piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 4




   Weszłam na statek i od razu udałam się do mojej kabiny. Miała stalowe białe ściany, łóżko, okno na kosmos i szafkę. Były także drzwi prowadzące do toalety. Rzuciłam plecak na łóżko i wyszłam pokoju. Udałam się korytarzem o białych ścianach i zapukałam do pokoju o drzwiach całkowicie odznaczających się na zimnym, białym korytarzu. Był to pokój mojej czternastoletniej kuzynki, Van Stress Organy, siostrzenic Baila Organy. Zapukałam do drzwi. Poczekałam chwilkę i zapukałam ponownie. Westchnęłam i odeszłam od drzwi.
   Ze względu na brak zajęcia poszłam na mostek Negocjatora podenerwować ludzi. Zazwyczaj starali się nagle znikać, kiedy pojawiałam się na mostku zazwyczaj ludzie starali się schować i zwracać na siebie najmniej uwagi. Jednak dzisiaj było inaczej. Ludzie i kosmici w czarnych mundurach Sił Powietrznych Republiki biegali po pokładzie nie zwracając na mnie uwagi. Zauważyłam mistrzynię Bultar i Mistrza Windu. Podeszłam do nich i zobaczyłam, że mieli zaniepokojone miny. Nieopodal stała Van Stress i Chazer. Spojrzałam się na Bultar pytająco.
- Co się stało, mistrzyni?
Zamiast Bultar odezwał się mistrz Windu.
- Tracimy zasilanie. Możemy rozbić się na tej planecie, która jest pod nami.
- Jaka to planeta?- Spytałam się.
Teraz na pytanie skierowane do mistrza Windu odpowiedziała Bultar. Oni się chyba jakoś zmówili...
- To Ossens.
- Co to za...
- Nie czas teraz na pytania Atari.- Przerwał mi mistrz Windu.- Idź porozmawiać ze znajomymi lub wróć do kajuty.
- Dobrze mistrzu.
Ukłoniłam się i podeszłam do przyjaciela i kuzynki. Zaczęliśmy rozmawiać, gdy nagle coś porządnie wstrząsnęło statkiem. Albo to nasz niszczyciel klasy Ventor w coś uderzył, albo jakieś urządzenie przestało działać! Utrzymałam się na nogach, ale na krótko, nagle ktoś mnie pociągnął na ziemię. I dobrze zrobił, ponieważ statek przechylił się pionowo dziobem w stronę powierzchni planety i  zaczął w niesamowitym tempie spadać w stronę ziemi. Piloci starali się coś z tym zrobić, wyrównać lot statku, ale było to wyjątkowo trudne, ponieważ urządzenia podtrzymujące standardowa grawitację na statku, zostały uszkodzone.
  Van złapała mnie za rękę, żebym nie poleciała w stronę dziobu okrętu, jednocześnie sama chwyciła się kurczowo konsolety, żeby nie spaść razem ze mną. Podciągnęłam się i złapałam się tuż obok niej. Odetchnęłam z ulgą. Jednak nie cieszyłam się zbyt długo. Statek znowu się zatrząsł i zmienił kierunek lotu. Teraz był trochę bardziej równoległy do powierzchni planety. Niestety statek nadal leciał w zawrotnym tempie i nic nie dało hamowanie za pomocą wszystkich hamulców.
Na domiar wszystkiego, wśród tego całego harmidru usłyszałam okrzyk bólu. Odwróciłam się na tyle ile mogłam i zobaczyłam Chazera, który właśnie oberwał rurą, która oderwała się od ściany. Chłopak przez impet uderzenia, puścił się konsolety i poleciał w stronę ściany. Po chwili osunął się nieprzytomnie na pokład. Chciałam tam się jak najszybciej znaleźć i mu pomóc, ale w tej samej chwili statek stanął w płomieniach. Do mojej głowy napłynął natłok myśli. Jedna z nich tak bardzo przeze mnie nie pożądana brzmiała " Serio? Czy zawsze musi nas cos oddzielić od bitwy?" Najbardziej męczyło mnie jednak, co się stanie z Chazerem i gdzie jest mistrzyni Bultar i mistrz Windu. Nie zdążyłam się jednak nad wszystkimi zastanowić, ponieważ statek dotarł do powierzchni i z ogromną siłą uderzył w ziemię. Nagle urządzenia na mostku stanęły w ogniu, który już od jakiegoś czasu spowijał kadłub niszczyciela.
   Na szczęście, mimo okropnego wstrząsu, nie straciłam przytomności. Puściłam się konsolety, która bardzo szybko stawała się okropnie gorąca. Van pobiegła poszukać Mistrza Windu albo Bultar, a ja rzuciłam się w stronę Chazera. Nie był martwy, tylko nieprzytomny. Zauważyłam, że ma okropnie zniekształcone obie nogi i oddycha strasznie chrapliwie. Musiał mieć problem z płucami! Nie mogłam mu pomóc medycznie, ale dzięki Mocy, dotknęłam kojąco jego umysłu. Chętnie bym przy nim została, ale na okropnie było jeszcze mnóstwo żołnierzy i pracowników, którzy mogli mieć o wiele cięższe obrażenia niż Chazer.
- Komandorze, zajmiemy się nim, generał Swan panią wzywa.- obok mnie uklęknął medyk.
Podziękowałam mu i szybko odeszłam od ciężko poranionego ciała przyjaciela.
   Wyczułam w mocy obecność mistrzów i podbiegłam w kierunku przejścia na korytarz łączący mostek i sterownię. Stał tam Mistrz Windu i wydawał rozkazy komandorowi Iwo.
- Atari! Dobrze, że nic ci nie jest!- ucieszyła się Bultar.- Jesteś ranna.
Właśnie w tej chwili poczułam okropne pieczenie po zewnętrznej stronie uda, które ciągnęło się aż do kolana. Wcześniej nie zwracałam uwagi na ból byłam zbyt przejęta tym, co się działo wokół mnie, by dostrzec coś takiego. Z obawą zerknęłam na nogę i syknęłam. Miałam rozciętą dość sporą część nogi.
- Idź do medyka, potem pomożesz wynosić martwych i rannych ze statku. Na szczęście Ossens jest planetą tlenową.
- Od razu pomogę! To nie jest poważna rana...
- Atari!- sposób w jaki wypowiedziała moje imię powstrzymał mnie od dalszych sprzeciwów.
Nie byłam aż tak strasznie ranna, by zajmować czas medykom, ale Bultar zawsze nawet najmniejsze zadrapanie uważała za coś poważnego.
Po dość długiej, jak dla mnie, wizycie u medyka, zajęłam się wynoszeniem rannych. Klon, który zszywał mi nogę kazał mi się nie przeciążać, ale nie mogłam nic nie robić, kiedy tyle osób potrzebowało pomocy! Po kilku godzinach męczącej pracy wszyscy żyjący i martwi byli na zewnątrz. Jednak mi coś nie dawało spokoju. Starałam sobie przypomnieć i myślałam, że już mi się nie uda, kiedy nagle do głowy wleciało mi wspomnienie sprzed kilku godzin. Widok nieprzytomnego ciała Chazera po raz kolejny mną wstrząsnął.
- Chazer!- szepnęłam i puściłam się biegiem w stronę namiotu dla rannych. Szukałam rozpaczliwie Chazer'a i w końcu go zobaczyłam. Leżał prowizorycznym łóżku, czyli kocu, podłączony do przyniesionej ze statku, ocalałej aparatury medycznej. Na szczęście sala medyczna nie została bardzo zniszczona i wiele sprzętu pozostało w stanie prawie nienaruszonym. Kilka pielęgniarek - robotów stały nad nim i podawały leki i smarowały ciało jakimiś chemikaliami. Podbiegłam tam i spojrzałam na przyjaciela. Był nie przytomny. Jednak na jego bladej, wykrzywionej bólem twarzy widniał uśmiech.
- Oby tam gdzie teraz jesteś było ci lepiej.- Szepnęłam i odwróciłam się.
Nie chciałam patrzeć na Chazera. Nie mogłam znieść widoku zawsze wesołej twarzy chłopaka teraz nieprzytomnej i bladej. Spojrzałam się ostatni raz za siebie i odeszłam...
__________________________________________________________________

