niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 5




Siedziałam pod drzewem i starałam się skupić. Ostatnie wydarzenia nie dawały mi spokoju. Do tego pół godziny temu dowiedziałam się, że ta akcja ze statkiem to był sabotaż. To uczucie nienawiści i złości do osoby, przez którą tyle osób straciło życie, a mój najlepszy przyjaciel z każdą minutą je traci bez przerwy uderzało do mojej głowy i rozchodziło się po całym ciele. Czasami miałam ochotę włączyć miecz i pozabijać wszystkich, którzy mnie denerwowali. Tak bardzo chciałam powstrzymać te uczucia, ale coś mi mówiło, że powinnam się tak czuć, że wszyscy powinni zapłacić za to, co zrobili tym wszystkim osobom. I ta wściekłość za każdym razem kiedy widziałam poturbowane ciało Chazer'a. Jednak starałam sobie przypominać, że jestem Jedi i nie mogę poddawać się takim uczuciom jak gniew i nienawiść. Podniosłam się z mojego miejsca i podeszłam pod namiot z ciężko rannymi. Zobaczyłam spory tłumek robotów leczniczych przy łóżku Chazera. Wybuchła we mnie nadzieja. Podbiegłam do łóżka i przepchnęłam się przez tłum robotów. Żal ścisnął moje serce, kiedy zobaczyłam nieprzytomnego chłopaka leżącego na posłaniu. Poczułam łzy na policzkach. Podeszłam do jednego z robotów.
- Tak pani?- Spytał robot.
- Czy on żyje?
- Na razie tak pani, ale ma bardzo słabe szanse na...
Robot nie zdążył dokończyć. Roztrzaskałam mu głowę Mocą. Odwróciłam się do wyjścia i wybiegłam z namiotu płacząc. Kiedy pozbawiałam życia tego robota, jeżeli to można nazwać życiem czułam przepływającą przeze mnie potęgę Ciemnej Strony Mocy. Nie zatrzymałam się przy „moim” drzewie. Biegłam dalej przez las, który zaczynał się przy obozie. Nie wiedziałam ile biegłam. Chciałam, by gałęzie uderzające mnie w twarz zabiły wszystkie myśli. Byłam smutna i zła. Nie chciałam niszczyć tego robota. To był odruch, którego nie potrafiłam powstrzymać... Byłam przez to wściekła na siebie, Jedi nie powinien dać ponieść się emocjom i musiał przyjmować wszystkie problemy ze spokojem, a co właśnie robiłam? Uciekałam przed problemami, przed wojną i przed trudem podążania Jasną Stroną Mocy. Nie potrafiłam się jednak zatrzymać. Potrzebowałam tego szalonego biegu. Podczas niego udało mi się otworzyć na Moc, ta siła przepływała przez mnie swobodnie, uspokajając moje skołatane myśli i dając ukojenie mojemu umysłowi.
Nie spodziewałam się  że las tak szybko się skończy. Rozejrzałam się dookoła. Las nie skończył się jak myślałam na początku. To rzeka przedzieliła jedną stronę od drugiej. Miałam już ją przeskoczyć i biec dalej, kiedy poczułam zawirowanie w mocy. Padłam na ziemię w ostatniej chwili. Na przeciwległym brzegu pojawiły się dwie postacie. Wyglądali na łowców nagród. Mieli przy sobie sporo broni. Jeden był Rodianinem, a drugi Durosem. Duros miał na głowie kapelusz z szerokim rondem. Żuł źdźbło trawy.
   Zatrzymali się i zaczęli rozglądać. Na szczęście mnie nie zauważyli. Przez moc wyczuliłam mój zmysł słuchu i skupiłam się na rozmowie pomiędzy łowcami.
- … sabotaż. Teraz trzeba coś wymyślić jak porwać te dzieci Jedi. Tyle się tam kręci klonów i generałów...
- Są jeszcze ich mistrzowie. Darth Sidious chyba o tym zapomniał. Przecież te dzieciaki są szkolone w walce tymi ich laserowymi mieczykami.- Przerwał Rodianin.
