, coś mi mówi, że nie można ci ufać, a jednak... Jednak coś mnie skłania do podzielenia się moją historią. Chciałem ci to wszystko opowiedzieć, chociaż nie miałem w tym żadnego sensu.
- Podobno działam tak na ludzi.- powiedziała cicho.- Coś każe im się przede mną otwierać, przekazywać swoje wspomnienia... Słyszałam tak wiele historii życia, że trudno mi je zliczyć. Każdą z nich pamiętam jednak doskonale. Imię każdego kto podzielił się ze mną swoim życiem, jest wyryte na stałe w mojej pamięci. Zupełnie jakby ktoś chciał zalepić lukę w mojej pamięci...
- Jaką lukę?
Anja oparła się o ścianę i osunęła powoli na zimną podłogę. Kol usiadł obok mnie, czekając na opowieść.
- Nie pamiętam wiele. Wydaje mi się, jakby moje życie zaczęło się cztery lata temu. Obudziłam się w samotności na Coruscant. Byłam w podziemiach na jednym z niższych poziomów. Nie wiedziałam skąd pochodzę, kim są moi rodzice i co tutaj robię. Moje wspomnienia były jedną wielką czarną dziurą. Wiedziałam tylko jak się nazywam i ile mam lat. Nie wiedziałam nawet jak się pisze i czyta. Akurat to szybko sobie przypomniałam, ale i tak było ciężko. Nie miałam pojęcia o Galaktyce, Republice, Separatystach, systemie rządów, a nawet o wojnie. Nie wiedziałam, czy mam jakiekolwiek wykształcenie, a nawet gdybym miała, nie potrafiłabym sobie nic przypomnieć. Nie miałam snów, zasypiałam i budziłam się z wrażeniem, że dopiero co zamknęłam oczy i się położyłam. Po jakimś czasie w moich snach zaczęła pojawiać się kobieta, a ja mogłam się jej dokładnie przyjrzeć i zapamiętać wszystkie szczegóły jej twarzy. Rano kiedy się budziłam, pamiętałam, że we śnie widziałam twarz kobiety. Miała czarne włosy związane w warkocz, delikatne rysy twarzy, prosty, lekko zadarty nos... Zmarszczki od śmiechu, pełne, truskawkowe usta i zielone oczy, w których błyskały ogniki radości. Pamiętam jeszcze wiele szczegółów. Zaróżowione policzki,
jasna cera i przyjazny uśmiech. Zaczęłam zauważać, że jest do mnie podobna. Serce podpowiadało mi, że jest to moja mama... Pokochałam ją, chociaż nie mam pojęcia, jak ma na imię i czy na pewno jest ze mną spokrewniona. Nie wiem nawet, czy ona istnieje! Może być przecież jedynie wytworem mojej wyobraźni, która chce zapełnić jakoś pustki w pamięci.
- Dziękuję.
- Za co?
- Czasami dobrze jest porozmawiać z kimś kogo się nie zna. Otworzyć się i powiedzieć coś od serca. Jestem teraz szczęśliwy, co jest wyjątkowo dla mnie rzadkie. Nie wiem, czy gorzej jest zapomnieć, czy pamiętać. To musi być dla ciebie bardzo trudne.
- Twoje życie też nie jest usłane różami.
- Od tamtego czasu minęło już dziesięciolecie. Ty radzisz sobie z tym wszystkim od ledwie czterech lat.
*Proszę wrócić na swoje miejsca. Podchodzimy do lądowania na platformie L43P4. Za dziesięć minut będziemy na Nar Shaddaa.*- naszą rozmowę przerwał żeński głos robota, dochodzący z głośników.
- Miło było cię poznać Anja. Jesteś drugą osobą, której opowiedziałem moją historię.
- Kim jest ta osoba?
- To Laure Gvaar. Moja wielka przyjaciółka. Może się spotkacie. Ona również mieszka na Bespin.
- Możliwe, pozdrowię ją od ciebie, jeśli nasze drogi się zejdą. Cieszę się, że się spotkaliśmy. Mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś też będziemy mogli porozmawiać.
- Tylko żeby następnym razem powietrze i drzwi nie uknuły kolejnego spisku przeciwko tobie.
Anja uśmiechnęła się serdecznie i przytuliła Kola.
- Nie daj się zabić na tej Nar Shaddaa. To raj przemytników i wszelkich szumowin.
- Dobrej drogi, Anja.- powiedział chłopak i zniknął za drzwiami.

_______________________________________________________________________
Ostatni fragment dziwny i wydaje się być z dupy wzięty, ale i Kol i Anja za kilka rozdziałów staną się jednymi z głównych bohaterów i prawdopodobnie to właśnie oni zostaną głównymi antagonistami na tym blogu (Palpi niech się chowa! Młodsze pokolenie go wygryzie! Ha!).
Rozdział 50 z dużym opóźnieniem, jak większość rozdziałów, ale ważne, że jest. Nie jest ona jakiś mega, super i tak dalej, a wątek jest, rozbudowana historia bohaterów też jest, niewielki zwrot akcji również jest, więc wydaje się, że wszystko może być. Z pierwszego fragmentu zadowolona nie jestem, ale za to drugi jak najbardziej mi się podoba. Może i nie zmieni on raczej waszego stosunku do Anji, ale przynajmniej wyprostuje jej historię i chociaż nie wyjaśnia czemu została zabójcą, przynajmniej przybliża trochę jej postać. Kol jest... nagłym pomysłem i typowym człowiekiem ze straszną historią. Niedługo pojawi się jego postać w zakładce Bohaterowie. Jak na razie to chyba wszystko. Mam nadzieję, że nie jesteście wkurzeni tą przerwą. W wakacje się poprawię!

