poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 1


Atari Orgeen siedziała w swoim pokoju w świątyni Jedi na Coruscant. Jak zwykle czekała na swoje najlepsze przyjaciółki Ahsokę Tano i Barriss Offee. Nagle rozległo się pukanie. Atari poderwała się z łóżka i podeszła do drzwi, by je otworzyć. Zamiast oczekiwanych padawanek do pokoju wpadł chłopak. Dosłownie wpadł. Teraz leżał na ziemi i trzymał się za głowę. Miecz świetlny odczepił mu się od pasa i poleciał pod szafkę. Atari sięgnęła mocą po miecz i przypięła go sobie do pasa. Pomogła wstać chłopaków. Był on wysokim, całkiem przystojnym blondynem. Miał głębokie, brązowe oczy i szlachetne rysy twarzy. Nazywał się Chazer Mottes i od trzynastu lat był przyjacielem Atari. Kiedy tylko doprowadził się do porządku, rozłożył się na łóżku i zaczął mówić.
- Ahsoka i Barriss poleciały na misję razem z mistrzynią Luminarą, a mistrz Skywalkera został przydzielony do osobistej ochrony senator Amidali i lecą razem na Rodię, by przeprowadzić negocjacje. Teraz mogę cię męczyć przez cały dzień i nie możesz powiedzieć, że umówiłaś się z dziewczynami!- Zakończył triumfalnie.
Atari uśmiechnęła się, zepchnęła chłopaka z łóżka i sama na nim usiadła.
- Możesz pomarzyć, mam też inne koleżanki Chaz. I tak jutro ruszam na misję z mistrzynią Bultar i z mistrzem Windu.
- Będziesz podróżować z tym zgrzybiałym, pozbawionym poczucia humoru mistrzem?
- Tak. Może powiedzieć mu co o nim myślisz?
- A ja mam powiedzieć mistrzowi Plo-Koonowi, że uważasz go za pomarszczonego karalucha z astmą?
- Hej! To było trzy lata temu!- wykrzyknęła dziewczyna, udając oburzenie. I powiedziałam to na żarty.
- Dobra. Zgoda?
- Zgoda.
- To idziemy do stołówki? Za pięć minut zacznie się śniadanie, a mistrz Kenobi nie lubi, kiedy się spóźniam. To nie przystoi Jedi, jak powiada.
- Taa... gdyby to nie zdarzało się codziennie, to by tak nie mówił.
- Jak codziennie? Przesadzasz... 
Roześmiała się na widok jego niewinnej minki.
Chłopak wstał z podłogi i złapał się za miejsce, w którym zawsze ma miecz świetlny.
- Gdzie…!
- Ja go mam - przerwała chłopakowi Atari.
- Dzięki. Mistrz Skywalkera mówił, że Obi-Wan nie lubi, kiedy się gubi broń - powiedział odbierając miecz od dziewczyny. - Ten miecz to twoje życie, bla, bla, bla.
Atari przerwała gadanie chłopaka, wyciągając go brutalnie z pokoju.
- Kto pierwszy na stołówce! - krzyknął chłopak i pobiegł wspomagając się mocą.
Atari jednak miała bardzo szybka reakcje i jednym skokiem znalazła się obok Chazera. Wyłączyła swoje myśli i pozwoliła kierować Mocy swoim ciałem. Mistrzowie, których mijali przyzwyczaili się do porannych biegów Atari, Ahsoki, Barriss i Chazera. Prawdopodobnie wątpili w to, że każdy z tej grupki naprawdę ma po szesnaście lat, ale rozumieli to. Wiedzieli, że nastolatkowie dawno by przestali bawić się w takie głupoty, gdyby nie wojna. Każdy radził sobie z nią inaczej. Większość starszych uczniów zachowywało powagę, ale ta czwórka podeszła do tego zupełnie inaczej. Bronili się przed wszędobylskim smutkiem radością i nie powagą.
 Atari powoli wyprzedziła przyjaciela i wpadła przez drzwi na stołówkę. 
- Wygrałam!- Krzyknęła dziewczyna i uśmiechnęła się szeroko do Chazera, który wbiegł do stołówki ułamek sekundy po niej. Podeszli do okienka i wybrali jedzenie, które najbardziej im pasowało. Oczywiście, jak zwykle posprzeczali się chwilę i w dobrych humorach ruszyli ku najbliższemu wolnemu stolikowi. Atari przywitała znajomych. Panowała tak przyjemna i beztroska atmosfera, że można było zapomnieć, że galaktykę trawi ogromna, wyniszczając wojna, obejmująca setki sektorów. 
________________________________________________
Jest zedytowane xD Wcześniej było do dupy, a teraz jest trochę mniej do dupy xD Edytuję po raz kolejny... nie spodziewałam się aż tylu byków ;).

NMBZW

3 komentarze:

  1. No nieźle.Niech wena przypływa ci cześto i z dużą ilością ;) NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduje, że czytam! Historia super wciągająca!!! <3 MTFBWY! bez odbioru /bejbe

    OdpowiedzUsuń