wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 2



Atari spieszyła się na trening. Kiedy była już pod salą przypomniała sobie, że zapomniała miecza świetlnego. Pobiegła jak najszybciej w stronę pokoju. Chwyciła miecz i poleciała na sale treningową. Na podłodze siedziała już Bultar, a obok niej mistrz Windu.
Bultar Swan była mentorką Atari od dwóch lat, czyli od kiedy wróciła z akademii Jedi. Była między nimi wyjątkowo silna więź, która sprawiała, że w każdej chwili Atari wiedziała, co się dzieje z jej mistrzynią. Wyczuwała 
- Spóźniłaś się Atari.- Powiedziała mistrzyni nie otwierając oczu.
- Wybacz, pani. Chazer do mnie wpadł i mnie zagadał. 
- Dobrze. Usiądź obok - powiedziała, wskazując miejsce obok siebie.- Mistrz Kenobi został porwany padawanko. Dostaliśmy współrzędne. Wybieramy się tam jutro. Na planecie ma przebywać grupa ośmiu Jedi, w której skład my, oraz padawan Mottes, wchodzimy. 
- Po co aż tylu? - zdziwiła się. Nie miała jeszcze zbyt dużego doświadczenia w bitwach i misjach ratunkowych, ale tak wielu Jedi było nie było codziennością. Czterech Jedi, dwóch pełnoprawnych i dwóch padawanów, zwykle było maksymalną ilością. 
- Ponieważ mistrz Kenobi jest przetrzymywany w bazie separatystów, w której znajduje się Hrabia Dooku i Nute Gunray. Pewne źródła donoszą, że ma się tam pojawić również Lord Sith. Mistrzyni Luminara, jej padawanka i Ahoka Tano również tam będą. 
- Aha. Mistrzyni, kiedy wyjeżdżamy? 
- Jutro, Atari - powiedział mistrz Windu i podniósł się z podłogi.- Skontaktuj się z Rexem. Powiedz, by szykował legion.
- Tak jest, mistrzu!- wykrzyknęła dziewczyna i ukłoniła się, po czym wybiegła z Sali.
Będąc w połowie korytarza, poczuła lekkie zakłócenia w Mocy. Siła jakby zawirowała wokół niej, podsuwając przed jej oczy niezrozumiałe obrazy/ Podpowiadała jej, że coś ma się wydarzyć, ale Atari nie mogła zrozumieć co. Ścieżki Mocy były trudne do przejrzenia i nawet Mistrz Yoda, często nie mógł jej zrozumieć. 
Będę musiała powiedzieć mistrzyni Bultar o tych zakłóceniach - pomyślała padawanka i przyspieszyła kroku.
Oczywiście, mogła powiadomić Rexa przez komunikator, ale potrzebowała wyrwać się, choć na chwilę ze Świątyni. Dlatego też zdecydowała się, że poinformuje go o akcji osobiście.
Po chwili znajdowała się już w hangarze. Odszukała wzrokiem swojego ścigacza i wskoczyła do niego. Uruchomiła silnik i włączyła się do ruchu panującego na Coruscant. Wleciała do tunelu i znalazła się na przeciwko koszarów Republiki, które służyły za kwatery klonów. Podleciała na lądowisko i wyskoczyła z kokpitu.
Pobiegła przez lądowisko, by jak najszybciej znaleźć się w środku. Wpadła do sporego hangaru, w którym stało sporo kanonierek. Przeszła obok nich obojętnie, w końcu, nie raz i nie dwa widziała te statki.
Po kilku minutach stanęła przed drzwiami do centrum dowodzenia, gdzie Rex i inni dowódcy układali strategię i wykonywali swoje prace. Przycisnęła palec do terminalu na ścianie. Sczytał on jej linie papilarne i wyszukał jej dane w systemie. Nad drzwiami zapaliło się zielone światło, a drzwi rozsunęły się, wpuszczając ją do środka.
Pomieszczenie było pełne klonów w zbrojach lub mundurach Republiki. Atari coś ścisnęło w żołądku, kiedy zdała sobie sprawę, że właściwie żadnego z nich nie potrafi rozpoznać. Jedynie Rex, z oznaczeniami na zbroi, świadczącymi o jego stanowisku w armii i głową ogoloną na łyso, wyróżniał się wśród swoich braci. Oczywiście, każdy starał się robić coś ze swoim wyglądem, by się wyróżniać, ale trudno to zrobić, kiedy istnieje milion osób wyglądających tak samo.
- Cześć młoda - Rex przywitał się, kiedy Atari stanęła tuż obok niego.
- Hej Rex. Mistrz Windu mówi, że masz przygotować legion. Na jutro musicie być gotowi na statku mistrza Windu.
- Tak jest komandorze!
- Nie nazywaj mnie tak! - żachnęła się dziewczyna. Niecałe dwa lata temu wróciła z akademii Jedi na zewnętrznych rubieżach, w której wojna była odległym faktem, który nie zaprzątał głowy młodym Jedi. Mimo tego, że upłynęło już sporo czasu, nadal nie przyzwyczaiła się do stopni wojskowych, które nadano Jedi. Jednakże rozumiała to i szanowała. W końcu trwała wojna.
Rex tylko poczochrał ją po włosach i zaczął wydawać rozkazy innym klonom.
Dziewczyna pożegnała się, nie zwracając szczególnej uwagi na to, czy ktoś ją w ogóle usłyszał wśród tego gwaru i wyszła.
Po chwili już siedziała w swoim ścigaczu i mknęła przez Coruscant, omijając inne pojazdy. Uwielbiała prędkość. Oczywiście, przekraczała dozwoloną prędkość, ale nie przejmowała się tym. Nawet gdyby policja zwróciła na nią uwagę, ona bez problemu mogła się im wyślizgnąć.
Kiedy dotarła do Świątyni, dochodziła pora obiadowa, ale Atari nie była głodna, więc udała się do sali medytacyjnej, by w spokoju pogrążyć się w Mocy.
___________________________________________
Cześć! Mam nadzieję, że notka się spodoba, ale według mnie jest straszna :) Proszę o komentarze, bo one naprawdę pomagają przy pisaniu. Jutro wstawię nowy rozdział.
Niech moc będzie z wami!
Rozdział edytowany 3.12.2014r., 12.02.2016r.

3 komentarze:

  1. Rozdział jest spoko tylko takie pytanie:Dlaczego napisałaś że to rozdział 3 skoro nie ma jeszcze 2 ?=)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jestem nierozgarnięta :D Po szkole i temperaturze +30 mój umysł się przegrzewa ;) Następnym razem będę uważała. Dzięki.

      Usuń