Przedzierał się przez wąskie uliczki Nar Shaddaa. Nie wiedzieć czemu, jedynie w tej ostoi przestępców, przemytników, złodziei i łowców nagród, czuł się swobodnie, chociaż przecież nie był żadnym z nich. Był jedynie uciekinierem. Człowiekiem, który przeskoczył okres dorastania i jako dziecko stał się dorosłym. Rewolucja... Jego rodzice myśleli, że to wspaniały pomyśl, mieszkańcy uważali, że nadchodzi dla nich wybawienie. Nikt się nie spodziewał, że szlachetna idea rewolucjonistów będzie tak katastrofalna w skutkach. Nawet Jedi ich poparli. Republika stała za rewolucją murem... W końcu im się udało, ale zwycięstwo kosztowało wiele cierpienia cywilów. Niezliczone mordy, pół planety straciło życie z powodu wojny domowej. Może i nie byłoby to tak okropne, gdyby nie to, że rządy rewolucjonistów były jeszcze bardziej okrutne. Ale oni wspierali finansowo Republikę. Jeszcze większe cierpienie mieszkańców nie obchodziło Senatu. Mieli fundusze na tworzenie armii klonów i udoskonalanie swojego prywatnego życia. Za co Republika otrzymywała te pieniądze? Za milczenie. Nie mieli się mieszać do spraw wewnętrznych Virny. Za to właśnie Kol ich nienawidził. Virna należała do Republiki. Ludzie oczekiwali ich pomocy! Ale pomoc nie nadeszła... Codziennie z głodu umierali ludzie. Nie było pożywienia, często brakowało wody i podstawowych produktów. Za monarchii było lepiej. Może i był jeden władca absolutny, który uważał się za pomazańca, może i lud był prześladowany i dręczony, ale przynajmniej było co jeść. Lasy należały do korony, ale część zbirów była przeznaczona dla zwykłych ludzi. Teraz wszystko jest zabierane. Wszystko stanowi własność państwa. Początkowa idea rewolucjonistów zakładała równość i brak klas społecznych, jednak było to oszustwo. Partia, czyli przywódcy i sympatycy rewolucjonistów miała wszystko, a zwykły lud cierpiał z braku wszystkiego. Panował nepotyzm i symonia. Kol wiedział, że ktoś powinien temu zaradzić. Nie Jedi. Oni to popierali. Byli w Republice. Powinni bronić sprawiedliwości, ale tak naprawdę i oni i Republika były jak najbardziej skorumpowanymi instytucjami. Kol słyszał o kobiecie, której nie przeszkadzało podejmowanie się płatnych morderstw, a o to właśnie chodziło Kolowi. Zniszczyć Rewolucjonistów, stworzyć normalny rząd i przywrócić pokój na Virnie. Przy okazji zerwać układy planety z Republiką i sprzymierzyć się z Separatystami. Jedyną słuszną siłą.
Anja
Virna... Sprawdzona informacja. Tam przebywa Lois Geome. Ostatni poszukiwany człowiek rodziny.
Co ciekawsze, nie będzie to zwyczajny człowiek, a sam przywódca! Osoba, która włada planetą. Najwyższy człowiek Partii Robotniczej Virny. To dopiero będzie wyzwanie! Taka szycha pewnie ma sporą ochronę. Będzie trzeba wymyślić szczegółowy i bardzo misterny plan. Będzie musiała zachować wszelkie środki ostrożności, nie będzie mogła zostawić po sobie jakichkolwiek, choćby najmniejszych śladów. Co ważniejsze, sama nie da rady. Anja potrzebowała kogoś, kto od wewnątrz rozpracowałby całą partię. Sama chętnie by to zrobiła, ale nie mogła. Potrzebny był ktoś z Virny. Trudność jednak polegała na tym, że potrzebowała osoby, której może zaufać. Do tego ta osoba musi nie mieć żadnych powiązań z partią. Kogoś takiego będzie bardzo trudno znaleźć. Prawdę mówiąc, Anja nigdy wcześniej nie słyszała o Virnie. Biorąc pod uwagę to, że jej pamięć sięgała jedynie ostatnich czterech lat jej życia, nie było to nic dziwnego, ale mimo wszystko, dziewczyna musiała zdobyć jak najwięcej informacji, których niestety było niewiele. W holonecie pisało jedynie, że Virna jest bogatą w złoża Bronzium, Cortosis, Trimantium i Dragitu. Planeta miała bardzo zaawansowany przemysł, co dawało jej ogromne dochody. Planeta nie była wielka, ale posiadała aż dwie stocznie, z których wychodziło wiele, naprawdę wspaniałych statków, często krążowników, które zostawały sprzedawane Republice, z którą planeta była sprzymierzona. Virna posiadała sporą flotę powietrzną, a także liczne siły lądowe, mające dostęp do nowoczesnej technologii.