NMBZW!

13 komentarzy:

  1. Wrócę jak oglądnę pierwszy odc 6 sezonu PLL. Nareszcie! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobha, whóciłam. Bolące kolano pozdhawia :P
      Zacytuję naukę Barto-wnuczki "Zapytała się mnie Yala" się to siebie xD Więc... nie powinno być xD Ale Ty raczej o tym wiesz, po prostu Ci się pewnie zapisało c:
      Brakło Ci pytajnika...
      Znowu wkleiłaś 1os do 3os xD
      Nie jest to najlepszy rozdział pod względem składni i w ogóle, ale zdecydowanie treść jest uzupełniająca. Dobrze opisałaś wspomnienia. Sprostowałaś o co w tym wszystkich chodzi.
      Jest świetnie jak zawsze ^^ Za niedługo wakacje, pewnie też odpoczniesz od rozdziałów :P Wtedy przyjdzie wena xD Nie bez powodu napisałam 5+ w tamtym roku. Odpoczniesz, nie musisz się spieszyć i od razu się chce! ^^
      Niech Moc będzie z Tobą <3

      Kiwia ^-^

      Usuń
    2. Ja pierdzielę! Dawno takiego krótkiego nie napisałam O.o Może dlatego, że treść po prostu była bardzo prosta, zrozumiała ^^

      Usuń
    3. Komentarz mi się usunął... Dobra, napiszę jeszze raz.
      Jeśli chodzi o twoją uwagę... Się nie zawsze znaczy siebie. Np. Napiła się to nie jest napiła siebie. Tu chodzi o kobtekst. Język polski jest bardzo zawiły i trzeba przyznać, że jest pełen regionalizmów. Myślę, że "się" w "zapytała się mnie", będzie o wiele lepiej brzmiało od "zapytała mnie". W tym drugim, wedłóg mnie, brakuje tego "się". Jak już wspomniałam, mowa regionalna bardzo wpływa na nasz język. Może jako miszkanka Małopolski, lepiej będzie dla ciebie brzmiało bez "się", ale dla mnie, rodowitej szczecinianki, wklejenie "się" do tego zdania jest jak najbardziej właściwe.
      Dzięuję za uwagę, dobranoc!

      Usuń
    4. Obgadajmy to przy tymbarku...

      Usuń
    5. Mam tylko sik z hortexu... :/

      Usuń
    6. Ale Hortex ma dobre soki! Jabłko, truskawka, mięta ogrodowa *o*

      Usuń
  2. Witam.
    Fajny rozdział postać Kola też fajna😀 ale mam pytanie czy Kol jest łowcy głów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem narazie. Myślę o nim jako o zagubionym człowieku, który szuka sensu życia i który chce się zemścić na tych, którzy odebrali mu rodzinę i szczęśliwe życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha czyli będzie nim kierowało pragnienie zemsty.

      Usuń
  4. Uhuhuh... Dawno mnie tu nie było XD
    Zacznę od fabuły... Nie wiem co wszystkie bloggerki z tym mają (włącznie ze mną), że nie podoba im się to co napisały, kiedy po prawdzie wszystko jest supi! ^^ Bardzo mi się podoba Kol i trzymam za słowo, że będzie go więcej ^^ Fajnie, że wyjaśniłaś, chociaż odrobinę historię Anji. Gdybyś wyjaśniła całą historię wtedy postać pewnie stałaby się zbędna. Fajnie, że pozostaje tajemnicą c; I mam takie waaaaaaaaait... PADME MA BYĆ MATKĄ ANJI?! Ja się pytam kiedy to się stało?! O.o Ale OK, poczekam ^^
    Znalazłam parę literówek i błędów stylistycznych, ale jestem w stanie ci to wybaczyć. Rozdział jest (uwaga czas na sentyment)
    Códny, epicki, ludzki, coruscańcki, ziemski, sokawaty, anakinowi, świątynny, jedajowski, yodowski, piękny, smerfastyczny, żelkowy, bułkowy, dżemowy, czekoladowy, koktailowy, malinowy, kosmiczny, "cód,miód i orzeszki", truskawkowy, jagodowy, porzeczkowy, masłowy, orzechowy, waniliowy, śmietankowy, niebieski, żółty, czerwony, fioletowy, pomarańczowy, zielony, czarny, biały przeczytany, mandarynkowy, pomarańczowy(przed tem były kolory teraz owoce), bananowy, winogronowy, jabłkowy, miętowy, brzoskwiniowy, arbuzowy, frugowy,mangowy, granatowy, kiwi, melonowy, fajny jak nie wiem, m&m-sowy, lionowy, snikersowy, bounty-nowy, marsowy, twixowy, milki wey-eowy, musli, jowiszowy, saturnowy, merkurowy, wenusowy, uranowy, neptunowy, plutonowy, cerfourowy, tescowy, lidlowy, nettowy, inter marshowy,biedronkowy, delikatesowy cytronowy...
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię za te "synonimy" xD Literówki są, ponieważ ostatnimi czasy większość rozdziałów piszę na komórce, na której nie ma podkreślenia ;c
    Dzięki za kom <3

    OdpowiedzUsuń