Dodałam! Wiem, że nie pożyję długo za to co tutaj nazmyślałam, ale ten rozdział byl pisany na szybko. Chociaż pisałam go chyba z pięćdziesiąt minut. Następny rozdział będzie, kiedy go napiszę, a kiedy to zrobię to nie mam pojęcia. Postaram się go dodać w niedzielę, albo w poniedziałek. Niech moc będzie ze wszystkimi czytelnikami.
Edit 1! W tym rozdziale było tyle nieścisłości i mniej logiki niż w innych rozdziałach... Postarałam się to naprawić i jakoś wytłumaczyć zdarzenia, chociaż nadal jest to dość... zagmatwane. Usunęłam też z dupy wzięte apostrofy... Już wcześniej powinnam zabrać się za naprawę błędów z 2013 roku...

7 komentarzy:

  1. GIT! Nie moge się doczekać jak będzie zozdział z Ahsoką ;) NMBZT ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie niedługo. Narzazie muszę coś wykombinować jak się z tej planety wydostaną :D NMBZT.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, rozdział ciekawy, nawet bardzo. W porównaniu z poprzednimi to po prostu CUDO! :D
    Czyżbyś go zabiła? :c Zebrało mi się na płacz... :< Ale śmierć bardzo urozmaica historię.
    No cóż, kilka małych błędów, tzn. 'nie' z przymiotnikami piszemy razem. Sorki, że się czepiam, ale mam olbrzymią alergię na ortografię. Cóż, pozostaje mi czekać na dalszą część, mam nadzieję, że będzie równie wykwintna jak ta. I mam nadzieję wkrótce zobaczyć jedną z innych postaci.. (Tak, tak, bla, bla, bla, lubię Anakina.. xD) Weny i Niech Moc będzie z Tobą! ;*

    PS, jakbyś mogła; proszę, wyłącz weryfikację obrazkową. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tak niekiedy zastanawiam Wika czy ty czasem nie powinnaś sobie zrobić przerwy skoro jesteś taką alergiczką :D
      I pytanie po co Ci weryfikacja obrazkowa?;*

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. blogger -> ustawienia -> posty i komentarze -> włącz weryfikację obrazkową, wybierasz "nie"

      Usuń