W informacjach przede wszystkim były wiadomości militarne. Niewiele tam było o mieszkańcach i o władzy. Jedynie dano odnośnik do strony poświęconej Loisowi Geome. Właśnie dzięki temu, zupełnie przez przypadek, Anja zdobyła informacje o swoim celu. Na stronie było niedokładne drzewo genealogiczne, w którym widniało nazwisko Kany Geome i jej martwego ojca.
Anja postanowiła, że teraz poleci na Virnę. Miała inne plany, ale teraz, kiedy okazało się, że Lois Geome to prawdziwa szycha, wolała się pospieszyć z jego zabójstwem. Tak wysoko postawiona osoba mogła dostać informacje o kimś kto zabija jego rodzinę. Każdy na jego miejscu wzmocniłby ochronę i wysłał ludzi ze zleceniem pozbycia się zabójcy. Anja wolała nie ryzykować ze zwlekaniem. Za kilka dni partia będzie musiała znaleźć sobie nowego przywódcę.
Co ciekawsze, nie będzie to zwyczajny człowiek, a sam przywódca! Osoba, która włada planetą. Najwyższy człowiek Partii Robotniczej Virny. To dopiero będzie wyzwanie! Taka szycha pewnie ma sporą ochronę. Będzie trzeba wymyślić szczegółowy i bardzo misterny plan. Będzie musiała zachować wszelkie środki ostrożności, nie będzie mogła zostawić po sobie jakichkolwiek, choćby najmniejszych śladów. Co ważniejsze, sama nie da rady. Anja potrzebowała kogoś, kto od wewnątrz rozpracowałby całą partię. Sama chętnie by to zrobiła, ale nie mogła. Potrzebny był ktoś z Virny. Trudność jednak polegała na tym, że potrzebowała osoby, której może zaufać. Do tego ta osoba musi nie mieć żadnych powiązań z partią. Kogoś takiego będzie bardzo trudno znaleźć. Prawdę mówiąc, Anja nigdy wcześniej nie słyszała o Virnie. Biorąc pod uwagę to, że jej pamięć sięgała jedynie ostatnich czterech lat jej życia, nie było to nic dziwnego, ale mimo wszystko, dziewczyna musiała zdobyć jak najwięcej informacji, których niestety było niewiele. W holonecie pisało jedynie, że Virna jest bogatą w złoża Bronzium, Cortosis, Trimantium i Dragitu. Planeta miała bardzo zaawansowany przemysł, co dawało jej ogromne dochody. Planeta nie była wielka, ale posiadała aż dwie stocznie, z których wychodziło wiele, naprawdę wspaniałych statków, często krążowników, które zostawały sprzedawane Republice, z którą planeta była sprzymierzona. Virna posiadała sporą flotę powietrzną, a także liczne siły lądowe, mające dostęp do nowoczesnej technologii.
W informacjach przede wszystkim były wiadomości militarne. Niewiele tam było o mieszkańcach i o władzy. Jedynie dano odnośnik do strony poświęconej Loisowi Geome. Właśnie dzięki temu, zupełnie przez przypadek, Anja zdobyła informacje o swoim celu. Na stronie było niedokładne drzewo genealogiczne, w którym widniało nazwisko Kany Geome i jej martwego ojca.