- Nie panikuj Rodis to dopiero dzieci. Ile oni mogą mieć? Góra piętnaście lat. A ten chłopak jest ciężko ranny. Z dziewczynami sobie łatwo poradzimy.
- Te dziewczyny są dość bogate, nie? Ciekawe ile za nie dostaniemy. Myślisz, że gdybyśmy nie dostarczyli ich separatystom i zażądali okupu od ich rodzin, dostalibyśmy więcej kredytów?- zaproponował Rodianin.
- Nie. Bardzo często załatwiam sprawy dla Hrabiego Dooku i innych wpływowych Separatystów. Nie słyszałem wiele o tym całym Sidiousie, ale podobno to on jest przełożonym Dooku. To tylko plotki, ale Dooku nie wygląda na kogoś, kto działa sam. Zapewne gdybyśmy zrobili to, co proponujesz, zarobilibyśmy więcej, ale byłaby to nasza ostatnia robota dla Separatystów. Do tego, zaczęliby nas ścigać w celu zabicia lub uszkodzenia. To się nie opłaca. Nie mów o tym więcej, zajmijmy się naszą podstawową robotą. Najważniejsze jest podejść ich w nocy, najpierw zabrać chłopaka, a później napaść dziewczyny. Ta od senator bez przerwy siedzi pod drzewem i medytuje. Ją będzie najłatwiej porwać, a w ogóle nie wygląda na silną. Z tą Organą będzie trudniej. Ta jest w swoi namiocie i rzadko kiedy wychodzi. Jest najmłodsza, ale chyba najlepiej wyszkolona.
- Dobra. Wracajmy do obozu, a po obiedzie zajmiemy się robieniem przejścia nad tą rzeką.
Czekałam, aż ich kroki ucichną i zaczęłam czołgać się w kierunku obozu. Kiedy upewniłam się, że jestem już daleko od łowców nagród rzuciłam się biegiem do obozu. Wpadła do namiotu mistrzów. Oni poderwali się z ziemi i włączyli miecze świetlne, a kiedy spostrzegli, że to ja wyłączyli je i spojrzeli na mnie z dezaprobatą.
- Przepraszam, że tak wpadam bez pukania czy czegoś tam, bo nie wiem jak się puka do namiotu, ale mam coś bardzo ważnego do powiedzenia.- Powiedziała usiłując mówić ze spokojem, ale słabo mi to wychodziło. Byłam strasznie przejęta tym, co usłyszałam.- Byłam nad brzegiem rzeki w lesie i podsłuchałam rozmowę dwóch łowców nagród. Wiem mistrzowie, że nie wolno podsłuchiwać, ale dowiedziałam się kilku istotnych rzeczy. Po pierwsze Lord Sithów nazywa się Darth Sidious, po drugie, że łowcy nagród chcą porwać mnie, Chazera i Van!
Mistrzowie mieli nieco zdezorientowane miny, ale mistrz Windu szybko się ogarnął.
- Dobrze Atari. Zajmiemy się tym, a ty tymczasem idź do namiotu twojego i padawanki Organy. Opowiedz jej to co usłyszałaś i powiedz jej, że ja karzę, byście nie oddalały się od siebie. Macie razem robić wszystko.
- Nawet chodzić do toalety?
- Tak!
- A właśnie mistrzu, ci... No... Jak oni tam... No...
Zanim jednak przypomniałam sobie jak się nazywali ci łowcy nagród... O właśnie! Łowcy nagród! Poczułam silne zawroty gowy i zaliczyłam bliskie spotkanie z podłogą namiotu. Ostatnie co mój mózg zarejestrował to zdziwiona mina mistrza Windu i okrzyk strachu Bultar. Następne co widziałam to ciemność...

4 komentarze:

  1. -Nawet chodzić do toalety?
    -Tak!

    Zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Pisze nn gdzieś do 22:00/30 powinna już być NMBZT!

      Usuń
  3. " Przepraszam, że tak wpadam bez pukania czy czegoś tam, bo nie wiem jak się puka do namiotu" <-- Tu żeś mnie rozwaliła. xD
    Rozdział genialny, bardzo podoba mi się akcja, piszesz całkiem nieźle i już więcej opisów - od razu lepiej.
    Nie zawiodłam się, naprawdę mi się podoba! :*
    Czekam na kolejny, NMBZT! ♥

    OdpowiedzUsuń