Anja postanowiła, że teraz poleci na Virnę. Miała inne plany, ale teraz, kiedy okazało się, że Lois Geome to prawdziwa szycha, wolała się pospieszyć z jego zabójstwem. Tak wysoko postawiona osoba mogła dostać informacje o kimś kto zabija jego rodzinę. Każdy na jego miejscu wzmocniłby ochronę i wysłał ludzi ze zleceniem pozbycia się zabójcy. Anja wolała nie ryzykować ze zwlekaniem. Za kilka dni partia będzie musiała znaleźć sobie nowego przywódcę.
Atari
-To niemożliwe...
Stałam w ukrytym mieszkaniu, w którym spodziewałam się zobaczyć Padme. Niestety... Jej tutaj nie było. Nikogo nie było w środku. Pościel była porozrzucana, ściany były obdarte z tapety, a żarówka zwieszająca się migotała co jakiś czas słabym światłem.
- To jakaś... melina. Nikogo tutaj nie ma! Byłam pen,a że tutaj znajdę Padme...- szepnęłam cicho.
Osunęłam się na ziemię i pierwszy raz w życiu poczułam się zupełnie bezradna.
- Atari...- obok mnie ukucnęła Yala.
Mistrzyni Jedi rozglądała się uważnie po pomieszczeniu.
- Nie wierzę... Byłam tak pewna siebie. To pewnie był jedynie zwykły sen! Jestem głupia, że uwierzyłam, że to Moc mi podpowiada!
- Spokojnie.- powiedziała Yala.- Skup się. Senator Amidalę znam tylko z widzenia, ale mimo to czuję tutaj jej szczątkową obecność. Jeśli się uspokoisz i pozwolić Mocy swobodnie przez ciebie przepływasz, wyczujesz swoją przyjaciółkę. Dasz radę. Wierzę w ciebie. Padme na ciebie liczy. Cały Zakon na ciebie liczy. Jesteś silna. Dasz radę.
Przełknęłam łzy i usiadłam po turecku. Cała się trzęsłam i nie wiedziałam, jak mam się uspokoić. To było zbyt trudne! Padme mogła być teraz gdziekolwiek, a ja nie mogłam nic na to poradzić! Co mi da jakieś głupie uspokajanie się? Nie ma na to czasu! Jest tyle rzeczy do zrobienia, a ona każe mi medytować! Frytki i cola do tego?
- Atari. Wiem, że potrafisz.
Wal się, kuśwa! Nie potrafię. Nie potrafiłam nawet dobrze wskazać pobytu Padme! Jestem bezużyteczna!
Skończ się nad sobą użalać. Inni mają o wiele gorsze problemy.
Co? Co to było? Wydawało mi się, że usłyszałam głos w głowie. Czyżbym właśnie oszalała? Co się ze mną dzieję? Dlaczego jestem taka niestabilna? Najpierw płaczę, potem się wściekam, a teraz rozmyślam nad swoim stanem psychicznym?
Niektórzy już tak mają. Jesteś po prostu nienormalna. Zaczynasz mieć rozdwojenie jaźni, skoro mnie słyszysz. Jestem tobą. Ty jesteś mną. Jesteśmy jedną osobą, ale mamy dwa umysły. Nie zrozumiesz tego. Ja jestem tą bardziej inteligentną z naszej dwójki.
Ja wcale nie słyszę tego głosu. Muszę się uspokoić. Wtedy to wszystko minie. Jestem po prostu rozchwiana...
Jesteś po prostu głupia. Inaczej tego nie wytłumaczysz. A tak swoją drogą, to brawo. Od trzech minut każą ci się uspokoić, a ty dopiero teraz na to wpadłaś. Ale nie uspokajaj się. Mogę się przebić tylko wtedy, kiedy dręczą cię silne emocje...
Odetchnęłam kilka razy i otworzyłam się na przepływ Mocy. Głos w mojej głowie był coraz cichszy, aż w końcu znikł zostawiając po sobie w umyśle nieprzyjemne wrażenie czyjejś obecności. Odepchnęłam to uczucie od siebie i skupiłam się na wybadaniu mieszkania. Przez jakiś czas mieszkały tu cztery osoby. Dość niedawno. Jeszcze dzisiaj rano. Czułam ślady obecności kobiety i trójki dzieci. Dwóch dziewczynek i jednego chłopca. Jeden ślad był mi bardzo bliski. Nie, zaraz! Obecność sześciu osób! Cztery zupełnie zwyczajne, a te dwie... Dziwne. Jakby niedorozwinięte. Czułam ich słaby umysł, mogłam zobaczyć małe, nierozwinięte jeszcze ciałka. Czułam na pewno Padme, a razem z Padme te dziwaczne osóbki. Czyżby... Czyżby to były jej dzieci? Przecież ona jest w ciąży! Urodzi bliźniaki? To cudownie!
- Skup się! Proszę!- dotarł do mnie głos Yali.
Z trudem odrzuciłam radosną nowiną i po raz kolejny wysondowałam mieszkanie. Tego ranka pojawiły się w nim cztery obce osoby. Następnie wszyscy opuścili mieszkanie... Skupiłam się jeszcze mocniej i zaczęłam śledzić ich ślady w Mocy. Szybko wyczułam ich poza miastem. Około kilometra od miasta. Pod ziemią. Na południowy wschód od mieszkania, w którym teraz przebywałyśmy.
Podniosłam się z ziemi.
- Została porwana. Czuję jej obecność na wschód stąd. Prawdopodobnie gdzieś w jaskini.
- Idealnie. Wiedziałam, że ci się uda, moja padawanko. Od razu wyruszymy po panią senator.
- To jakaś... melina. Nikogo tutaj nie ma! Byłam pen,a że tutaj znajdę Padme...- szepnęłam cicho.
Osunęłam się na ziemię i pierwszy raz w życiu poczułam się zupełnie bezradna.
- Atari...- obok mnie ukucnęła Yala.
Mistrzyni Jedi rozglądała się uważnie po pomieszczeniu.
- Nie wierzę... Byłam tak pewna siebie. To pewnie był jedynie zwykły sen! Jestem głupia, że uwierzyłam, że to Moc mi podpowiada!
- Spokojnie.- powiedziała Yala.- Skup się. Senator Amidalę znam tylko z widzenia, ale mimo to czuję tutaj jej szczątkową obecność. Jeśli się uspokoisz i pozwolić Mocy swobodnie przez ciebie przepływasz, wyczujesz swoją przyjaciółkę. Dasz radę. Wierzę w ciebie. Padme na ciebie liczy. Cały Zakon na ciebie liczy. Jesteś silna. Dasz radę.
Przełknęłam łzy i usiadłam po turecku. Cała się trzęsłam i nie wiedziałam, jak mam się uspokoić. To było zbyt trudne! Padme mogła być teraz gdziekolwiek, a ja nie mogłam nic na to poradzić! Co mi da jakieś głupie uspokajanie się? Nie ma na to czasu! Jest tyle rzeczy do zrobienia, a ona każe mi medytować! Frytki i cola do tego?
- Atari. Wiem, że potrafisz.
Wal się, kuśwa! Nie potrafię. Nie potrafiłam nawet dobrze wskazać pobytu Padme! Jestem bezużyteczna!
Skończ się nad sobą użalać. Inni mają o wiele gorsze problemy.
Co? Co to było? Wydawało mi się, że usłyszałam głos w głowie. Czyżbym właśnie oszalała? Co się ze mną dzieję? Dlaczego jestem taka niestabilna? Najpierw płaczę, potem się wściekam, a teraz rozmyślam nad swoim stanem psychicznym?
Niektórzy już tak mają. Jesteś po prostu nienormalna. Zaczynasz mieć rozdwojenie jaźni, skoro mnie słyszysz. Jestem tobą. Ty jesteś mną. Jesteśmy jedną osobą, ale mamy dwa umysły. Nie zrozumiesz tego. Ja jestem tą bardziej inteligentną z naszej dwójki.
Ja wcale nie słyszę tego głosu. Muszę się uspokoić. Wtedy to wszystko minie. Jestem po prostu rozchwiana...
Jesteś po prostu głupia. Inaczej tego nie wytłumaczysz. A tak swoją drogą, to brawo. Od trzech minut każą ci się uspokoić, a ty dopiero teraz na to wpadłaś. Ale nie uspokajaj się. Mogę się przebić tylko wtedy, kiedy dręczą cię silne emocje...
Odetchnęłam kilka razy i otworzyłam się na przepływ Mocy. Głos w mojej głowie był coraz cichszy, aż w końcu znikł zostawiając po sobie w umyśle nieprzyjemne wrażenie czyjejś obecności. Odepchnęłam to uczucie od siebie i skupiłam się na wybadaniu mieszkania. Przez jakiś czas mieszkały tu cztery osoby. Dość niedawno. Jeszcze dzisiaj rano. Czułam ślady obecności kobiety i trójki dzieci. Dwóch dziewczynek i jednego chłopca. Jeden ślad był mi bardzo bliski. Nie, zaraz! Obecność sześciu osób! Cztery zupełnie zwyczajne, a te dwie... Dziwne. Jakby niedorozwinięte. Czułam ich słaby umysł, mogłam zobaczyć małe, nierozwinięte jeszcze ciałka. Czułam na pewno Padme, a razem z Padme te dziwaczne osóbki. Czyżby... Czyżby to były jej dzieci? Przecież ona jest w ciąży! Urodzi bliźniaki? To cudownie!
- Skup się! Proszę!- dotarł do mnie głos Yali.
Z trudem odrzuciłam radosną nowiną i po raz kolejny wysondowałam mieszkanie. Tego ranka pojawiły się w nim cztery obce osoby. Następnie wszyscy opuścili mieszkanie... Skupiłam się jeszcze mocniej i zaczęłam śledzić ich ślady w Mocy. Szybko wyczułam ich poza miastem. Około kilometra od miasta. Pod ziemią. Na południowy wschód od mieszkania, w którym teraz przebywałyśmy.
Podniosłam się z ziemi.
- Została porwana. Czuję jej obecność na wschód stąd. Prawdopodobnie gdzieś w jaskini.
- Idealnie. Wiedziałam, że ci się uda, moja padawanko. Od razu wyruszymy po panią senator.
Ahsoka
Togrutanka stała przed sześcioma członkami Rady i Anakinem. Mistrz Yoda patrzył się na nią smutnym wzrokiem.
- Ahsoka, przepraszam za wszystko, co się stało.- powiedział Anakin.
- Chcieliśmy cię bardzo przeprosić, mała Ahsoko Rada popełniła wielki błąd..- dodał smutno Mistrz Plo.
-Pokazałaś ogromną siłę i walczyłaś z wielką determinacją, by udowodnić swoją niewinność.
- To cechy prawdziwego Rycerza Jedi. - dodał Ki Adi Mundi
- W pewnym sensie, był to dla ciebie test. Próba siły.- zaczął Windu, a Ahsoka zrobiła lekko niezadowoloną minę. Czarnoskóry próbował wytłumaczyć pomyłkę Rady i zmienić całą tę sytuację na coś zamierzonego.- Moc czasami działa w niezrozumiały dla nas sposób. Dzięki tej próbie stałaś się silniejszym i niezwyciężonym Jedi.
- Wrócić do Zakonu, teraz możesz.
- Wróć do nas Ahsoko... Proszę cię, wróć.
Anakin stanął przed nią i wyciągnął w jej stronę dłoń, na której spoczywało jej miano padawana.
Ahsoka zagryzła wargi. Teraz nadszedł moment, w którym będzie musiała wybrać. Nie wiedziała, czy potrafi. Kochała Zakon, kochała bycie Jedi. W Zakonie miała przyjaciół, którzy byli jej tak bliscy jak rodzeństwo. Miała Mistrza, który był dla niej najwspanialszym bratem na świecie. Nauczył jej wszystkiego. Oddał jej część siebie... Jednak z drugiej strony, kiedy została oskarżona o zamach, wszyscy ją opuścili. Może i Atari i reszta by ją poparli, ale aktualnie żadnego z nich nie było na Coruscant. Wiedziała, że kiedy wrócą do Świątyni, a jej nie będzie, będą czuli się tak, jak ona teraz. Jednak Ahsoka nie wiedziała, czy po tym wszystkim będzie potrafiła spojrzeć Mistrzom w twarz. Oskarżyli ją, chociaż przecież mogli przez Moc sprawdzić, czy kłamie, czy mówi prawdę. Przecież była w Zakonie! Walczyła ramię w ramię z większością z nich! Jak mogli potraktować ją jak przestępcę? Nie potrafiła jeszcze raz przyjąć swojego miana. Nie mogła. To bolałoby ja bardziej niż to, co ma zamiar teraz zrobić.
Ahsoka wyciągnęła rękę w stronę Anakina. Zawahała się. Tak bardzo chciała sięgnąć po miano i zapomnieć o wszystkim... Ale to nie było możliwe. Zamknęła dłoń Anakina.
- Przepraszam Mistrzu, ale nie chcę wracać.
Wraz z wypowiedzeń tych słów, poczuła jak serce łamie jej się na miliony kawałków. Odwróciła się szybko, by nikt nie zobaczył jej łez i wyszła szybko z sali Rady, czując, jak traci całe swoje dotychczasowe życie.
Szła przez korytarze świątyni, powstrzymując zły, które napływały jej do oczu. Mimo okropnego bólu w sercu, czuła, że dobrze wybrała. Nie potrafiła już ufać Zakonowi. Nie po tym wszystkim...
- Ahsoka!
Nie zatrzymała się.
- Ahsoka! Zaczekaj, chce porozmawiać!
Zatrzymała się mimowolnie. Anakin był jej byłym mistrzem... Mentorem, bratem, przyjacielem... Powinna mu dać ostatnią szansę na rozmowę. Odwróciła się w jego stronę.
- Dlaczego? Dlaczego odchodzisz?
- Rada Jedi mi nie ufała. Jak mam teraz zaufać sobie?- powiedziała z bólem.
- A co ze mną? Wierzyłem w ciebie. Robiłem co mogłem!
- Wiem, żę we mnie wierzysz Anakinie i jestem ci za to wdzięczna... Ale tu nie chodzi o ciebie. Nie mogę dłużej zostać. Nie teraz.
- Zakon to całe twoje życie! Robisz błąd, którego później będziesz żałować.
- Może... Ale teraz muszę to wszystko przemyśleć. Bez Rady Jedi.
Odwróciła się.
- I bez ciebie...- dodała cicho, ale tak, by Anakin mógł ją usłyszeć.
Miała już zamiar odejść, kiedy ponownie usłyszała swojego dawnego mistrza.
- Rozumiem. Nawet nie wiesz, jak bardzo rozumiem, co znaczy chcieć odejść z Zakonu.
- Tak, wiem. Niech tobie i Padme dobrze się wiedzie.- odpowiedziała cicho.
Odeszła, zostawiając za sobą zaszokowanego mistrza i całe swoje życie. Schodziła po wysokich świątynnych schodach, a wielki gmach jej dawnego domu oddalał się z każdym krokiem. Teraz łzy swobodnie spływały po jej policzkach, powoli wchłaniając się w ubranie. To koniec. Wiedziała, że teraz wszystko będzie już inne, ale to jej wybór. I wcale go nie żałuje.
_______________________________________________________________________
Szła przez korytarze świątyni, powstrzymując zły, które napływały jej do oczu. Mimo okropnego bólu w sercu, czuła, że dobrze wybrała. Nie potrafiła już ufać Zakonowi. Nie po tym wszystkim...
- Ahsoka!
Nie zatrzymała się.
- Ahsoka! Zaczekaj, chce porozmawiać!
Zatrzymała się mimowolnie. Anakin był jej byłym mistrzem... Mentorem, bratem, przyjacielem... Powinna mu dać ostatnią szansę na rozmowę. Odwróciła się w jego stronę.
- Dlaczego? Dlaczego odchodzisz?
- Rada Jedi mi nie ufała. Jak mam teraz zaufać sobie?- powiedziała z bólem.
- A co ze mną? Wierzyłem w ciebie. Robiłem co mogłem!
- Wiem, żę we mnie wierzysz Anakinie i jestem ci za to wdzięczna... Ale tu nie chodzi o ciebie. Nie mogę dłużej zostać. Nie teraz.
- Zakon to całe twoje życie! Robisz błąd, którego później będziesz żałować.
- Może... Ale teraz muszę to wszystko przemyśleć. Bez Rady Jedi.
Odwróciła się.
- I bez ciebie...- dodała cicho, ale tak, by Anakin mógł ją usłyszeć.
Miała już zamiar odejść, kiedy ponownie usłyszała swojego dawnego mistrza.
- Rozumiem. Nawet nie wiesz, jak bardzo rozumiem, co znaczy chcieć odejść z Zakonu.
- Tak, wiem. Niech tobie i Padme dobrze się wiedzie.- odpowiedziała cicho.
Odeszła, zostawiając za sobą zaszokowanego mistrza i całe swoje życie. Schodziła po wysokich świątynnych schodach, a wielki gmach jej dawnego domu oddalał się z każdym krokiem. Teraz łzy swobodnie spływały po jej policzkach, powoli wchłaniając się w ubranie. To koniec. Wiedziała, że teraz wszystko będzie już inne, ale to jej wybór. I wcale go nie żałuje.
_______________________________________________________________________
Rozdział! Od dawna, pierwszy w terminie :D Dokładnie tydzień po ostatnim. Ogólnie, rozdziały będą dodawane w piątki lub niedziele lub środy. Zależy jak mi się uda ;)
Dedyk dla wszystkich czytających! Jak obiecywałam, pojawił się Kol :D
Dwa dni temu, czyli 17.06.2015 minęły dwa lata od pojawienia się pierwszego wpisu na moim blogu. Jest to dla mnie bardzo wiele czasu. Kiedy zaczynałam, miałam tylko dwanaście lat. Nie potrafiłam wtedy dobrze pisać i popełniałam wiele błędów. Nie zwracałam większej uwagi na podkreślenia i często nie poprawiałam tych błędów, które wyłapali czytelnicy. Pierwsze kilka rozdziałów mojego bloga są bardzo niespójne. Jakieś pół roku temu zaczęłam poprawiać błędy i przerabiać nieco początkowe rozdziały. Efekt jakiś jest, ale i tak wolałabym napisać je od początku, czego nie zrobię, ponieważ chcę widzieć pewną zmianę w moim stylu pisania na przestrzeni tych dwóch lat. Dziękuję wszystkim osobom, które od samego początku dzielnie trwały na moim blogu i wspierały mnie. Te dwa lata były świetne. Miałam co robić, nie nudziłam się i miałam jakiś punkt zaczepienia :) Dzięki pisaniu poznałam mnóstwo świetnych osób i znalazłam najlepszą przyjaciółkę. Dziękuję wam za wszystko!
NMBZW!!
Dedyk dla wszystkich czytających! Jak obiecywałam, pojawił się Kol :D
Dwa dni temu, czyli 17.06.2015 minęły dwa lata od pojawienia się pierwszego wpisu na moim blogu. Jest to dla mnie bardzo wiele czasu. Kiedy zaczynałam, miałam tylko dwanaście lat. Nie potrafiłam wtedy dobrze pisać i popełniałam wiele błędów. Nie zwracałam większej uwagi na podkreślenia i często nie poprawiałam tych błędów, które wyłapali czytelnicy. Pierwsze kilka rozdziałów mojego bloga są bardzo niespójne. Jakieś pół roku temu zaczęłam poprawiać błędy i przerabiać nieco początkowe rozdziały. Efekt jakiś jest, ale i tak wolałabym napisać je od początku, czego nie zrobię, ponieważ chcę widzieć pewną zmianę w moim stylu pisania na przestrzeni tych dwóch lat. Dziękuję wszystkim osobom, które od samego początku dzielnie trwały na moim blogu i wspierały mnie. Te dwa lata były świetne. Miałam co robić, nie nudziłam się i miałam jakiś punkt zaczepienia :) Dzięki pisaniu poznałam mnóstwo świetnych osób i znalazłam najlepszą przyjaciółkę. Dziękuję wam za wszystko!
NMBZW!!
Poprawka: Dedyk dla wszystkich, którym łamiesz serce!
OdpowiedzUsuńOj tam. Takie życie. Kanonicznie Ahsoka odeszła i tak będzie też u mnie.
UsuńKici; kici, mam kanon głęboko w rzyci! (?) :P
UsuńZłamałaś mi serce, potnę się widelcem :')
Coś se ze mną źle. "Mordy" <- musiałam chwile sobie pomyśleć, że chodzi o śmierć, a nie o ryje x))
Dlatego ja to wszystko odkręcam... byle żeby Republika nie spartoliła więcej i mogła się jeszcze uratować... Bohaterka Kiwi nadchodzi!
A gdyby tak założyć Anji FP? "Bez zabijania, moje życie nie miałoby sensu"? :P
Atari, masz coś chamskiego w głowie... a no tak! To Twe durne sumienie! Nie słuchaj go tylko idź ratować kuzynkę i jej dzieci oraz te adoptowane...
Ahsoka, nie tylko Tobie rozpadło się serce. Mi dwa lata temu też :/ I czemu wy uwzględniacie tylko Padme w jego słowach? Tak, to był duży powód, ale miał jeszcze inne. Na przykład to, że Rada mu nie ufała, nie doceniała go, nie widziała jego starań i jeszcze wiele innych rzeczy xD A Wy tylko o Padme :P
Tak, ryczę i zaraz idę oglądać jej odejście... znowu. Po raz któryś... nie pytaj który dokładnie, nie pamiętam xD
17 i wtedy spotkałam Cię ogólnie ^^ Pamiętam!
I tak, ta najlepsza przyjaciółka to Kiwi, która pisze od Idy o wiele gorzej nawet teraz, bleah.
W każdym razie gratulejszyn, kochana! ♥
Aa... no właśnie... rozdział jest rozwalający mi serce, zadowolona? xD Nie no, świetny, boski, cudowny!
Niech Moc będzie z Tobą! <3
Twoja Kiwi ^^
No i dziękuję za dedyki ^^ <3
UsuńJa ją usuwam z Zakonu, żeby nie umarła. Wszystkim to będę musiała chyba tłumaczyć :D
UsuńTak czy siak umrze ze starości ~.~ Jestę filozofę, odkryłam galaktykę! x))
UsuńCHOLERA JASNA IDA! PRZYSIĘGAM, ŻE CIĘ UDUSZĘ! AHSOKA MA WRACAĆ DO ZAKONU W PODSKOKACH! INACZEJ PRZYSIĘGAM ŻE RAZEM Z NEITH PRZYŚLEMY NA CIEBIE WŚCIEKŁĄ FALĘ KRWIOŻERCZYCH ŻELKÓW I KRAKERSÓW! Ech, dobra nakrzyczałam się... Kol, Kol... Nawet nie wiecie z Anją jak bardzo będziecie z sobą bliską *szepcze* prawda Ida?
OdpowiedzUsuńNo Atari zaczynasz mieć rozdwojenie jaźni moja droga XD Skup się bo jeszcze zaczniesz widzieć jakieś niestworzone rzeczy, albo coś... I mam taki jeden maluśki błąd, bo jeśli chodzi o literówki to je ignoruję. Rozumiem, że przez telefon ciężko się pisze. Mianowicie: pomazaniec boży. Jak pomazaniec to wiadomo, że boży :P Niepotrzebny boży i pleonazmy (bo tak to się nazywa XD) nie będzie ^^ Ogólnie DZIENA ZA DEDYK! WEŹ IĆ STONT!
NMBZTTŁS!
Sonia
Racja. W pisaniu o pomazańcu machnęłam się i wzięłam pod uwagę to, co mam.napisane w zeszycie od historii, a pleonazm (masło maślane fajniej brzmi xD) tam niestety był. Lecę zmieniać ^^
UsuńCo do Ahsoki, nie wiem, co z nią zrobić. Kanonicznie odeszła i ja też chciałam napisać o jej odejściu. Może wróci, ale nie widzę powodu, bo już za chwilę będzie Rozkaz 66.
W sumie fajnie by było, gdyby wróciła. Wiem,że jej odejście w pewnym sensie jest przyczyną przejścia Anniego na DS, ale ja wiem? Mistrz i uczennica - team DS? Pomyśl nad tym :P
UsuńZa dużo A teamu, dziecko. Chodź, nawrócę Ci na stronę Kłamczuch...
Usuń:P